niedziela, 13 grudnia 2015

NBA: Talking Heads

Miało być dziś o niebywałej serii Golden State Warriors i jej wpływie na to co się dzieje w lidze i dookoła niej. Ludzie zdają się przechodzić z euforii i podniecenia ich wyczynami do znudzenia (ech Stefan znowu dziś rzucił 40 punktów, obudźcie mnie, aż się to skończy) czy nawet agresji życząc im otwarcie przegranej.

(Wstęp pisałem wczoraj przed meczem z Bucks, więc pozostawiam go bez zmian tak jak jest)

Już miałem zasiadać uzbrojony w gorącą herbatę o smaku truskawko-wiśniowym i załadowaną playlistą z soundtracku "Sons of Anarchy" (polecam jak nie wiem co!) by przelać swe myśli na klawiaturę wysłużonego laptopa, ale jeszcze przed tym wszystkim postanowiłem odpalić na chwilę YouTube'a by zerknąć co tam w subskrypcjach pojawiło się nowego. Nie było nic, ale w polecanych miałem kolejne kazanie Stephena A. Smitha i jakoś tak mnie naszło na podsumowanie "gadających głów" znanych z zachodnich serwisów i telewizji. 

Dawno nie pisałem, bo nie miałem czasu, ale takie małe pierdu pierdu wydaje się idealne po długiej przerwie, by nie nabawić się kontuzji. 

Rozgrzewka to podstawa!




Na pierwszy rzut idzie wesoła ekipa z TNT, których program i wejścia pomiędzy meczami to jest małe mistrzostwo świata i okolic. Za swój show zebrali wiele nagród oraz sprawiają, ze oglądanie jak 4 gości rozmawia o sporcie staje się zabawne i czasami nawet edukujące. W skład wchodzą: gospodarz programu Ernie Johnson Jr., głos wiedzy i rozsądku Kenny "The Jet" Smith, oraz para klaunów Charles Barkley oraz Shaq. Taki miks daje rozrywkę na wysokim poziomie i bardzo przyjemnie się ogląda wygłupy tych jegomości na ekranie. Prześcigają się w głupich pomysłach z chęcią wcielanych w życie przez realizatorów. Konkurs odchudzania się Charlesa i Shaqa? Nie ma sprawy. Bieg na czas pomiędzy Barkleyem a leciwym sędzią Dickem Bavettą, którzy mieli ze sobą jakąś kosę? Oczywiście! Kradzież i inscenizowane podpalenie spodni O'Neala by ten siedział w samych gaciach podczas programu na żywo? To jest chleb powszedni. Śpiewanie karaoke w przebraniach przez całą ekipę? Nie ma nic śmieszniejszego. Realizatorzy nie pozostają bierni i ich żarty sytuacyjne z "ekspertów" stoją również na wysokim poziomie. Do dziś to jest dla mnie jeden z najlepszych żarów na Barkleyu. Płaczę za każdym razem jak to oglądam. Idealnie podsumowanie tego co tam robi Sir Charles, gada swoje pierdoły, ale kiedy przychodzi do większego wysiłku umysłowego małpka zaczyna klepać w talerze. Pozostając przy Barkleyu wspomnieć można o konkursie "Who He Play For?" gdzie analityk ma odgadnąć gdzie gra dany gracz. Jego skuteczność w odgadywaniu jest niższa niż % z rzutów wolnych DeAndre Jordana. Żenujące, ale bawi. 

Kenny biegał kiedyś do wielkich telebimów i tłumaczył akcję podczas przerw w meczu. Teoretycznie gdyby nie jego wywody i analizy ten program można by uznać za stricte rozrywkowy. Shaq ma swoje "Shaqtin' A Fool", a E.J kącik na koniec programu. 

Lekkie, zabawne i co najważniejsze przyjemne.  

Program wydał trochę tematów pobocznych takich jak chociażby "Open Court" gdzie panel dyskusyjny omawia zagadnienia związane z NBA byłą oraz obecną. Jeżeli znajdziecie gdzieś wszystkie odcinki dajcie znać. Kopalnia wiedzy i humoru. Jako przystawkę mogę zaserwować wypowiedź Steve'a Kerra, który dzieli się z widzami historyjką na temat Toniego Kukoca i jego zwyczajów żywieniowych klik klik kilk.

Mam nadzieję, że ten program nie zniknie nigdy z anteny i dalej panowie będą nas bawić. 

Dalej w kolejce mam programy nagrywane dla zmarłego przedwcześnie "Grantlandu". Mowa oczywiście o podcastach nagrywanych przez Billa Simmonsa, Jalena Rose'a oraz Davida Jocoby'ego. ESPN postanowiło dokonać eutanazji na najzdrowszym organizmie traktującym o NBA. 

Idioci. 

Zapowiedzi każdej drużyn z osobna w wykonaniu Simmonsa i Rose'a to wisienka na torcie każdego fana NBA. Rzetelnie przygotowane opracowanie tego co się stało w lato i jakie są ich przewidywanie na nadchodzący sezon były miodem wylewanym na serce złaknionych NBA kibiców. Przyprawione sporą dozą humoru i co najważniejsze przewidywań, które w większości się sprawdzały. Niestety kanał "Grantlandu" został wyczyszczony i ze świecą tego szukać po internecie. Panowie mieli również epizod w telewizji gdzie prowadzili "Grantland Basketball Hour" czyli ugrzecznioną wersję tego co robili na YT. Gdzieś to lata po sieci jakby coś. 

"Pop the Trunk" to program Rose'a i Jacoby'ego, który przetrwał nawet o zamordowaniu serwisu. Główne to David zadaje pytanie, Jalen odpowiada na nie w swoim stylu. Gadają tam w 80% o NBA, ale znajdzie się chwila na amerykański rap, NFL czy też gloryfikacje Halle Berry. Panowie mają również teraz swój program w radio więc jest czego posłuchać bo jest ogólnodostępne. 

Simmonsa szanuję bardzo, ale czasami ma ciągoty do przesadzania w niektórych sprawach. To samo Rose. Do tanga czasami trzeba trojga więc tu na scenę wkracza Zach Lowe, który znakomicie pisze o NBA. Czasami ten ostatni wydawał mi się jak piesek na smyczy swojego pana Billa, ale czytając to co pisze można się naprawdę dużo dowiedzieć. To samo słuchając jego podcastu który nazywa się "The Lowe Post". Polecam zarówno jego wypociny pisemne oraz audycje gadane. 

W ich programach też jest masa humoru, ale treść przeważa tu nad gagami rodem z TNT. 

Wiem, że niektórych irytuje postawa Jalena, który czasami zachowuje się jakby pozjadał wszystkie rozumu i cały czas siedzi z kijem baseballowym. Jednak nie można mu odmówić tego, że wie co w lidze piszczy. Mnie bardziej irytuje jego interlokutor, który dostał ostatnio do zabawy taką (nie wiem jak to się fachowo nazywa) konsolę z różnymi dźwiękami i w zależności od tonu historii snutej przez Rose'a dobiera "przerywniki" akustyczne. Jeżeli kiedyś widzieliście dziecko, które biega z karabinem na baterie i bez przerwy wciska spust wydobywając "głosy" ukryte w plastiku zagłuszając waszą rozmowę wiecie o co mi chodzi. Irytujące na Maksa...

Do rodziny serwisu należało jeszcze "NBA After Dark" prowadzone przez Juliet Litman i skupiające się głównie na około ligowych plotkach i takich tam pierdołach. Polecam na poprawę humoru lub jeżeli macie już dosyć poważnych dyskusji.  

Ogólnie spuśćmy głowy i oddajmy "Grantlandowi" hołd minutą ciszy. Złośliwi twierdzą, że przez zamknięcie serwisu co poniektóre polskie portale nie mają teraz o czym pisać...    

Jeżeli kiedyś dorobię się własnego domu, to w piwnicy chciałbym sobie zrobić taką "Man Cave", gdzie spędzałbym czas grając na konsoli, pisząc o NBA oraz pijąc sobie piwko. Za punkt wystroju z pewnością posłużyłoby mi studio podcastu "Grantlandu".


Dalej w kolejce mamy takie coś co się zwie "The Starters" czyli panów ze zdjęcia powyżej. Jest to program nadawany przez NBA.TV i jeżeli o mnie chodzi średnio mi podchodzi ich treść. Niby to takie zabawne i w ogóle, ale mnie ci panowie wcale a wcale nie śmieszą. Po tym co dostaję od ekipy "Inside NBA" oraz wysublimowanym humorze od "Grantlandu" ich żarty jakoś nie robią na mnie wrażenia. Co prawda jest tam więcej treści niż w pierwszym opisywanym programie, ale czasami trudno mi się zmusić by wytrzymać do końca tego show. Czasami zdarza się im poruszyć fajny temat i wiem, że mają dużą grupę fanów, więc jeżeli ktoś z Was nie zna tych dżentelmenów, zachęcam do zapoznania się z tym co mają do zaprezentowania. A nóż widelec się Wam spodoba. 

I na koniec zostawiłem sobie coś co kiedyś oglądałem z wielkim zapałem, ale z czasem zaczęło mnie to odpychać z mocą większą niż spusty nad nadchodzącą nową częścią "Star Wars". Chodzi mi o duet telewizyjnych kaznodziei w osobach Stephena A. Smitha oraz Skipa Baylessa. Panowie siedzą sobie w studiu ESPN, a ich program nazywa się "First Take". I to co tam ma czasami miejsce, aż prosi się o spuszczenie napalmu na budynek gdzie jest to kręcone. 

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem krzyczącego Smitha na ekranie mojego komputera, byłem pod tak wielkim wrażeniem, że nie mogłem oderwać od tego oczu. Mówił co chciał i jak chciał. Nie patyczkował się z nikim i z niczym. Jeżeli coś mu nie pasowało punktował to bez litości i bez obawy o konsekwencje. Hipnotyzował niczym Ojciec Dyrektor lub inny z obecnej partii rządzącej. Jego partner w rozmowie zazwyczaj stoi w opozycji do niego, przez co program przybiera formę wzajemnego przekrzykiwania się (Smith) i spokojnego dogryzania (Bayless). 

Kiedy pierwsza euforia minęła i zacząłem się wsłuchiwać w treść tego co oni mają do powiedzenia krwawiły mi uszy. Autentycznie. Takiego czegoś nie da się słuchać. Z jednej skrajności przechodzą w drugą. Nigdy nie ma merytorycznej rozmowy, tylko krzyki tego pierwszego i udawany luz tego drugiego. W programie jest jeszcze prowadząca, która ma za zadanie rzucić jakimś pytaniem i jak najszybciej zamilknąć. Przypomina mi to rzucenie kości z kawałkiem mięsa pomiędzy dwa głodne psy. 

Poniżej znajdziecie film, na którym Mark Cuban masakruje pana Skipa, który miał jakieś "ale". Polecam bo to jest piękne:


Ogólnie odradzam oglądanie tego programu. Smith jest zmienny jak chorągiewka na wietrze, a jego "Sources" (pozdrawiam Chrisa "Szuję" Broussarda) wprowadzają zamęt i sieją niewygodne plotki w światku NBA. Ostatnie przykłady to: jego wojna podjazdowa pod Phila Jacksona i tego co robi w Knicks. Miał rzekomo słyszeć, od kogoś z rodziny Melo, że ten nie był zadowolony z wybrania #ŁotyszaMVP w drafcie i oddania Hardawaya Jr. do Atlanty. Nakręciło to od razu złą aurę pomiędzy Melo a KP. Sam Anthony dementował te plotki, ale niesmak pozostał. Pozostając przy sprawie Porzingisa. Najpierw wyśmiewał jego wybór, potem nic nie mówił, a jak okazało się, że chłopak ma papiery na grę, nagle łaskawie daje mu szansę w lidze. Coś jak niektórzy na rodzimym podwórku. Drugą gorącą sprawą było "wieszczenie" przejścia Duranta do Lakers, co sam gwiazdor zdementował. Urażony Smith coś tam się odgrażał, ale sprawa przycichła. 

W obydwu przypadkach chodziło tylko o wywołanie medialnej burzy i chwilowym zainteresowaniu. 

Szkoda na to czasu. 

Jeżeli chodzi jeszcze o Zachodnie serwisy to polecam odwiedzać stronę SBNation gdzie prawie każdy zespół w lidze ma swój mały podcast. 

Jak sami widzicie jest czego słuchać. Oczywiście są to moje subiektywne oceny i każdy z Was może mieć inne zdanie na ten temat. Jeżeli coś pominąłem przy tej wyliczance dajcie mi znać w komentarzach, na Facebooku lub Twitterze. Chętnie posłucham czegoś nowego, bo dobrych treści nigdy za wiele.  

Na naszym podwórku również jest klika rzeczy do posłuchania w wolnym czasie, ale na to może przyjdzie jeszcze czas. 

Ale jak wiadomo, król jest tylko jeden:


Jak wspominałem na początku, ostatnio mam mało czasu na pisanie za co przepraszam. Idą święta, a co za tym idzie chwila odsapnięcia i coś więcej powinno się tu na tym moim blogu pojawić. 

Zatem do przeczytania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz