czwartek, 9 czerwca 2016

Philadelphia 76ers: Trudna sztuka wyboru

Oddam wszystkie pieniądze świata za zdjęcie Sama Hinkie. 

Jednak nie zwykłą fotkę tylko artystyczne uchwycenie mimiki twarzy Sama kiedy ten dowiedział się o planach swojej byłej drużyny. Czy był to wyraz pełen rozpaczy, żalu, smutku i pretensji? A może był to obraz człowieka szalonego, który śmieje się nie wiadomo z czego, a ślina kapie mu z kącika ust? A może był to widok człowieka opanowanego, który z aprobatą kiwa głową?

Myśl nad tym zagadnieniem skutecznie odstrasza Dziadka Piaskowego od rozsypania piasku na moich powiekach. Dzięki temu mogłem sobie obejrzeć 2 i 3 mecz finałów na żywo jak bozia przykazała. Pierwszy oglądałem z odtworzenia i usnąłem w 2 kwarcie. Takie emocje...

Ale wróćmy do Miasta Braterskiej Miłości, gdzie zaczyna dziać się bardzo, bardzo ciekawie...



Wszystko to zrodziło się w mojej głowie po przeczytaniu plotki odnośnie propozycji transferu pomiędzy 76ers a Hawks. Opisuje to teraz - po 3 meczu finałów - gdyż nie nie chce mi się spać i zacząłem to przelewać na klawiaturę już trzy dni temu, ale dopiero teraz mam czas to dokończyć i uaktualnić.

Ale po kolei.

Jeżeli nie wiesz o co chodzi Drogi czytelniku już śpieszę z wyjaśnieniem: Sixers postanowili sprawdzić wartość swoich dwóch podkoszowych widocznych na zdjęciu powyżej. Oprócz masy wyborów w drafcie, pieniędzy w kasie klubowej oraz wiecznie kontuzjowanego Joela Embiida jest to spuścizna po szeroko komentowanym "The Process", który w pionierski sposób miał uczynić z 76ers potęgę ligi opartą o młody skład. Ojcem sukcesu był Sam H. którego w zespole już nie ma, a jego zabawkami bawi się ktoś inny. 

Z jednej strony ma to sens. Mają trzech podkoszowych i kogoś z tego tria muszą się pozbyć. Jednego już testują do dwóch sezonów i wiele drużyn z ligi się na niego ślini. Drugi dopiero co debiutował i jeżeli wierzyć doniesieniom też kilka osób o niego pytało. Trzeci siedzi na zwolnieniu i nie zagrał ani minuty w lidze, ale ostatnio czytałem wypowiedź trenera 76ers - Bretta Browna o tym jakie to postępy robi rekonwalescent i jak nie mogą się doczekać jego powrotu. To ostatnie może być zasłoną dymną i robieniem dobrej miny do złej gry. Jednak jeżeli JoJo miałby się pojawić na parkietach NBA to właśnie w nadchodzącym sezonie i z pewnością 76ers chcieliby dać mu szansę. Wszak ma być drugim Hakeemem.

Pozostawmy go jednak w kolejce u lekarza i zajmijmy się pozostałą dwójką.

Noel ma papiery na to by w bardzo bliskiej przyszłości być topowym obrońca ligi. Do tego nie ma najmniejszej wątpliwości. Szybki na nogach, atletyczny, z niezłym czasem reakcji na bloki oraz przechwyty. Kilka drużyn już ostrzy sobie na niego zęby. Czemu? Po pierwsze - gdyż ma to wszystko to co napisałem na początku tego akapitu i po drugie - jest na debiutanckiej umowie, która potrwa jeszcze dwa sezony. Nic więc dziwnego, że podobno aż 15 zespołów ustawiło się po niego w kolejce gdyby był dostępny.

Jednak chłopak poza swoją fryzurą ma jeden mankament: jego gra w ofensywie kuleje i nie wiadomo czy w przyszłości będzie można coś z nią zrobić. Niby próbował coś tam poprawić w lato, ale nie dało to zbyt wielkich rezultatów. Pod koszem kończył przyzwoicie na 71%, jednak im dalej od "dziury" tym gorzej. W odległości od 3 do 16 stóp od kosza jest to nędzne 30%. Noel oddał w ubiegłym sezonie 224 rzuty z wyskoku, a drogę do kosza znalazło tylko 64 co równa się 28%. W dobie odchodzenia z rzucaniem coraz dalej od kosza może to być problem. Zatem mamy obraz atletycznego obrońcy (na wielu poziomach tego słowa) z atakiem podobnym do Tysona Chandlera, który czyścił tablice dobijając piłki lub odbierając podania na 6 piętrze. Należy pamiętać też o jego problemach z kontuzjami, które na szczęście na chwilę zniknęły.

Druga strona medalu to Jahlil Okafor. Wiemy o nim tyle, że lubi bić się z ludźmi na ulicach, którzy "mówią mu jak jest" oraz ma ogromne możliwości w ataku, których nie było w lidze od dawien dawna u wysokiego gracza. Czytałem głosy, że Okafor "spóźnił się" do ligi o kilkanaście lat i w czasach kiedy w pomalowanym żuło się gwoździe i przepychało słonie - byłby królem parkietu. No ale pojawił się teraz i coś z tym fanem trzeba zrobić.

Od początku nie był zadowolony z miejsca do którego trafił. Później pojawiły się problemy z nocnymi eskapadami na miasto i udziałach w "Podziemnym Kręgu". Liga jednak pobłażliwie popatrzyła na jego wyczyny. Moim zdaniem należało go zawiesić na większą ilość spotkań, ale czy tym samym Silver i ekipa nie pomogliby 76ers w tankowaniu? Mało ważne i skupmy się na jego grze. Gimnastykował się pod koszem i z dala od niego na dobrym procencie. Pod dziurą zaliczał 67%. W zakresie od 3 od 10 stóp siekał na skuteczności 46%. Tyłem do kosza, na wprost kosza, hakiem i dwutaktem. Statystyki nawet miłe dla oka: 17.5 punktów, 7 zbiórek, 1.2 asysta oraz 1.2 blok na mecz. Skoro jest tak fajnie to czemu chcą się go ewentualnie pozbyć? Ano wszystko rozbija się o obronę.

Nie jest jakiś ostatni w tym aspekcie gry, ale do ligowej średniej mu trochę brakuje. Radzi sobie z kontestowaniem rzutów przeciwników, jednak obrona pick'n'rolli wygląda u niego tragicznie. Niektórzy widzą w nim Ala Jeffersona, ale ja czasami mam przed oczami Enesa Kantera. Pisząc normalnie: gościa na 20-10 w każdym meczu, którego trzeba będzie chować w obronie i dawać mu się wyszaleć na atakowanej stronie parkietu.

Teraz sobie tak pomyślałem, że gdyby połączyć tych dwóch zawodników w jednego - na zasadzie "Fuzji" z serii "Dragon Ball" - otrzymalibyśmy Embiida, a raczej takiego gracza jakim JoJo ma być na parkietach NBA.

Pojawia się pytanie czy oni nie mogą grać jednocześnie na parkiecie. Przecież na chłopski rozum powinni się uzupełniać. Jeden wspomagałby drugiego w obronie, a tamten odwdzięczał się odegraniami podczas podwojeń w ataku lub możliwością dobitek po niecelnym rzucie. Próbowano to sprawdzić w tym sezonie i nie wiem czy był to jeszcze efekt "The Process", ale ta współpraca nie wyglądała zadowalająco. Zatem mamy na miejscu trzech podkoszowych, a czwarty wygrzany w słońcu europejskim ma zawitać do Sixers w następnym sezonie...


Mowa oczywiście o Dario Saricu, który zgłosił swoją gotowość do podjęcia rękawicy zza oceanem. Chorwacki skrzydłowy jest nazywany nowym wcieleniem Toniego Kukoca lub o wiele lepszą wersją Hedo Turkoglu. Zdobywa szlify w koszykówce europejskiej już od kilku lat. Wybrany w drafcie 2014 przez Orlando z numerem 12 i oddany do 76ers za Elfrida Paytona oraz pick z pierwszej rundy. Do tej pory wolał zostać na starym kontynencie, jednak kiedy do jego uszu dobiegła informacja o zmianach w sposobie zarządzania polityką drużyny (znaczy się - koniec tankowania) radośnie ogłosił, że z chęcią sprawdzi się w NBA. Jest szybki, ma panowanie nad piłką oraz rzut. Może jest trochę za wątły w barach by grać na silnym skrzydle, ale popatrzcie w twarz #ŁotyszaMVP i powiedzcie, że ktoś jest za chudy. Analitycy już upatrują w nim jakiegoś x-factora dla wstających z kolan Sixers, ale ja bym poczekał na ferowanie kim może się stać w naszej ukochanej lidze. Ale jakby nie było to kolejny podkoszowy do kolekcji Phily.

Teraz powinienem przywdziać czapkę z napisem "Znam się na NCAA i wszystkich prospektach draftu" i rzucić garść swoich przewidywań kogo mogą wybrać 76ers w nadchodzącym drafcie, gdyż ma to duże znaczenie dla przyszłości kogoś z pary Noel-Okafor. Ja jednak do znudzenia będę powtarzał, że nie zagłębiałem się w tą klasę draftu. Knicks nie mięli picku więc uznałem to za bezcelowe. Znam takich, którzy w dwa tygodnie stali się ekspertami od koszykówki uniwersyteckiej, lecz ja zamiast bić pianę wolę napisać, że się nie zam i wiem tylko tyle, że mogą sięgnąć z pierwszym wyborem po Bena Simmonsa, który ma wszystko prócz rzutu i może grać jako PF, więc kolejny podkoszowy do układanki.

I co teraz mają zrobić Sixers? Embiid to wielki znak zapytania. Po takich kontuzjach może okazać się dobrym graczem, ale nie na tyle by zawojować ligę i rzucić ją na kolana. Co by nie było muszą go sprawdzić w boju na parkiecie by wyrokować cokolwiek, zatem on pewnie zostanie w drużynie. Zatem trzeba dobrać do niego zawodnika. Na moje oko lepiej pasuje Noel z defensywnym sznytem niż Okafor z szerokim wachlarzem gry w ataku. Teraz dochodzi czynnik wybrania Simmosna w drafcie, który (jak wyczytałem na prędko jako znaffffffca przez duże F) może okazać się Lamarem Odomem bez rzutu. Porównania do LBJ pominę z grzeczności.

Z racji tego wszystkiego ułożyłem sobie w głowie trochę scenariuszy jak to się może potoczyć. Czysta abstrakcja, ale mam nadzieję, że zjadliwa. Nikt mi nie płaci by było pod linijkę pisane, a i ja nie wiem czy te moje dyrdymały zasługują na "abonamenty":

Scenariusz 1: Embiid okazuje się mistrzem nad mistrze w ataku i obronie, u boku ma Noela czyli swojego defensywnego pitbulla oraz Simmonsa, który jakoś się tam stara tą piłkę do niego dogrywać i robić milion innych rzeczy byle nie rzucać do kosza. Z ławki wchodzi Dario, łapie szlify i ogólnie jest miło.

Scenariusz 2: Embiid okazuje się średniakiem po kontuzjach i ogólnie szału nie ma. Do dyspozycji jest dwóch graczy którzy nie potrafią rzucać i Darek z Chorwacji w błyszczącym dresie. Kanapki z pasztetem czasami mają więcej finezji.

Scenariusz 3: Embiid nie wraca na parkiet (w sumie to nigdy na nim nie był) i jest "done". Noel na centrze steruje obroną, Simmons atakiem, a Chorwacki skrzydłowy pokazuje na co go stać. Lub nie, bo różnie to może z nim być. Wszyscy mówią: "a nie mówiłem, że tak będzie".

Scenariusz 4: Embiid - mistrz, do tego Okafor bestia w ataku i Ben koordynujący wszystko i Dariusz to wiadomo co. C i PF gryzą się ze sobą, ale włodarze 76ers nie interweniują bo i po co skoro się kręci w okolicy 8-9 miejsca z perspektywą na 6 za lat kilka.

Scenariusz 5: Embiid taki sobie, ofensywny Okafor i dyrygent pozyskany z draftu. Dario nie zbawia świata jak Batman więc jest gorzej niż wielu zakładało. Kibice jadą pod MSG gdzie za bezcen od koników kupują papierowe torby z wyciętymi oczami.

Scenariusz 6: Embiid robi karierę jako troll na Twitterze. Okafor czaruje pod koszem a ułatwia mu to Simmons. Dario panoszy się w lidze i sam do końca nie wiem czy to takie złe by było. To znaczy dla Joela złe, ale wiecie o co mi chodzi.

Scenariusz 7: Zostają wszyscy i wszyscy grają. Każdy z każdym, w różnej konfiguracji, płaszczyźnie i czasoprzestrzeni - jak na dobrej imprezie u Kaliguli. Analitycy dostają nadgodziny by te wszystkie pary, trójkąty, walce i stożki obliczyć i wydać wyrok: kolejny rok tankowania zakończony sukcesem z nadwyżką sprawdzenia możliwości różnych line-upów.

Scenariusz 8: Embiid = gwiazda na TT. Noel z Okaforem zostają tam gdzie są i dalej próbują się dotrzeć z Simmonsem i Darkiem u boku.

Aż 8 scenariuszy, ale spokojnie może być ich o wiele więcej i mogą być o wiele bogatsze w treść, gdyż można się pokusić o dodanie klocków za wymianę Noela/Okafora jako osób drugoplanowych, lub zamianę Simmonsa na tego drugiego co ma być następca Duranta, ale nazwiska teraz nie pomnę.

Pragnę tylko przypomnieć, że obwód Sixers świeci pustką, a blask jego znikomy.

Na moje oko to oddawanie Okafora tylko po jednym roku "testowania" jego możliwości to lekka głupota. Jednak patrząc na to co się dzieje pod koszem i zakładając, że wszyscy będą zdrowi pozostawiłbym mimo wszystko Noela, a za pozyskaną dobroć za Okafora starałbym się zbudować obwód i/lub ławkę.

Ale to tylko ja.

Sam Hinkie pewnie miał rozpisany każdy scenariusz w zeszycie A4 i to drobnym maczkiem. Wystarczyłoby, żeby spojrzał na raport medyczny Joela oraz na swoje zapiski z meczy odnośnie Noela i Okafora, i już by wiedział co dalej ma zrobić i z jaką gąską ma się witać w ogródku. Ale podczas jego odejścia z drużyny magiczny "kapownik" z czarną złowieszczą okładką został przez niego zabrany z klubowego sejfu i jest pilnie strzeżony w zaciszu domu Sama H.

Teraz Bryan Colangelo sam musi napisać tą sztukę od samego początku. Gdybyście się zastanawiali kto wybrał Bargnianiego z numerem pierwszym draftu to właśnie ten koleś.

Dramat? Komedia? Thriller? Czy może coś innego wyjdzie z tego wszystkiego? Przekonamy się niebawem.

Do następnego!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz