Kilka dni temu na oficjalnej stronie NBA.com przy nazwie Knicks pojawiło się złowieszcze kółeczko, które informuje nas o braku szans na awans do rozgrywek posezonowych dla drużyny z Nowego Jorku.
Od początku lutego już wiedziałem, że gówno z tego będzie. Ten zryw po blamażu z Bulls wlał nadzieję w serca kibiców, jednak postawa drużyny w najkrótszym miesiącu w roku zdjęła klapki z oczu.
Znakomity wybór w drafcie, kilka ciekawych nazwisk z wolnej agentury oraz odmieniony lider którego zawsze się opluwało za brak zaangażowania miały dać świeży start pod wodzą Phila Jacksona, jego filozofii oraz starannie dobranych ludzi, którzy mieli zrobić rewolucję.
Koniec końców zakończyło się to jak zawsze...