wtorek, 29 grudnia 2015

New York Knicks: Wracamy do normy...

Wyjadanie sobie z dziobków tak popularne na początku tego sezonu chyba właśnie przeszło do lamusa. Co to miało nie być. Po summer league mieliśmy być Bogami w nadchodzącym sezonie. Kradzież i rozbój w noc draftową. Porzingis i jego historia to może być materiał na niezły film, a to co się stało z Hardawayem Jr. i oddaniem go za pick w top 20 może posłużyć scenarzystą jako inspiracja na kolejną część "Ocean's Eleven" lub jako poradnik małego oszusta. Dodano kilka ważnych wzmocnień, które miały wspomóc głównie obronę i odmienić losy drużyny. Tej drużyny.  

Jednak im dalej trwa wędrówka w głąb sezonu, coraz mniej czujemy się jak Aragorn, który ma fajny miecz i elfią pannę czekającą na jego powrót. Knicks bliżej do postaci granej przez Seana Beana. Niby jest fajnie, ale zaraz coś niedobrego nas spotka i odłożymy przysłowiową łyżkę. Jakieś wnyki w lesie lub podarcie się zatrutymi liśćmi i zgon w agonii na oczach całego świata.

Teraz zaczyna się poszukiwanie kozłów ofiarnych oraz wymian robionym przez domorosłych GM w maszynie ESPN. 

Ręce opadają... 


czwartek, 24 grudnia 2015

NBA: Życzenia

Wesołych świąt! 

Może mało wyszukanie, ale w dobrym tonie jest zacząć od życzeń dla wszystkich z Was, którzy jakoś tu trafili. Dla stałych bywalców, dla nowych gości, oraz dla moich hejterów, którym również życzę wszystkiego dobrego i zgagi.

Mam nadzieję, że wszystkie potrawy już spróbowane i jesteście najedzeni. Ciocie/Babcie już zajęły się waszymi stęsknionymi za szczypaniem policzkami. Prezenty rozpakowane i mam nadzieję, że  jeszcze nie są wystawione na Allegro. Kiedy to czytacie zapewne przebraliście się już w dresy dla lepszego komfortu, lub przygotowujecie się do wyjścia na "pasterkę". 

Postanowiłem "pożyczyć" trochę klubom NBA z okazji świąt oraz nadchodzącego nowego roku. 

Uzbrojony w kompot z suszu oraz makowca zaczynam alfabetycznie, jak w przypadku "31 palących pytań na start sezonu".


czwartek, 17 grudnia 2015

Golden State Warriors: Reset

Tak rozdmuchanego balona z napisem "idziemy po rekord" nie widziałem od czasu Miami Heat, którzy mieli swoją misję specjalną w sezonie 2012-2013. Rok wcześniej wygrali finał z Oklahomą i chcieli podtrzymać dominację w lidze. Jednak o ile niektórych wielka eskapada "BIG 3" przyprawiała o zniesmaczenie bo połączyli siły w niecnym planie zdominowania ligi i robili to grając na kodach, tak dobrodusznych Wojowników wspierał każdy. 

Do czasu. 

Można zauważyć w NBA trend, że jak coś jest już za długo to może trochę spowszednieć. Kolejne rzuty Stefana Kury przestały robić wrażenie. Jego występy nie wywoływały już takiej euforii jak na początku sezonu. Pojawiły się głosy znudzenia, które z czasem przerodziły się w głosy życzące im porażki. 

Bo za długo. Bo już ile można. Bo coś tam coś tam. I tak dalej i tak dalej. 

Aż w końcu pogoń dobiegła końca. 

Nic lepszego nie mogło ich spotkać moim zdaniem. 


niedziela, 13 grudnia 2015

NBA: Talking Heads

Miało być dziś o niebywałej serii Golden State Warriors i jej wpływie na to co się dzieje w lidze i dookoła niej. Ludzie zdają się przechodzić z euforii i podniecenia ich wyczynami do znudzenia (ech Stefan znowu dziś rzucił 40 punktów, obudźcie mnie, aż się to skończy) czy nawet agresji życząc im otwarcie przegranej.

(Wstęp pisałem wczoraj przed meczem z Bucks, więc pozostawiam go bez zmian tak jak jest)

Już miałem zasiadać uzbrojony w gorącą herbatę o smaku truskawko-wiśniowym i załadowaną playlistą z soundtracku "Sons of Anarchy" (polecam jak nie wiem co!) by przelać swe myśli na klawiaturę wysłużonego laptopa, ale jeszcze przed tym wszystkim postanowiłem odpalić na chwilę YouTube'a by zerknąć co tam w subskrypcjach pojawiło się nowego. Nie było nic, ale w polecanych miałem kolejne kazanie Stephena A. Smitha i jakoś tak mnie naszło na podsumowanie "gadających głów" znanych z zachodnich serwisów i telewizji. 

Dawno nie pisałem, bo nie miałem czasu, ale takie małe pierdu pierdu wydaje się idealne po długiej przerwie, by nie nabawić się kontuzji. 

Rozgrzewka to podstawa!


niedziela, 6 grudnia 2015

Orlando Magic: Hokus Pokus Czary Mary: ten team nie jest stary!

Jak na razie linia oddzielająca Wschód od Zachodu została trochę zatarta. Będąc bardziej szczegółowym to została zasypana piaskiem jak psi bobek przez właściciela któremu nie chciało się schylić i posprzątać po swoim pupilu. Jednak już niedługo wiatr zmian ten piach rozgoni na 4 strony świata, a naszym oczom ukaże się zaschnięty ekskrement.

Do dzierżenia palmy pierwszeństwa Wschodniej części mapy przyczynili się trochę Magicy z Orlando, którzy wygrali 5 z 6 ostatnich gier. Drużyna często wyśmiewana przez swoje niezbyt udane wybory w drafcie kontynuuje poszukiwanie swojej tożsamości.

Nowemu trenerowi - Scottowi Skilesowi - sztuka układania odpowiednich klocków zaczyna się udawać zaledwie po 20 rozegranych meczach. Jego poprzednikowi to nie udało się przez 2,5 sezonu pracy z młodą drużyną.

Miło się ich ogląda, ale mam przeczucie, że to jeszcze nie jest ich ostateczna forma.

 

wtorek, 1 grudnia 2015

Los Angeles Lakers: Objazdowe Nieme Kino

Ostatnio w lidze dominują 3 tematy: rekord wygranych Golden State Warriors, rekord przegranych Philadelphi 76ers oraz ogłoszenie zakończenia kariery przez Kobe Bryanta. 

Dwa pierwsze - mam takie przeczucie - zakończą się jeszcze w tym tygodniu i może podczas podsumowaniu sezonu będzie czas by do tego wrócić i nie produkować się teraz z podnieceniem na twarzy pisać ochy i achy nad jednymi i drugimi. Sezon jest długi i szeroki i takie serie mogą nagle wypalić u każdej z drużyn. Może i odrobinę przesadzam z tym, że każda z pozostałych 28 drużyn może wejść na poziom GSW lub upaść tak nisko jak Sixers, ale mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi.

Kiedy jednak jedna z aktywnych ikonicznych postaci ligi ogłasza, że obecny sezon będzie jego ostatnim w karierze, wówczas można odrobinę się pochylić nad tym tematem. 

Tylko czemu zamiast czuć smutek z powodu zakończenia pięknej historii mam wrażenie uczestnictwa w wielkiej ceremonii przykrywania gówna pudrem?