Był kiedyś taki serial komediowy, który nazywał się bodajże "Złotka". Opowiadał o grupie 4 pań w podeszłym wieku, zmagającymi się dziwnymi perypetiami życia codziennego. Biło do nich ciepło i spokój. To samo mam kiedy patrzę na twarz Steve'a Kerra - obecnego szkoleniowca Golden State Warriors.
Pamiętamy go oczywiście z roli zadaniowca z ławki w TYCH Bulls oraz TYCH Spurs. Później został generalnym menadżerem w Phoenix, gdzie ze swojego zadania wywiązywał się idealnie. Następnie przysiadł przy linii bocznej jako analityk dla jednej ze stacji telewizyjnej. Częsty gość panelu "Open Court" gdzie zawsze wypowiadał się mądrze i na temat.
Teraz nareszcie postanowił zostać głównym szkoleniowcem. Knicks już na niego czekali z otwartymi ramionami, ten jednak wybrał propozycję z sąsiadującej konferencji, ponieważ dzięki temu mógł być bliżej rodziny.
Tak o to został trenerem drużyny, która do stania się najlepsza potrzebowała naprawdę niewiele.