czwartek, 16 czerwca 2016

Minnesota Timberwolves: Do the Evolution

Postanowiłem coś w końcu napisać. Raz na tydzień nie jest jakimś zachwycającym wynikiem, ale staram się jak mogę. Głowa puchnie od nadmiaru tematów, a czasu jak nie było tak nie ma. Ale dziś jest ten dzień, kiedy można usiąść, rozgrzać palce i przelać na wirtualny papier trochę swoich przemyśleń. 

Dziś będzie o mroźnej Minnesocie oraz plotkach które krążą wokół tego zespołu. Parówka dziś na zewnątrz jest ogromna, a ja postaram się zabrać Was do śnieżnej krainy i odrobinę ochłodzić.

Kiedy prawie cała Polska siada do oglądania meczu ze szwabami w barbarzyńską piłkę kopaną - ja włączam trochę zakurzonych płyt i jadę w odwiedziny do siedliska młodej watahy. 

Mam jeszcze miejsca - jedziecie? 



Na sam początek coś na temat wsiadania i wysiadania. Czytam po internetach i oczom nie mogę uwierzyć jak wielu ludzi nagle zaczyna im kibicować. "Ech, sezonowcy" chciałoby się rzec. Ale po co takie nieprzyjemne słowa? Nie ma im się co dziwić, skoro grają tam młodzi i zdolni - którzy za kilka lat powinni trząść tą ligą w posadach. A lepiej powiedzieć: kibicuję im od 2016 niż od 2019? Ja sam siedzę na ich "wagonie" od czasu jak pewien kruchy, mały Hiszpan postanowił przenieść swoje talenty do krainy lodu. Dziś takich rozgrywających już nie ma. Ale o nim za chwilę gdyż zrobił wokół siebie trochę zamieszania. 

Nie siedzę tam całym swoim zadem, ale pewną jego częścią, a bilet ostatnio miałem sprawdzamy podczas wymiany Kevina Love'a i mam go dalej w kieszeni. Pogrupujmy to: Knicks wiadomo. Następnie mój wyimaginowany pośladek siedzi na nie istniejącym "wagoniku" z napisem Sonics. Następnie są Bucks - gdyż jestem dziwką groupie Jasona Kidda. I tu przychodzi miejsce dla kilku innych drużyn do których nie mam żadnego "ale", jednak nie śledzę ich meczy na bieżąco z wypiekami na twarzy. Takim zespołem jest młoda wataha Toma Thibodeau, która już zaczyna mieszać w off-season - kiedy ten jeszcze na dobre się nie zaczął. Dziś (mam nadzieję) ostatni mecz finałów i sezon ogórkowy spłynie na nas niczym łaska boża. 

Plotki, ploteczki, drafty i transfery. Mój żywioł - moja pasja.

Ale teraz pomówmy o ostatnim bastionie rozegrania piłki nie kończącej się rzutem za 3 w siódmej sekundzie akcji. Mowa o Rickim Rubio i jego ostatniej wypowiedzi odnośnie przyszłości w klubie z Minnesoty. Chłopak (25 lat he he he) ogłosił oficjalnie w prasie, że jeżeli Młode Wilki nie awansują  w nadchodzącym sezonie do rozgrywek posezonowych to poprosi o transfer do innego klubu, gdzie w końcu będzie mógł poznać smak tej rywalizacji na śmierć i życie. Już jeden tak szczekał ubrany w uniform Wolves i gdzie skończył? W finałach - powinna paść odpowiedź, ale przecież dobrze wiecie jak to u niego wygląda. 

Teraz napiszę list otwarty do brygady RR:

Drogi Panie Rubio. 

Rozumiem twój ból, ale zamknij się i słuchaj co wujek Przemek ma Ci do powiedzenia.

Otrzymałeś w darze od losu trenera, który będzie bardzo polegał na twojej umiejętności rozgrywania i odnajdywania partnerów. Atak kuleje u niego w drużynach i dobrze o tym wiesz. Tom gra jakieś tam sety ofensywne (nawet ma trochę "triangle" w swoim arsenale), ale do pełni szczęścia będzie mu brakować kogoś myślącego na boisku, przewidującego ruchy przeciwnika i jednocześnie uruchamiającego partnerów, kiedy prosta zagrywka natrafi na mieliznę zwaną defensywą. Posiadasz te umiejętności w małym palcu i doskonale o tym wiesz. Wcześniej nie miałeś okazji się wykazać w tej materii. Wiem co teraz myślisz: co ten "loco" teraz do mnie pisze, ale czy przez system Adelmana i swoje kontuzje mogłeś pokazać na co Cię stać? Teraz będziesz mieć okazję poprowadzenia jednej z najciekawiej zapowiadających się drużyn w najbliższej dekadzie. Z takiego Pekovica zrobiłeś gościa na 17.5 punktu w lidze. To co zrobisz z duetem Wiggins-Towns pod lepszym trenerem niż ostatni?

Przemyśl to sobie.

Jesteś w lidze od pięciu lat i rozegrałeś raptem 278 spotkań. Trochę krzywa akcja nie uważasz? Twoje zdrowie idzie w parze z Twoją indolencją w ataku. Nadrabiasz to jednak obroną i pradawną sztuką dzielenia się piłką z innymi zawodnikami. Nie jesteś samolubny, a to powoli wymierający gatunek rozgrywających w lidze. Nie jesteś atletyczną bestią urywającą kosze, biegającą niczym sarenka do kontrataku. Sam ustawisz klocki w ataku i dostarczysz piłkę tam gdzie trzeba z dokładnością do milimetra i sekundy. Teraz od "generałów parkietu" wymaga się walenia trójek i jeszcze trochę dorzucania trójek. Masz się do ataku jak Twój niedawny kompan z drużyny do obrony. 

Skoro o obronie mowa - wiesz, że kiedy jesteś zdrowy: jesteś (dla mnie osobiście) w Top 5 rozgrywających w lidze. Dostałeś trenera, który będzie kładł nacisk na ten element gry i wszyscy w Twoim otoczeniu na tym skorzystają. Ty też. Zatem nie krzycz w mediach o odejściu i nie stawiaj warunków, gdyż to nie przystoi. Chyba, że robisz to celowo i wiesz jaki TT bywa w stosunku do swoich zawodników? Potrafi ich zajechać fizycznie i wiesz, że czasami przyda Ci się odrobina przerwy i odpoczynku. Zatem teoretycznie załóżmy, że jednak idziesz do biura TT, wchodzisz z buta jak Stefan Segal za czasów młodości i braku nadwagi, walisz piąstką w stół i krzyczysz, że chcesz wymiany. 

Tom patrzy na Ciebie tym swoim palącym wzrokiem i ocierając ślinę z podbródka charczy wściekle: gdzie? 

No właśnie Ricky - gdzie???

Doskonale wiesz, że gdybym mógł to przytuliłbym Cię w Knicks. Tuliłbym Cię tak mocno jak Elwirka tuliła Animki w takiej starej bajce. Kochałbym Cię, tulił, pieścił i całował. Ale niestety ja też potrzebuję w Nowym Jorku kogoś kto będzie trafiał zza łuku. Dodatkowo nie mam kogo za Ciebie oddać by kasa się zgadzała. Połączenie Twojej obrony, wizji parkietu z #ŁotyszemMVP oraz starym wiarusem Melo byłoby spełnieniem moich marzeń, ale nie mogę tego zrobić. Chyba, ze Phil dokona cudu. Rok temu takiego dokonał i teraz może też. Zostawić Ciebie na rozgrywaniu i obronie i dokupić jakieś siepacza zza łuku na SG i jak to mam zwyczaju mówić pijąc wódkę: "jadą wozy kolorowe". Ale wiesz, że to nie nastąpi i nie płacz, bo ja zacznę.

Patrząc dalej na mapę NBA też nie jest za różowo. Albo nikt nie potrzebuje nierzucającego obrońcy - bo mają takiego w zespole, albo inna gwiazda musi tulić do siebie piłkę, a Ty stałbyś jak pipa na szkolnej potańcówce oparta o ścianę. Houstony zatem odpadają. Dallas mogłoby Cię powitać jak króla, ale nie wiem czy też mieliby kogo/co za Ciebie oddać. Tam miałbyś podstarzałego już Dirka, Wesa po kontuzji i może Parsonsa jak ten nie odejdzie. Ogólnie to już lepiej zostać w Minnesocie. Jazz odpada bo nie rzucasz a im to jest potrzebne. Lakers mają tych swoich Jezusów i donosicieli. Nowy Orlean to miasto przeklęte. Pewnie goniłbyś się z Davisem o większa ilość dni na L-4. Sacramento by Cię zniszczyło, i nie ma tam za wielu osobników do których mógłbyś podawać. Memphis jeżeli Mike Conley odejdzie? Ale z kim tam grać i jak grać skoro prawdopodobnie Grit'n'Grind odjedzie do lamusa. Suns to mają już chyba dosyć wymian za rozgrywających. Denver? Mają tego młodego co tyczki w Chinach mijał. Portland i Clippers mają swoich generałów. Thunder, Spurs i Warriors też pewnie by na Ciebie nawet spojrzeć nie chcieli. No może Spurs, ale wątpię w to.

Jedziemy palcem po mapie na Wschód. Tam też nie mam dobrych wieści, gdyż poza teoretycznie Knicks nie ma przyszłości. Bulls pewnie pójdą w przebudowę i pytanie czy odpowiadałbyś Fredowi? W Bucks mają swojego Greka. Czarodzieje, Kawalerzyści, Tłoki, Raptory i Szerszenie mają swoich na PG. Miami? Ktoś musiałby przytulić Dragica a i tak jakoś tego nie widzę. Atlanta? Ma aż dwóch z czego musi wybrać jednego. Boston? Nieeeeeee. Indiana? Nie wiem co siedzi w głowie Legendy, ale jeżeli ma być small-ball to też odpadasz. Orlando próbują z Paytona zrobić taką oszukaną wersję Ciebie. Brooklyn? Nie zraniłbyś mnie chyba aż tak? 76ers? Byłoby to zabawne, ale skoro mają sięgnąć po tego kulawego Odoma, to byłbyś tam zbędny.

Zatem mój Przyjacielu nie zawracaj gitary i zostań tam gdzie jesteś. Poczekaj trochę a TT razem z kolegami dadzą Ci to czego tak bardzo potrzebujesz. Popatrz poniżej na film i pomnóż go przez trenera, który wie co robić. 

Pozostań zdrowy i cierpliwy

Z Poważaniem Redaktor Naczelny tego kurwidołka
Przemek O.

    
p.s: jak coś to i tak będę czekać na Ciebie w Knicks! 

I teraz ta bardziej pocieszna część tekstu, która będzie nawiązywać do wymiany, która zrodziła się w głowach fanów zespołu z Wietrznego Miasta, kiedy tylko usłyszeli o chęci pozyskania przez Minnesotę Jimmy'ego Butlera.

W internetach aż huczy od takiego stanu rzeczy: do Bulls idzie Andrew Wiggins oraz 5 wybór w tegorocznym drafcie, a w zamian pod skrzydła TT trafia stęskniony za jego krzykiem Butler.

Parafrazując pewien tekst Kazika: " teraz śmiechy rozległy się nawet z najdalszej części sali".

Poukładajmy to trochę. Butler wchodzi jak w masło w myśl trenerską Krzykacza Toma. Wszak jeszcze w tym sezonie płakał w mediach, że obecny trener Bulls - Jeff nie potrafi zaprowadzić na sali treningowej "50 twarzy Graya". Jimmy miał dosyć jego ciepła i przyjaźni. Chciał by ktoś wykręcał mu sutki i przypalał poślady ogniem. To może mieć ponowie, ale ktoś w Socie musiałby upaść na głowę by iść na taki deal. Ale stało się. Klepnięte i mamy co mamy. Chłopaki od razu nie zaskoczą (zwłaszcza na Zachodzie ligi) i Butler może spędzić nawet dwa lata siedząc na kupie śniegu i odmrażać sobie genitalia czekając na ogarnięcie watahy (nawet fajny serial moim zdaniem) przez ulubionego trenera. Wiggins jest tańszy i ma znacznie większy sufit niż Jimmy. To po pierwsze.

Po drugie: Andrew już teraz jest w moim odczuciu odrobinę lepszym zawodnikiem niż Butler. Do tego za max 2 lata ma szansę na wskoczenie do ścisłego topu graczy. Wszystko zależy od poprawy jego obrony - co pod batutą TT jest nieuniknione. Dodatkowo razem z nim maiłby iść w wymianie 5 pick w tegorocznym drafcie. Z tego co czytam (ale znafffffcą nie jestem!) ten draft ma nie zachwycać. Jest kilku graczy na których można skupić wzrok, ale nie za długo. Coś tam można wyczarować i chyba to "coś" jest jak woda na młyn dla drużyny, która może sobie pozwolić na rok-dwa obsuwy z powodu przyswajania nowego systemu i zagadnień szkoleniowca. Dlatego trzymam pick i nr 1 draftu blisko siebie.

Wiemy jak Chicago rozstało się z TT i ten może mieć do nich lekki żal. Butler już teraz mówi otwarcie o nieciekawej sytuacji w zespole. Pau Gasol odejdzie, a był on motorem napędowym ich ofensywy. Gra szła przez Hiszpańskiego weterana i gra dwójkowa Butler-Gasol cieszyła oko. Derrick Rose (o którym na samym dole ha ha ha) pewnie zostanie w drużynie i to jest kość niezgody dla Butlera. I wówczas Tom robi taki myk: nakręca gracza by ten naciskał na wymianę i w chwili największej gorączki posuwa im pod nos zestaw: pick + Zach LaVine + jakieś dodatki. Teoretycznie Bulls pozyskują pick w drafcie, młodego gracza oraz może jakieś mięso do s5/na ławkę. Rozpoczynają proces przebudowy i znikają z mapy play-off's na kilka lat. Natomiast Minnesota mając piątkę w postaci: Rubio - Butler - Wiggins - Ktoś tam - Towns wchodzi z wysokiego "C" w klikę na Zachodzie. Albo i nie, bo nie wiadomo jak długo będą adaptować myśl trenerską Thibodeau.

Scenariusz abstrakcyjny jak pierwsza wymiana o której wspomniałem, ale pobawić się wolno. I jest to w moim odczuciu sprawiedliwsza opcja niż Wiggins + pick.

Znając opieszałość włodarzy Bulls nie zrobią pewnie nic. Ale jak głosi stare porzekadło "Nigdy nie mów nigdy".

I jeszcze wisienka na torcie: Darek Róża idzie do 76ers w zamian za Okafora. Umarłem i nie wiem co mam powiedzieć. Takiej petardy w sezonie ogórkowym nie czytałem dawno, ale fantazja kibicowska nie zna granic.

Skoro Bulls wyszli poza granice percepcji to ja proponuję taki deal: Jose jedzie do Czikago, a w drugą stronę Doug McDermott?

#MarzeniaSięSpełniają

I tyle o Minnesocie na teraz. Dziś mam nadzieję, że skończą się finały ligi i będę mógł zacząć posumowanie sezonu. Wszyscy już piszą o tym co będzie, ale o tym co już było nikt się nawet nie zająknie. Dlatego ja postaram się dać Wam i to i to.

Nie będzie to w formie jeden tekst - jeden zespół jak rok temu. Ledwo się wyrobiłem z podsumowaniem i za przewidywania posłużyły mi trochę moje "Palące pytania". Dlatego teraz polecę po dywizjach i w kilku żołnierskich słowach opiszę co było i co będzie dla każdego zespołu.

Na koniec coś z zakurzonej płyty. Do następnego!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz