czwartek, 30 października 2014

Co dalej z Indianą?

Kontuzja to rzecz straszna. Natomiast kiedy dopada ona najlepszego gracza w zespole, to nawet jeszcze straszniejsza. Paul George bo o nim tu mowa, nie zagra prawdopodobnie przez cały sezon z powodu kontuzji jakiej nabawił się podczas zgrupowania kadry USA przed wyjazdem na mistrzostwa świata do Hiszpanii. Dodając do tego odejście drugiej opcji w ataku Lancea Stephensona do Hornets, oraz "szpital" który dopadł ich w meczach przed sezonowych, pozostawiając ze startowej piątki tylko mającego ostatnio duże problemy z formą Roya Hibberta, należy zdać pytanie: quo vadis Indiano?


Dziś w pierwszym meczu nowego sezonu pokonali Filadelfię, jednak nie był to jakiś heroiczny wyczyn, zważywszy, że 76ers mają za zadanie przegrać jeszcze więcej meczy niż w roku poprzednim.

Indiana zawsze miała pod górkę. W latach 90 czyli erze graczy takich jak Reggie Miller oraz Rik Smits zespół w w finałach konferencji odprawiali kolejno: Knicks, Magic, Bulls i ponownie Knicks. W 2000 r. zespół osiągnął największy sukces w historii organizacji docierając do finału, w którym ulegli rozpędzonej maszynie Los Angeles Lakers prowadzonych przez Shaqa i Kobe pod czujnym okiem Phila Jacksona. Lakers tym samym rozpoczęli podróż po trzykrotny tytuł z rzędu, natomiast Indiana rozpoczęła po raz kolejny mozolną walkę o przetrwanie. Pod dowództwem Isiah Thomasa odpadali w 1 rundzie PO przez 3 kolejne lata. Kiedy jego miejsce zajął Rick "Jim Carrey" Carlisle awansowali do finału konferencji, gdzie ulegli późniejszym mistrzom Detroit Pistons. Kolejne lata przynosiły 2 awansy do fazy rozgrywek posezonowych, jednak bez większych sukcesów. Sezon 2006-2007 rozpoczął czteroletnią absencję w PO. Sezon 2010-2011 przyniósł zmianę na stanowisku trenera. Frank Vogel zastąpił Jima O'Briena i nadał organizacji zupełnie inny wymiar, a mając do dyspozycji takich gracy jak David West, Roy Hibbert, Paul George oraz Lance Stephenson dwukrotnie w ostatnich latach wprowadzał zespół do finałów konferencji, w których przegrywali z Miami Heat pod wodzą LeBrona Jamesa.

Sezon 2014-2015 może okazać się gorzą pigułką dla fanów z Indiany. Brak w składzie największej gwiazdy oraz próba załatania na szybko dziur powstałych w składzie, nie do końca trafnymi transferami, może nie wystarczyć na awans do PO. Jeżeli do składu powrócą kontuzjowani David West oraz George Hill zespół może coś ugrać, jednak moim zdaniem skazany jest na zawieszenie pomiędzy 8-10 miejscem na coraz silniejszym wschodzie. Zatem jakie opcje ma Indiana w tym sezonie:

  1. Nie przejmować się kontuzjami i grać swój basket nawet pomimo osłabień. W zespole jest kilku zawodników, którzy już w preseason pokazali, że ich długie siedzenie na ławce i brak dodatkowych minut może być błędem trenera Vogela. Prostym przykładem jest Chris Copeland. Pozyskany w 2013 na zasadzie wolnej agentury, były gracz Knicks dysponuje nieprzeciętnymi umiejętnościami ofensywnymi. Może grać na pozycji niskiego oraz silnego skrzydłowego. Był wyróżniającym się graczem w NY kiedy to Melo Anthony doznał kontuzji. Straszy rzutem za 3 oraz przyzwoitą grą tyłem do kosza. Jeżeli dostanie więcej minut, może to okazać się dla Indiany bardzo pomocne. Kolejnym takim graczem może być Rodney Stuckey. Wybrany z 15 numerem w drafcie przez Detroit Pistons przez 7 sezonów grał na poziomie 13 punktów, 4 asyst i 1 przechwytu. Nie do końca spełniony w Mo-Town, przez dużą rotację w tych latach graczy na pozycji PG-SG. Raczej nie wypełni luki po odejściu Stephensona, ale przy dobrych wiatrach może nawet być najlepiej punktującym w zespole z Indiany.
  2. Czy Larry Bird zdecyduje się na jakiekolwiek transfery w obecnym sezonie? Wielu ekspertów sądzi, że tak, ja również. Według mnie pierwszym do odstrzału jest George Hill, czyli pierwszy rozgrywający w drużynie Indiany. Czemu on? ponieważ z całej S5 jaka występowała sezon wcześniej jest on najsłabszym ogniwem. Średnio 11 punktów oraz ledwo 4 asysty przez ponad 30 min na parkiecie to mało. W pakiecie z nim może iść ktoś z duetu David West/Lusi Scola. Obydwaj to uzdolnieni wysocy gracze. West znakomicie uzupełnił skład po przyjściu z New Orlean Hornets. Bardzo inteligentny i twardo grający PF ze starej szkoły. Potrafi grać tyłem do kosza oraz masakrować przeciwników z pół dystansu. Scola to natomiast trochę zapomniana gwiazda Houston Rockets, gdzie był graczem na poziomie 15 punktów i 8 zbiórek. Po nieudanych przenosinach do Phoenix został oddany do Indiany by tam dawać produktywne minuty w czasie kiedy West siadał na ławce. Kogo mogą oczekiwać w zamian? Na chwilę obecną chyba jakiegoś rasowego strzelca. J.R Smith już narzeka, na trudność w graniu trójkątów w NY. Z kolei NY mają dziurę na pozycji PF. Jednak czy Larry odważy się zainwestować w wielką niewiadomą jaką jest Smith? Popsucie chemii w szatni to tylko początek, tego co może zrobić J.R. I czy mały rynek jakim jest Indiana podoła ego krnąbrnego gracza? Sądzę, że włodarze poczekają z jakimikolwiek transakcjami jeszcze trochę czasu. Sezon dopiero się zaczyna i nie warto robić niczego pochopnie. Smaczkiem niech będzie pozycja pierwszego centra w zespole. Roy Hibbert w zeszłym sezonie po przerwie na All-star weekend drastycznie obniżył swój poziom gry. Dziś w meczu otwarcia pokazał, że nie złożył broni. 22 punkty, 8 zbiórek oraz 7 bloków. Jeżeli nie był to jednorazowy wybryk wspierany prze mało wymagającego przeciwnika, możliwe, że do powrotu PG13 to on będzie liderem Indiany.
  3. Tankowanie to zło. Tak samo jak koszulki z rękawkami. Jednak historia pokazuje, że nawet największe drużyny się tego imały. Za przykład niech posłużą San Antonio Spurs z 1996 r. po urazie, który wyeliminował Davida "Admirała" Robinsona na cały sezon, SAS rozpoczęli mozolny marsz po pierwszy pick w drafcie. Rok później wybrali gracza, który odmienił ich grę i robi to do dnia dzisiejszego pomimo 38 lat na karku. Mowa o Timim Duncanie. Czy Indiana pójdzie w ich ślady? Zastopować chęć powrotu PG13, który już trenuje, i zapowiada powrót nawet na koniec sezonu, oraz dać się sprawdzić głębokim rezerwom. Lub nawet dokonać wymiany Hill+Scola za jakiś pick w drafice, oszczędzać Westa i dać się wyszaleć Hibbertowi. 
    Emmanuel Mudiay może być warty poświęcenia dla niego sezonu...

Tak widzę przyszłość Indiany. Moje słowa zweryfikuje rozpoczęty sezon, który już niedługo przyniesie kilka odpowiedzi na zadane pytania.

Zostawiam Was ze wspomnieniem jednego z najwspanialszych graczy w historii klubu z Indiany.

Reggie Miller "The Knicks Killer"



1 komentarz:

  1. Niestety ja się na samej koszykówce nie znam więc ciężko mi stwierdzić jak wygląda obstawianie meczy koszykówki. Ja również bardzo chętnie obstawiam mecze, ale piłki nożnej u bukmachera https://www.iforbet.pl/zaklady-bukmacherskie i myślę, że całkiem fajnie mi to idzie.

    OdpowiedzUsuń