niedziela, 31 stycznia 2016

Atlanta Hawks: Coś wisi w powietrzu

Kiedy sezon temu pisałem o Atlancie nie mogłem się powstrzymać od superlatyw na ich temat. Bo tacy zgrani, bo taki kolektyw bez ogromnych gwiazd, bo tak się dzielą piłką i mają tak dobrą obronę, że aż nie mogłem wyjść z zachwytu. 

Zachodnia prasa nawet poszła o krok dalej i przypięła im łatkę "Baby Spurs" na którą i ja ochoczo się zgodziłem. Wszak na ławce siedział uczeń wielkiego Popa, a styl gry Hawks przypominał to co robią pięciokrotni mistrzowie NBA. 

Sezon regularny był bajką i schody zaczęły się dopiero w PO. Pomimo, że dotarli do finału konferencji, gdzie polegli w boju z LeBronem Jamesem to widać było już pierwsze pęknięcia na tym krysztale. 

Myślałem, że w off-season jakoś pozbierają się do kupy, poprawią swoje małe braki i wejdą w nowy sezon z przytupem i będą dalej dominować na Wschodzie. 

Jednak kiedy pokazano światu ich nowe stroje oraz layout areny gdzieś z tyłu głowy wiedziałem, że nie tędy droga. 


czwartek, 28 stycznia 2016

Los Angeles Clippers: Wylane mleko i żelazne pięści

Tak siadam i nie wiem co do końca mam o tych Clippersach napisać. Z jednej strony mam masę pomysłów w tej mojej kudłatej głowie jak ugryźć ten temat, ale z drugiej strony nie mam zupełnie natchnienia i może wyjść kasza. Popularne ostatnio słowo.

Jestem zawieszony (może rozdarty?) pomiędzy tym, że mi się chce i mam motywację do naskrobania czegoś, ale z drugiej strony mógłbym otworzyć piwo, odpalić serial i poleżeć w barłogu. 

Takie samo rozdarcie obserwuję w Clippers. Niby jest dobrze, niby gramy i wygrywamy, jesteśmy tym lepszym zespołem w LA, ale jak długo można ciągnąć tą grę pozorów? 

W zeszłym sezonie nie było ławki. W lato postarano się o uzupełnienie składu, ale dało to taki sam efekt, a nawet nie wiem czy nie gorszy. Zmiennicy mięli odkupić swoje grzechy jakie nagromadziły się na ich sumieniu podczas gry w lidze. Jednak jak to ostatnio usłyszałem w jednym z seriali jakie oglądam "Stare grzechy mają długie cienie".

Ballmer spuszczaj tą kurtynę i ogarnij swoich "aktorów".


niedziela, 24 stycznia 2016

Cleveland Cavaliers: Plata o Plomo?

Piątek należał do takich dni kiedy to człowiek zajmuje się swoimi sprawami, i nie myśli zbyt przyszłościowo. Robi się jakieś plany na weekend, wszak dzień święty trzeba święcić, ale na to przychodzi czas późnym wieczorem kiedy to wszystko inne z obecnego tygodnia jest zapieczętowane i odłożone na półkę z etykietką "Zrobione". 

Wracając z miejsca obecnego zatrudnienia rozmyślałem sobie nad tym i owym. Głównie moje myśli związane z NBA zaprzątał Kevin Love i to w jaki sposób po cichu - ale skutecznie - robi się z niego kozła ofiarnego blamaży Cavs.

Ostatnie spotkania z GSW i SAS sprawiły, że ekipa LeBrona Jamesa wygląda jak banda przepłaconych pachołków z liderem, który ma kompleks wyższości, ale pomimo to wina spadła na Love'a i jego ułomność w defensywie. 

Wygodne i to bardzo.  

Biedny Kevin sobie pomyślałem. Kiedy już siadałem by coś na ten temat napisać niezawodny Adrian Wojnarowski zrzucił prawdziwą bombę w postaci informacji o zwolnieniu Davida Blatta z funkcji głównego szkoleniowca.

Internet oszalał. 



wtorek, 19 stycznia 2016

31 Palących Pytań na start sezonu 2015-2016 - Półmetek

Ciszę się, że państwo tak licznie stawili się na zebraniu podsumowującym półmetek tego się działo w lidze przez ostatnie kilka miesięcy. Widzę, że mamy komplet. Nie ma tylko włodarzy z Seattle, ale jak wiemy ich dziecko zostało im odebrane na rzecz państwa z Oklahomy.

Rodzina Sonics był cudowna. 

Ale dosyć sentymentów. Przejdźmy do rzeczy.

Jak państwo pamiętają zadaliśmy sobie kilka pytań na starcie tego sezonu i teraz pora na rozliczenie się z postawionych tez. Niektóre były śmiałe. Inne - z przykrością stwierdzam - nie trafiły w samo sedno, a ściślej rzecz ujmując nawet nie otarły się o tarczę i wylądowały w gnoju za stojakiem. Na inne potrzeba jeszcze czasu, ale o tym wszystkim przeczytacie poniżej.

No to co? Zaczynamy?


środa, 13 stycznia 2016

Toronto Raptors: Bekon i Whiskey

Dzieje się na tym Wschodzie. Nie będę zaprzeczał, że zawsze bliżej mi było sercem do wschodniej połówki NBA niż potentatów z Zachodu. 

LeBron i Cavs to normalnie ach i och. Atlanta już tak nie zachwyca i coś tam muszą zrobić ze składem bo Korver już trupem zaczyna podjeżdżać. Walka o grę w PO będzie ciekawa bo aż kilka zespołów ma realne szansę na grę w rozgrywkach posezonowych. Tankowanie 76ers już każdemu spowszedniało i teraz wszyscy litują się nad biednymi Nets, którzy są w dupie chyba do 2019 kiedy to będą mieć jakiś pick w drafcie. Brook Lopez oraz Tadek Young mają niczym akwizytorzy nawoływać do gry na Brooklynie. 

Śmiech na sali.

Ale jest taka drużyna z obcego państwa, która walczy dzielnie o prymat w NBA. Z roku na rok są postrzegani jako taką sobie ciekawostkę, a w tym sezonie to oni okupują 2 miejsce na Wschodzie kosztem Hawks czy Bulls w których jest burdel. 

Kuzyni z Kanady: Toronto Raptors...


sobota, 9 stycznia 2016

Indiana Pacers: Larry i jego plan...

Dokonał tego. Nie wiem jak, ale znowu tego dokonał. Jak dostajesz przydomek "Legenda" to nie ma w kij dmuchał. Popatrzył na to co się dzieje w lidze,  trochę zamieszał, trochę odpuścił, dobrze wybrał i teraz może sobie siedzieć i obserwować, ale mam nadzieję, że trzyma rękę na pulsie i jest gotowy do małych modyfikacji.

Po rocznym marazmie (bez swojej największej gwiazdy prawie weszli do PO, więc nie jeden klub chciałby mieć taką zapaść) ponowie tak poukładał klocki tak by do siebie pasowały. Oglądając ich grę można odnieść wrażenie, że czasami coś jest spasowane na siłę, ale na chwilę obecną zajmują 6 miejsce w konferencji i nie powinno to być zaskoczeniem.

Gdyby wszystko grało i buczało, pewien monarcha znowu musiałby oglądać się przez ramię podczas wspinaczki na Wschodzie.

Oczywiście, że temu co się dzieje w Pacers sprzyja kilka rzeczy, które zaraz postaram się wymienić, ale nigdy nie jest tak, że nie może być lepiej. 

Może uda mi się to podsumować...


poniedziałek, 4 stycznia 2016

Phoenix Suns: Ait't No Sunshine

Witam w nowym roku. 

Jak tam? Okrzepliście już po sylwestrowych balach i domówkach? To dobrze bo dzisiejszy temat jest bardzo poważny. Nie sugerujcie się tytułem. Nie będzie funky i disco lat 70/80, tylko prawdziwe zaćmienie słońca w Arizonie. 

Słoneczka zostały wchłonięte przez jakąś ciemną materię lub złych ludzi w kosmosie (kto widział nowe dzieło o panach w szlafrokach walczących na latarki wie o czym piszę) i nagle nad słoneczną prerią zrobiło się ciemno jak... ciemno. 

Złowrogi mrok spowił Phoenix, ale jak to najczęściej bywa: można gdzieś tam dostrzec promyczek nadziei, który ledwo żarzy się na horyzoncie. 

Zatem jest punkt odniesienia by wyruszyć w podróż. Jest motywacja by zapakować toboły i ruszyć karawaną w kierunku światełka w tunelu.

Albo dotrą do raju i ziemi obiecanej, albo na tą planetę gdzie Vin Diesel miał takie śmieszne oczy, przebojowe okularki i za pomocą noża mordował potwory.