środa, 29 czerwca 2016

NBA: Podsumowanie Sezonu 2015/2016: Southwest Division

4 dni to pisałem. Pieprzony upał...

Emocje mam nadzieję już opadły jak po wielkiej bitwie kurz. Tak sobie zapożyczę wstęp z poczynań grupy Perfect gdyż powoli przestajemy żyć tym co się działo w finałach i nawet jesteśmy już po wyborze młodego narybku vel przyszłości tej ligi.

Jak dobrze wiecie żaden ze mnie spec od młodych chłopców (he he he) więc nie będę wyciągał sowich przemyśleń opartych na ogólnodostępnych mockach kolegów zza oceanu i nie podpiszę się pod tym jaki to jestem znafca ę i ą oraz och, ach na 100 słów.

Pojawiło się też w międzyczasie kilka wymian, którym przyjrzę się zaraz po szale zakupów który to rozpocznie się już 1 lipca. Spokojnie - omówię każdą + zapowiedź nadchodzącego sezonu.

Teraz zajmę się rozliczeniem zespołów za minione rozgrywki. Będzie to podane w formie pigułki która ma w sobie całą jedną dywizję czyli pięć różnych komponentów. Dziś zaczynamy od Zachodniej strony mapy.

Jako ciekawostkę mogę podać fakt iż rok temu wszystkie te zespoły awansowały do rozgrywek posezonowych... 




San Antonio Spurs: Bilans 67-15 (2 miejsce na Zachodzie)

Historyczny sezon Ostróg z Texasu został brutalnie przerwany przez Thunder w drugiej rundzie PO. Podopieczni Gregga P. wykręcili najlepszy bilans w historii klubu i wydawali się jednym z kandydatów do odebrania GSW palmy pierwszeństwa w lidze.

Tak było w sezonie regularnym, gdzie kosili przeciwników jak sąsiad trawę pod moim oknem. Głośno i skutecznie.

Zasuszone mumie alias weterani którzy grają w Spurs od 47 lat otrzymali zastrzyk świeżej krwi podczas zeszłorocznego off-season. Zgarnęli jedną z najlepszych zabawek na rynku w postaci LaMarcusa Aldridge'a, który wchodził dosyć topornie w system Spurs, ale kiedy już pojął co i jak nie można było się napatrzeć na jego grę. Przestawiał sobie podkoszowych jak chciał i trafiał te swoje firmowe rzuty na najlepszym w karierze procencie .513 z gry. Z racji bardziej zespołowej koszykówki musiał zrezygnować z kilku posiadań na rzecz innych kolegów i ostatecznie zakończył sezon z dorobkiem 18 punktów, 8.5 zbiórek, 1.5 asyście oraz 1.1 bloku. Całkiem nieźle jak na "debiutanta" w nowej dla siebie rzeczywistości.

Wspierał go Kawhi Leonard, który pomimo swojej małomówności i wycofanego stylu bycia jest gwiazdą drużyny z Texasu. "King Slayer" dostał wolną rękę w ataku od Popa. W lato cierpliwie studiował zagrania Michaela Jordana i próbował wyciągnąć z tego jak najwięcej by jeszcze bardziej urozmaicić swoją ofensywę. Często zostawał w akcjach 1 na 1 i radził sobie nad wyraz dobrze. Został pierwszym strzelcem zespołu. Widać, że jego atak dopiero zaczyna się układać i można z niego wykrzesać jeszcze więcej. Jeżeli chodzi o obronę to po raz drugi został Najlepszym Obrońcą w lidze. Jednak żeby nie było tak miło i cudownie trzeba go trochę skarcić za serię z Thunder w której zwyczajnie nie istniał. Wymuszał rzuty, które jak nie trudno się domyślić nie wpadały do dziury. Gorzka to była lekcja dla młodego zawodnika i mam nadzieję, że powróci jeszcze silniejszy i bardziej zdeterminowany.

Jadnak wracając do wolnych agentów należy wspomnieć o tym czego dokonał David West. Zostawił na stole sumę ok 11 mln dolarów od innych klubów i podpisał dwuletni kontrakt (z opcją gracza na drugi rok) za minimum dla weterana. Sam w wywiadach podkreślał, że swoje już zarobił i teraz chce jedynie pierścienia i jest w stanie zejść z ceny byle wspomóc drużynę w walce o tytuł. Jak wiemy nic z tego nie wyszło. Ostatnio West odstąpił od opcji w kontrakcie i został wolnym agentem. Poświecenia starczyło tylko na jeden sezon. Niby wszystko fajnie i można mu gratulować szczerości i poświęcenia, ale moim zdaniem miniony i nadchodzący sezon mógł jeszcze rozegrać jako gracz pierwszego składu w innej drużynie. Jego małpy jego cyrk...

Stare trio w osobach Tony Parker - Manu Gino - oraz Tim Duncan zagrało całkiem przyzwoity sezon jak na geriatrię. Wiem, że Parker nie jest taki stary jeszcze (34 lata) ale nie ma już tego błysku i szybkości w jego grze. Ilość punktów spadła, jednak wzrosła liczba asyst oraz skuteczność z gry. Jestem ciekaw czy byliby w stanie go oddać gdyby pojawiła się okazja do tego? Manu czyli Argentyński Jordan - jak go kiedyś nazywano - dawał wsparcie z ławki. Nie było czarowania i magicznych eurostepów jednak robił co do niego należało. Tim D. z kolei rozegrał najkrótszy sezon (61 spotkań) w swojej 19 letniej już karierze. Dalej jest profesorem i uczył młodych gniewnych sztuki kręcenia lodów pod obręczą. Manu i Duncan prawdopodobnie wrócą na jeszcze jeden sezon. Ginobili odstąpił do opcji w kontrakcie i został niezastrzeżonym wolnym agentem. "Big Fundamental" wykorzystał opcję w kontrakcie i jednak jego gra w następnym sezonie jest pewna.

Kiedy wszystko szło dobrze w czasie sezonu regularnego włodarze doszli chyba do wniosku, że za mało jest doświadczenia w zespole i podpisali Kevina Martina oraz Andre Millera po okienku transferowym. Moim zdaniem gdyby odmłodzili trochę skład może mieliby szansę z Thunder. Dobicie konających Grizzlies to nie był wyczyn i schody zaczęły się dopiero przy młodszych i szybszych Grzmotach.

Sezon w wykonaniu Spurs przypominał mi próbę wypoziomowania krzywego stołu. Praca przy tym była przednia, jednak kiedy przyłożono poziomnice pęcherzyk powietrza zamiast ustawić się pomiędzy liniami pojechał na ryby.


Memphis Grizzlies: Bilans 42-40 (7 miejsca na Zachodzie)

Miśki pobiły rekord w ilości graczy jacy przewinęli się przez zespół. 28 nazwisk zawodników widniało na liście płac w tym sezonie w Memphis. Czy jest sens pisać coś dalej, skoro to idealnie obrazuje sytuację w zespole? Wypada wspomnieć, gdyż było to efektem plagi kontuzji jaka nawiedziła klub z miasta Elvisa.

Połamał się tam chyba każdy, jednak największą stratą była kontuzja Marca Gasola, która tak naprawdę zakończyła sezon dla Grizz. Center podpisał z klubem nowy kontrakt w zeszłym roku, a jego kontuzja stopy to przykra sprawa dla masywnych podkoszowych zawodników. Nie wiadomo w jakiej formie wróci po kontuzji i czy w krótkiej przyszłości kontuzja się nie odnowi. Noga trochę lata włodarzom z Memphis, ale wszystko wskazuje na to, że era Grit'n'Grind powoli dobiega końca i klub szykuje się do wielkiej zmiany. Ale o tym szerzej napiszę w zapowiedzi sezonu po szale zakupów.

Dave Joerger robił co mógł. Trudno jest utrzymać formę i równe tempo gry kiedy co chwilę ktoś kluczowy wypada z rotacji. Dlatego ratowali się jak mogli i zatrudniali naprawdę dziwnych graczy byle zapchać skład i być dopuszczonym do gry. Nie da się nauczyć systemu nowych ludzi w kilka godzin zwłaszcza w koszykówce na najwyższym poziomie. Dlatego sezon regularny był mordęgą, która mimo wszystko zakończyła się awansem do PO z 7 miejsca w konferencji.

Najrówniejszy sezon zagrał Zach Randolph. Rozegrał aż 68 spotkań z czego 53 jako starter i utrzymywał swoje statystki na poziomie 15.3 punktów, 7.8 zbiórek oraz 2.1 asyst. Nieźle jak na utytego 34 latka, dla którego (i graczy jemu podobnych) nie ma miejsca już w lidze zdominowanej przez szybkie granie i rzuty za 3. Sratatatatatatatataaaaaa.

Pochwalić należy również Matta Barnesa, który pomimo zbliżania się do koszykarskiej emerytury machnął 76 spotkań grając średnio po 29 min w meczu.

Najlepszym momentem w minionym sezonie dla Memphis to według mnie wymiana z Los Angeles Clippers w ostatnich sekundach okienka transferowego. Zanim opadła kurtyna Miśki spakowały niewypał jakim okazał się Jeff Green i wraz z kąpielówkami i klapkami wysłali go na turnus do Los Angeles. W zamian (hahahahahahahahahahaha) Doc Rivers, ten wielki Doc Rivers wysłał w przeciwną stronę Lance'a Stephensona (którego pozyskał na początku sezonu od Hornets w wymianie) oraz (hahahahahahahahahahaha) wybór w pierwszej rundzie draftu 2019. Jeff zrobił wielką, śmierdzącą kupę w LAC, natomiast Lance Van Dance pokazał jak się tańczy. Według doniesień klub miał wykupić jego kontrakt, jednak pod wpływem trenera pozostawiono go w składzie. Ten odwdzięczył się cieszącą oko grą i pokazał, że Doc nie potrafił go dostatecznie wykorzystać na parkiecie.

Jestem ciekaw jak to by się potoczyło gdyby nie kontuzje. Zdrowi Gizzlies vs zdrowi Spurs to zawsze przyjemna dla oka konesera potyczka. Brudna, nudna i zabłocona ale jednocześnie piękna.

Idzie nowe w Memphis...


Dallas Mavericks: Bilans 42-40 (6 miejsce na Zachodzie)

Dirk Nowitzki to jest gość. Rick Carlisle to również jest gość. Mark Cuban swojego czasu to był gość nad gości - jednak z roku na rok boi się podjąć decyzję o nowym starcie dla organizacji. Z jednej strony to szanuję bo robi to pewnie dla Dirka by smakował tych awansów do PO rokrocznie. Z drugiej strony po zdobyciu mistrzostwa nic tam się nie rusza. Cały czas podpisywani są średni gracze lub tacy, którzy mają coś do udowodnienia, a najczęściej podbijają swoją wartość pod okiem Ricka i uciekają za większymi pieniędzmi gdzieś indziej.

Ten rok dla Rumaków z Texasu sponsorowało zdarzenie które nadało ton ich sezonowi: chodzi mi o szopkę związaną z podpisaniem DeAndre Jordana. Center najpierw ustnie zgodził  się na kontrakt, później się wahał -, to wykorzystała delegacja z LA i pojechała do niego do domu, gdzie się zabarykadowali i przemówili mu do rozsądku by jednak nie opuszczał Clippers. Cuban został z ręką w nocniku, Wesley'em Matthewsem po ciężkiej kontuzji, Parsonem ze szkła, Derronem Williamsem który wykupił się z Nets, podstarzałym Dirkiem oraz Zazą Pachulią na centrze. To nie mogło się udać na dłuższą metę.

Dirk robił co mógł i pomimo wielu lat eksploatacji po raz kolejny pociągnął zespół do PO. Pomagał mu w pierwszej połowie sezonu Zaza, który nawet otarł się o angaż do ASG. W jakiś cudowny sposób Derron Williams odzyskał odrobinę dawnego blichtru. Pozyskany w trakcie sezonu David Lee pokazał, że potrafi wpasować się wszędzie i jest człowiekiem od czarnej roboty. Jest dziurą w obronie, ale czasami warto dać mu nakręcić te double-double, bo w dalszym ciągu czyści tablice jak za najlepszych lat w Knicks. A skoro już o tym mowa mogliby go jakoś pozyskać na ławkę.

Dodatkowo po parkiecie biegały takie tuzy jak Raymond "Pulpet" Feltom, JaVale McGee czy Charlie Villanueva. I tak te kulawe Rumaki dokuśtykały do PO, gdzie wyrok śmieci czy jak kto woli akt łaski dokonali na nich Thunder.

Tak jak pisałem wcześniej: szkoda mi Dirka, że rokrocznie musi zmagać się z przeciętniactwem składu. Z drugiej strony Cuban pokutuje za zachłanność i nie zatrzymanie mistrzowskiej drużyny w komplecie. Niemiec niedawno odstąpił od ostatniego roku kontraktu i został niezastrzeżonym wolnym agentem. Masa plotek pojawiła się od tego czasu. Najgłośniejszą jest chęć pozyskania Wunder Dirka przez GSW. Jak dla mnie poczeka skompletowanie składu przez Cubana (mają tylko pięć gwarantowanych kontraktów na przyszły sezon) i wróci za minimum dla weterana.

Dirk to klasa sama w sobie.


Houston Rockets: Bilans 41-41 (8 miejsce na Zachodzie)

To jest moja osobista porażka. Buńczucznie ogłosiłem ich zwycięzcami zachodniej strony NBA na starcie rozgrywek. GSW miało się skupić na odpoczynku by obronić mistrzowski pierścień, Spurs mieli wdrażać Aldridge'a w system i jak zwykle się oszczędzać, Thunder pod nowym szkoleniowcem mieli się uczyć grać "inaczej", a Clippers mają dalej w składzie rudego Beljka więc skoro zeszłoroczni finaliści konferencji wzmocnili doświadczonym Ty Lawsonem, wyciągnęli kilku ciekawych rookie oraz zatrzymali core zespołu nie powinno się zakończyć inaczej niż pierwszeństwem na Zachodzie.

Zakończyło się ledwo wywalczonym 8 miejscem, zwolnieniem Kevina McHale'a po pierwszych kilku meczach, kwasie w szatni i niemocy na boisku.

Błyszczał jak zwykle James Harden, który traktował każdy mecz jak trening rzutowy i kręcił kolejne cyferki na tablicy statystyk. 29 punktów, 6.1 zbiórek, 7.5 zbiórek oraz 1.7 przechwyt średnio na mecz robią wrażenie i zastanawiam się ile Houston ugrało by spotkań bez swojej "Brody". Jednak by nie było tak różowo: Harden przybył na obóz treningowy bez formy i z nadwagą. Dodatkowo zaczął prowadzać się z którąś tam Kardaszianką i ciałem był na boisku, jednak głową w jakiejś spelunie dla VIPów. Lamara Odoma wpędziło to prawie do grobu. Jego ospałość wpłynęła na cały zespół, za co McHale zapłacił głową. Moim zdaniem niesłusznie, ale trzeba było znaleźć winnego i odstrzelony został trener.

Stery po zwolnionym McHale'u objął jego asystent odpowiedzialny za obronę: J.B Bickerstaff, który na parkiecie próbował chyba wszystkiego co można było sklecić z dostępnego zasobu graczy. Co prawda wprowadził ich do PO z ostatniego wolnego miejsca, ale gra tej drużyny pozostawała wiele do życzenia.

Ty Lawson pojechał na zaszycie i tyle go widzieli. Jak już wrócił na parkiet to nie dawał nic, przez co został zwolniony z klubu. W trakcie sezonu pozyskali ponownie Josha Smitha, który nie był tym samym J-Smoovem co rok temu w PO. Po coś ich opuścił i zwąchał się z Clippers, jednak Cudowny Doc nie potrafił go ogarnąć. Wspomniani debiutanci też nie zakręcili korbą tego silnika. Sam Dekker (tak się chyba nazywał główny zły z gry "Soldier of Fortune"?) zagrał 3 mecze i poszedł na zwolnienie z powodu kontuzji pleców. Zdążył zebrać całą 1 piłkę. Brawo On. Drugi mnie trochę hipnotyzował, gdyż miałem fazę na oglądanie Houston zaraz po Knicks i Bucks. Montrezl Harrell - bo o nim mowa miał fajne mecze, gdzie pokazywał pazur i waleczność, by zaraz popadać w podrzędne stany przeciętności.

O Dwighcie szkoda "szczępić ryja".

#FreeK.JMcDaniels


New Orleans Pelicans: Bilans 30-52 (12 miejsce za Zachodzie)

Co to miało nie być? W zeszłym roku ledwo 8 miejsce, ale skład cały kontuzjowany. Nowy trener obejmuje rządy i ma w sobie jeszcze żar z tlących się finałów, Davis liczy pieniądze z nowego kontraktu i ogólnie walka o 7 lokatę na Zachodzie ze zdrowszymi kolegami, Mardi Gras, paciorki oraz szamani VooDoo czuwający nad przebiegiem sezonu.

Szamani poszli w tango, i zastawili kapliczkę z kontuzjami aktywną pod jedną z najbrzydszych hal (nie bójmy się tego powiedzieć!) w całej NBA. Chłopaki walili się jak w domki w Kosowie. Gentry mógł tylko patrzeć i płakać. Kichy z tego nie ukręcił żadnej więc masowania się po samarze też nie było. Na papierze skład był i to znakomity. Davis jako dominator-terminator. Out na 21 spotkań. Gordon jako egzekutor (w końcu spotkał się ze swoim wymarzonym trenerem, który tak bardzo chciał go u siebie w Suns swojego czasu). Out na 37 spotkań. Poruszający się niczym wąż w trawie, niczym wiatr w konarach drzew Tyreke Evans out na 57 meczy. Jrue Holiday powstał ze zmarłych by być pierwszym wchodzącym z ławki i grac po 28 min w meczu. Wykrzaczył się na 17 spotkań. Pozyskany rok temu Quincy Pondexter zaszalał i wcale nie wyszedł na parkiet w tym sezonie.

Jak żyć panie Demps? Naprawdę dziwi mnie to, że GM Pelikanów jeszcze nie rozkłada się gdzieś na bagnach Luizjany zapakowany w worek po ziemniakach. Jeżeli nie wiesz o czym piszę wyszukaj sobie kontrakt Omera Asika, a zrozumiesz.

To było takie kopanie się z koniem. Fani już chcieli dymisji Alvina Gentrego ze stanowiska. Ale do cholery kim on tam miał grać? Nie mógł wprowadzić tych swoich magicznych setów w ataku, gdyż nie było komu ich egzekwować. Davis został wyśmiany przez większość internetu, nie tylko ze względu na kontuzję, ale głównie dlatego, że nie pociągnął drużyny bardziej na swoich barkach. 24.3 punkty, 10.3 zbiórki, 1.9 asysta, 1.3 przechwyt oraz 2.2 bloki średnio na mecz to jest nie ciągnięcie drużyny na swoich barkach? No niezły lol.

W lato jeszcze czeka ich dramat z kontraktem Ryana Andersona he he he. Asik ty dziku...


Upale pozwól żyć! Pisałem to na raty aż 4 dni.

Ale udało się i jedna z dywizji już za nami. Teraz nadchodzi czas który uwielbiam, a mianowicie podpisywanie wolnych agentów, transfery, plotki i ploteczki i plotunie. Postaram się przeplatać nowości z rynku transferowego kolejną dawką podsumowań. Kiedy wszystko co żywe i zdolne do gry zostanie przepłacone zrobię ponownie takie pigułki wiedzy - tylko tym razem z zapowiedzią na nadchodzący sezon. Nie wyeliminuje to "31 palących pytań" więc możecie być spokojni o tą pozycję na blogu.

Nawadniajcie się, obserwujcie Woja na tt, miejcie w pogardzie Euro 2016 i trzymajcie kciuki za Knicks w nadchodzącym szale zakupów.

Na koniec hymn nadchodzącego święta pieniądza w NBA. Całkiem zgrabny cover...

Do niebawem!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz