piątek, 29 lipca 2016

NBA: Co poczniesz? Co poczniesz? Co poczniesz? Co? Vol. 3

Pewien zawodnik który miał być głównym bohaterem opisywanej serii "Co poczniesz?" niedawno podpisał cyrograf z najlepszą (jak się okazało w finałach nie tak do końca) drużyną na świecie. Szerzej na ten temat piałem w tym miejscu i chętnych odsyłam do lektury.

Jednak zostało jeszcze kilka ciekawych nazwisk do przemaglowania i z racji mojej długiej absencji w pisaniu - postanowiłem zaszaleć i opisać dziś aż dwa nazwiska. Obydwaj dżentelmeni są z jednej drużyny więc będzie mi o wiele łatwiej powiązać ich historię z opcją ewentualnej wyprowadzki. 

O cholera! Chyba zdradziłem mały spoiler.

Pewnie po tym tekście utrze się już na stałe wizja mojej osoby jako hejtera Los Angeles Clippers, ale patrząc na ich ruchy kadrowe połączone z marnowaniem posiadanego potencjału nie da się inaczej.

Zatem co poczną Chris Paul oraz Blake Griffin? 



Obydwaj stoją na takim samym, grząskim gruncie i ich historia może się rozstrzygnąć jeszcze w połowie nadchodzącego sezonu. Głównie chodzi mi o tego wyższego, ale ten mniejszy też może postawić jakieś żądania - i ma do nich pełne prawo. 

Clippers od czasu zmiany władzy w Los Angeles są na świeczniku. Lakers popadli w marazm i nędzę, a ten wiecznie gorszy brat bliźniak nagle wkroczył na salony. By taka zmiana warty była możliwa potrzeba było cudu. Coś takiego nie zdarza się często ale NBA to nie jest zwykła liga. 

Były komisarz David Stern (zwany przez kibiców Clippers - Świętym Mikołajem) zablokował wymianę Chrisa Paula do Los Angeles Lakers. Rozgrywający co prawda trafił do Los Angeles, ale do tych drugich - wówczas mniej poważanych. Tam zastał Blake'a Griffina oraz trenera Vinny'ego Del Negro. Popatrzył na to wszystko swoim bystrym okiem i uznał, że można spróbować skoro słońce i plaża są w tej samej odległości.

Panowie do spółki z DeAndre "Słownym" Jordanem stworzyli coś co fani okrzyknęli "Lob City". Wiadomo, że pierwsze takie "coś" powstało w Seattle za sprawą duetu Payton-Kemp. Ale to przecież jest prehistoria i prawie nikt nie pamięta już Sonics. 

Pierwszy sezon przyniósł wynik 40-26. Wiecie: lockou i te sprawy. Bój na noże z Memphis Grizzlies i awans do upragnionej drugiej rundy, która stała się dla nich pewnego rodzaju przekleństwem. Tam czekali na nich San Antonio Spurs, którzy odprawili ich do jaja. Pomimo to wszystko nabrało nowego wymiaru i ci wiecznie wyśmiewani Clippers stali się potęga na Zachodzie. 

Powiedziało się A to trzeba powiedzieć i B. Kolejny sezon przyniósł pierwszeństwo w Dywizji Pacyfiku oraz rekord 56 wygranych. Podania latały na prawo i lewo, a fani cieszyli się z tego co widzą. Zawistnie spoglądali na bannery Lakers wiszące pod kopułą i marzyli by kiedyś Clippers doczekali się swojego. Nowa ekipa zazębiła ze sobą współpracę i wyglądało to naprawdę obiecująco. Jednak los bywa złośliwy i na powrót spiknął ich w pierwszej rundzie PO z Miskami z Memphis. Początek był obiecujący ponieważ wygrali obydwa spotkania na swoim gruncie. Później to Gizz przejęło pałeczkę i 4-2 stało się faktem.

Vinny Del Negro poleciał ze stanowiska (podobno na prośbę CP3, który musiał za niego wykonywać robotę trenerską) a na jego miejsce zatrudniono Doca Riversa któremu źle się wiodło w Bostonie. Dodatkowo Doc objął posadę Prezydenta klubu. Zatem sam sobie mógł załatwiać zabawki do trenowania. Był wówczas postrzegany jako bardzo dobry szkoleniowiec, który miał proste zadanie: wynieść ich na szczy przy pomocy swojego doświadczenia.

Doc w swoim pierwszym sezonie uzyskał 57 wygranych czym poprawił zeszłoroczne osiągnięcie Del Negro o jedno oczko. W styczniu wypadł z rotacji Chris Paul, który nabawił się kontuzji barku. Wrócił do gry miesiąc później i dołożył swoją cegiełkę do polepszenia bilansu. W PO czekała ich batalia z GSW do rozstrzygnięcia której było potrzebne aż 7 spotkań, które Clippersi ostatecznie wygrali. Później przyszła kolej na Thunder, którzy pokonali ich 4-2.

Nowy trener, nie wszystko się jeszcze poukładało i takie tam opowieści dziwnej treści. Zatem sezon 2014-2015 musiał należeć do nich.

56 wygranych i kolejny łatwy awans do PO. Blake Griffin w trakcie sezonu poddał się operacji łokcia by być gotowym na zbliżające się PO. Wynikły z tego dwie sprawy: po pierwsze LAC nie rozegrali do tej pory pełnego sezonu pod wodzą Doca (chodzi mi o trio Paul - Griffin - Jordan). Po drugie drużyna nie odczuła praktycznie wcale straty swojej gwiazdy ponieważ DeAndre Jordan wszedł na wyższy poziom i zaczął dzielić i rządzić w pomalowanym. Miało mu to zapewnić syty czek w lato, ale do tego zaraz wrócę. Blake wrócił na kilka spotkań przed PO i był gotowy do walki. Clippers po znakomitej serii 4-3 pokonali ostatecznie ciągle panujących mistrzów z San Antonio. To dodało im skrzydeł i w drugiej rundzie spotkali się z Houston Rockets. Przy stanie 3-1 dla Clippers wyeliminowanie Rakiet z Teksasu powinno być formalnością. Jednak klątwa drugiej rundy dała o sobie znać i to ostatecznie Houston cieszyło się z wygranej i awansu do finału konferencji.

Nadszedł czas na przemyślenia: co dalej z tymi Clippers? Czy skoro to nie działa od kilku sezonów to może coś powinni zmienić? Takie śmiałe i mniej śmiałe tezy krążyły po ligowych korytarzach. Do tego doszła jeszcze zmiana właściciela klubu, który odszedł w aferze rasistowskiego skandalu. Nowy właściciel miał zapewnić spokój i być symbolem nowego startu. Ale jeden z "fantastycznego trójkąta" (he he he) miał zgoła inne palny.

DeAndre Jordan wstępnie przyjął ofertę Dallas Mavericks, i istnienie "Lob City" stanęło pod znakiem zapytania. Wówczas Doc wziął ekipę pod pachę, wsadził do samolotu i poleciał do domu Jordana by przekonać go o pozostaniu. Cuban wyczarterował odrzutowiec i ze swoją świtą zrobił to samo, ale podobno nie zostali wpuszczeni do domu. Jordan w końcu zrozumiał, że tak naprawdę kocha Clippers całym sercem i chce tu zostać. Wielkie, niesłowne dziecko, które pozostawiło po sobie wielki niesmak. Fani jednak byli zachwyceni.

I oto nastał obecny sezon, w którym licznik wygranych zatrzymał się na 53 oczkach. Blake wypadł z powodu kontuzji Uda. Później dołożył cios pięścią na współpracowniku klubu i w sumie rozegrał 35 meczy. Drużyna dalej radziła sobie dobrze bez niego. CP3 dwoił się i troił i jakoś ciągną ten wózek. Nie pomagały wzmocnienia Doca poczynione w lato, ale o tym możecie przeczytać w linku powyżej. Przyszedł czas na PO. Przeciwnikiem było Portland, które przed sezonem straciło 4 z 5 podstawowych zawodników. Miała to być łatwa przeprawa jednak młodzież ze stany Oregon postawiła twarde warunki. Do tego Blake doznał kontuzji mięśnia czworogłowego, a Paul złamał rękę. Bez dwóch podstawowych zawodników nie można było oprzeć gry na Jordanie i jak to się mówi: po ptokach - kolejny sezon w plecy.


Rozumiem kiedy mówi się o ich niepowodzeniach przez pryzmat kontuzji. Kilka razy był to poważny problem w tej drużynie i jest to idealna wymówka. Dalej mamy barak wzmocnień. Moje zdanie o Docu jako trenerze znacie - Boston to Garnett, Pierce, dziwka Allen, Rondo oraz obrona ustawiona przez Toma Thibodeau. Tutaj ma skład prawie gotowy do walki. Brakuje tylko kogoś na Niskie Skrzydło oraz załatać trochę ławkę. Doc zaszalał i sprowadził Lance'a Stephensona oraz Josha Smitha. Obydwaj nie wypalili. By jak najszybciej oddać tego pierwszego w pakiet z nim wsadził pick z pierwszej rundy draftu. Za Jeffa Grenna...

Teraz zamiast zgarnąć kogoś dobrego przepłacił swojego syna oraz przedłużył leciwego (ale dalej na chodzie) Jamala Crawforda. Uratował trochę twarz zgarniając Maurice Speightsa oraz Barndona Bassa. Powiedzmy, że nawet Raymond Felton jest przyzwoitym ruchem, ale o przyszłości całego klubu będę pisać w zapowiedzi sezonu. Teraz skupię się na dwóch panach, którzy są bohaterami tego tekstu.

Obydwaj mają opcję zawodnika w kontrakcie po nadchodzącym sezonie. Blake stworzył trochę problemów "wychowawczych" i pojawiło się kilka plotek o chęci jego wymiany. Chris Paul w dalszym ciągu jest dla mnie najlepszym rozgrywającym ligi (tak tak Curry już GOAT bo trafia za 3 a Westbrook bo jest szalony i to Westbrook) i zwyczajnie marnuje swoje najlepsze lata w Clippers.

Statystyki obydwu panów za czasów gry dla LAC:

Chris Paul (5 sezonów): 18.9 punktów, 4.1 zbiórki, 9.9 asysty, 2.3 przechwyty, 47% z gry i 37% za 3.
Blake Griffin (6 sezonów): 21.5 punktów, 9.6 zbiórek, 4 asysty, 1 przechwyt, 52% z gry i 27% za 3.

Ekipa Steve'a Ballmera może sobie moim zdaniem pozwolić na stratę jednego z nich. Na miejscu Clippers starałbym się wytransferować Balke'a i pozyskać za niego coś fajnego. Zaraz rozlegną się głosy, że przecież Griffin jest młodszy i można z niego coś jeszcze wycisnąć. Zgadzam się i dlatego może się okazać łakomym kąskiem dla kilku drużyn. Mam na myśli szczególnie Boston oraz Oklahomę, ale również kilka innych teamów.

Pierwsi już pozyskali Ala Horforda i mają trochę dobroci jeszcze do oddania za kogoś z wyższej półki. Mówiło się trochę o Griffinie w zielonym uniformie. Mieliby wówczas fajny skład podkoszowych oraz małego wariata - Isaiaha Thomasa na rozegraniu. Do tego (o ile nie polecieliby w wymianie) Bradley i Smart oraz na SF Crowder. Moim zdaniem na Wschód ligi by wystarczyło. Byłbym ciekaw jak Brad Stevens rozwinąłby dalej Griffina. Czy to jeszcze jest możliwe?

Dalej mamy zdradzonych Thunder. Russell Westbrook pewnie urwie ze trzy obręcze podczas nadchodzącego sezonu. Dostał trochę świeżej krwi, ale ani Oladipo, ani młody Sabonis nie są gwarantem powodzenia na Zachodzie. Stanu ludzkiego też trochę mają na składzie. Można coś wymyślić u ułożyć jakiś fajny trade. Dajmy na to Kanter + Roberson + pick (jeden albo kilka). Westbrook + Griffin to byłoby coś magicznego do oglądania razem na parkiecie. "Poster City" pewnie by się nazwali.

Chicago Bulls? Gibson  + Mirotic + Snell/McDermot to pakiet jaki na miejscu Clippers brałbym z pocałowaniem w rękę i jeszcze pomachał Blake'owi na do widzenia. Nie załączam pików w tej wymianie bo byłoby to za dobre dla LAC, ale co pozyskanie Griffina dałoby Bulls w ich obecnej sytuacji kadrowej? To już rozkmina na dłuższą nasiadówkę z dużą ilością %.

Jest tylko jedna kwestia: czy szanowny Rudy Rudzielec pozostałby w klubie, który musiałby niemało za niego oddać. Z perspektywy Bostonu, którzy posiadają pick Nets w nadchodzącym drafcie wymiana wspomnianego picku za jeden sezon za usługi Blake'a bez gwarancji, że tamten zostanie to głupota. Zwłaszcza, że wiemy ile znaczą słowa ludzi z Clippers.

Thunder straciliby dużo czynnika ludzkiego, ale gdyby to nie wypaliło zostaliby z niczym - bo Westbrook również może opuścić zespół po nadchodzącym sezonie i może on będzie kolejnym bohaterem tekstu "Co poczniesz?".

Bulls to jest taka luźna propozycja.

W internecie widziałem jeszcze np: propozycję wymiany za Melo do Knicks w stosunku 1 do 1 (zabiłbym się gdyby do tego doszło. Serio) lub najbardziej zwariowaną: 76ers oddają Noela + Okafora + Landry'ego. KOSMOS!

W głowie chodzi mi jeszcze co takiego mogliby oddać za niego Raptors z wieczną dziurą na PF.

Jak widzicie opcji oddania Rudego jest wiele. Doc natomiast twardo obstaje przy tym, że Ryży zakończy karierę jako gracz Clippers. To samo tyczy się Chrisa Paula, którego teraz bierzemy na bęben.


Jak wspomniałem wcześniej nie oddałbym Chrisa Paula na miejscu Clippers. Zatrzymałbym go na wszelkie możliwe sposoby, ale jeżeli on sam postanowi odejść to wówczas LAC mają problem.

Gracz może mieć zwyczajnie dosyć tego wszystkiego co dzieje się w Los Angeles i dać im ostatnią szansę na polepszenie stanu rzeczy. Jeżeli oddadzą Griffina za jakiś fajny pakiet zawodników (coś jak ten z Bulls) to może to mieć ręce i nogi, gdyż będą mogli działać tu i teraz. Jeżeli oddadzą go za jakieś picki w drafcie - cierpliwość CP3 może bardzo szybko się skończyć gdyż czekać na to co przyniesie loteria + jakiego zawodnika wybiorą + czy okaże się tym strzałem w dziesiątkę? Paul ma już 31 lat i takie czekanie mu nie służy.

Po internecie nie lata za wiele plotek dotyczących Paula. Za to co odstawił Blake cała uwaga skupia się właśnie na nim. Pojawiło się jedno doniesienie - jakoby Pat Riley próbował ściągnąć gracza do Miami kosztem Gorana Dragica. Dla Heat ma to sens gdyż podejmą próbę zatrzymania go w zespole (Whiteside, Winslow oraz zdrowy Bosh to nieźli partnerzy do gry) a jeżeli to nie wyjdzie - oczyszczą sobie salary z kontraktu Słoweńca. Sparowanie CP3 oraz Hassana to jest coś co bardzo chciałbym zobaczyć.

Dla Clippers wygląda to trochę gorzej z racji talentu, ale nie wiadomo co Miami by dołożyło do kontraktu Dragcia. Ucierpiałby na tym Jordan, który jest uzależniony od Paula, a skoro Goran nie potrafi uruchomić Hassana to nie wiadomo jak by to się potoczyło z Jordanem. Doc miałby kłopot.

Poza tą wymianą nie przychodzą mi inne do głowy. Jest jedna, ale ona z miejsca skazuje mnie na stronniczość więc tak w skrócie: Derrick Rose za Chrisa Paula. Knicks dostają znakomitego gracza, który razem z Melo i Porzingisem stworzyłby coś unikatowego. Paul i Carmelo to kumple więc jakiś procent na pozostanie CP3 w klubie byłby realny. Clippers biorą spadający kontrakt Darka Róży i czekają jak hieny na lato kiedy to kuszą Westbrooka grą w rodzinnym mieście z Rudym i Kłamcą. Wiem, że to jest głupie i pewnie bez picku ze strony Knicks by się to nie udało więc zaznaczam, że to tylko marzenie fana.

Szepcze się też o chęci przechwycenia gracza przez Spurs, ale to dopiero po tym sezonie kiedy będzie niezastrzeżonym wolnym agentem. Pojawiła się też opcja by połączył siły z LeBronem Jamesem w Cleveland. Miałaby to być trójstronna wymiana, która wysłałaby gdzieś Kevina Love'a i w jakiś mistyczny sposób przybliżyła Westbrooka do Clippers.

Jak dla mnie to Paul cierpliwie przeczeka jeszcze ten sezon w Los Angeles. Jeżeli sami go nie oddadzą w okienku transferowym to dogra do końca (drugiej rundy he he he) i wówczas będzie mógł przebierać w ofertach innych klubów.

Ja bym zwrócił uwagę na jeszcze jeden aspekt zanim zakończę ten temat.

Steve Ballmer to łebski gość. Miał być lepszą wersją Marka Cubana, a okazał się trochę błaznem i wielkim dzieckiem. Ale dba o kondycję klubu. Ostatnio pojawiły się pogłoski o tym, że chciałby zabrać Clippers z Staples Center do nowej hali by raz na zawsze odciąć się do Lakers. Już podobno poszukuje terenu pod budowę nowego obiektu, ale takie przenosiny będą dopiero możliwe w 2023 roku kiedy wygaśnie dziesięcioletnia umowa najmu. Niestety nie można przenieść go do innego miasta - więc na powrót Sonics będzie trzeba jeszcze poczekać.

Chciałbym też żeby właściciel zainteresował się poczynaniami Doca jako trenera oraz prezydenta klubu. O ile jeszcze trenowanie bym mu zostawił, tak kogoś od zarządzania składem zatrudniłbym od teraz. Nie mogę przeboleć takiej sumy dla jego syna oraz długiego kontraktu dla Crawforda i jestem zdania, że tą kasę lepiej dałoby się spożytkować w czasie podpisywania wolnych agentów.

Ostatecznie może być jeszcze tak, ze obydwaj bohaterowie teksu opuszczą za rok Clippers. Wówczas gwiazdą zostaje DeAndre Jordan. Uśmiecham się pisząc te słowa...

To taka luźna myśl. Już kończę i nie zanudzam Was swoim grafomaństwem. Maiły być 2 teksty w tym tygodniu i były. W jednym pożegnałem Amar'e na łamach "Z Krainy NBA" i drugi to ten który właśnie skończyliście czytać.

Teraz postaram się uzupełnić trochę wolnych agentów na mojej liście "SHOW ME THE MONEY!" bo jestem z tym w lesie.

Do następnego! A poniżej moje najnowsze odkrycie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz