sobota, 27 czerwca 2015

Wielka draka w Łotewskiej dzielnicy

Od czwartkowej nocy w Nowym Jorku panuje nowy Król. Pomimo bardzo krótkiej kadencji nie jest zbytnio kochany przez społeczność z Wielkiego Jabłka. 

Kiedy komisarz ligi - Adam Silver - miał ogłosić 4 wybór draftu 2015 w Barclays Center zapanowała cisza. Po ogłoszeniu nastąpiła sekunda na klasyczne "WTF" po czym rozległ się armagedon buczenia oraz wyzwisk.

Dzieci płakały, ludzie krzyczeli, figuranci robili sobie selfie, a zanim Łotysz zdążył zejść ze sceny kilku fanów Knicks opuściło ten padół łez na zawał. 

Witamy w Knicks Kristapsie Porzingisie! Najbardziej nie wyrozumiałej organizacji na tym świecie...




Chłopak ma 19 lat, 216 centymetrów wzrostu oraz całe 95 kilogramów wagi i w latach 90 tych mógłby robić za dublera Dolpha Lundgrena, gdyby Szwedzki bohater kina kopanego klasy "B" zdecydował się na film "Przypakowany i Wychudzony" lub jakąś reklamówkę sterydów w stylu "przed i po".

Nie ma się co czarować. Jego linia barków zbiega się idealnie z linią bioder. Jego nogi przypominają wykałaczki. Jednak posiada talent do rzutu oraz jest atletyczny. Gdyby nie był taki wysoki wówczas pewnie byłby porównywany (z postury) do Kevina Duranta lub Antka z Bucks. Jednak los chciał, że będzie musiał grać na pozycjach PF/C w NBA gdzie (jeżeli nie nabierze masy) może zostać zabity na pierwszej zasłonie lub próbie wejścia pod kosz. 

Wielu analityków wróży mu karierę godną Dirka Nowitzkiego lub Pau Gasola. Jednak kibice (zwłaszcza tak wybredni Knicksofani) nie mogą zapomnieć takich nazwisk jak Andrea Bargnani oraz Darko Milicic. Ci sami analitycy twierdzą, że jego rozwój potrwa co najmniej 2 lata.

Phil Jackson tym ruchem poszedł w długoterminowe przebudowywanie organizacji. Niepisaną zasadą draftu jest wybór zawodnika z najlepszym potencjałem(tak jak to zrobili 76ers biorąc Okafora), a w drugiej kolejności gracza najlepszego na pozycję która jest słabo obsadzona. W Knicks poza Melo na SF nie ma nikogo, więc Jax miał pole do popisu. 

Mógł przygarnąć Emmanuela Mudiaya na PG, który wniósłby żywiołowość oraz dynamikę. Mógł pozyskać Justise Winslowa na SG który łączy obronę i atak. I wreszcie mógł pozyskać mojego faworyta Willie Cauley-Steina na C, który dałby obronę prawie wszystkich pozycji. Wszyscy ci panowie powyżej są już gotowi do gry w NBA. Oczywiście jakiś proces adaptacyjny i takie tam szmery bajery, ale nie trwałby to tak długo jak jest przewidywane w przypadku Łotysza.  

Phil ma swój świat i by przetrwać bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym musimy się wyciszyć i przyjąć wszystko na klatę ze spokojem godnym Mistrza Zen.

A skoro o klacie mowa:


Patrząc na powyższe zdjęcie mam nadzieję, że "cukierki" jakimi był dokarmiany Melo są gdzieś jeszcze w składziku MSG. Jak wspominałem chłopak jest atletyczny i rusza się dobrze, ale co się z nim stanie kiedy na swojej drodze napotka Z-Bo lub DeAndre Jordana? 

Jestem też ciekaw, czy gdyby był czarnoskóry i urodził się w USA to fala hejtu również byłaby tak ogromna? Dobrzy wujkowie od lat młodzieńczych pompowali by w niego jakieś emulgatory byle tylko przybrał na masie. 

Kris Ingis (tak, już amerykanie skrócili jego imię i nazwisko by było łatwiej) pochodzi z koszykarskiej rodziny. Cała jego familia grała w kosza i to właśnie on odniósł największy sukces dostając się do NBA. Zatem nie można powiedzieć, że nie ma mentalności koszykarskiej, a miłość do tego sportu wyssał z mlekiem matki. 

Wystarczy posłuchać wywiadów jakich udziela. Po takim przywitaniu jakie zgotowali mu kibice na Brooklynie, którzy dali mu do zrozumienia że jest bustem, zanim założył gustowną czapeczkę Knicks, powinien się trochę przynajmniej podłamać. A on to podsumował w ten sposób:

"Moim marzeniem było zagrać dla Knicks. Podkreślałem to w wywiadach i jest to znakomite uczucie być wybranym właśnie przez ten zespół i cieszę się z możliwości bycia częścią tego koszykarskiego miasta. Mam nadzieję, że będę częścią czegoś wyjątkowego" ... "Ludziom którzy mnie nie znają wydaje się, że jestem miękkim europejczykiem który lubi się pobawić w koszykówkę, i że jestem niewypałem zanim jeszcze wyszedłem na parkiet. Ale ja jestem inny. Naprawdę kocham koszykówkę, jestem głodny sukcesu i czekam na możliwość zagrania w najlepszej lidze świata przeciwko najlepszym zawodnikom. To pasja do gry mnie tak nakręca"

Jak dla mnie to dobrze zniósł presję i nieprzychylność kibiców. Pod tym adresem możecie znaleźć fajny wywiad przeprowadzony z nim już na następny dzień po drafcie. 

Ale czytając wszystko powyższe możecie dojść do wniosku, że jestem zadowolony z pozyskania Łotysza. Szczerze to kiedy Silver ogłosił kogo Knicks pozyskali w drafcie moja reakcja wyglądała mniej więcej tak:


Sam mam już dość czekania, aż będzie dobrze w tej organizacji i byłem zły na to co zrobił Phil. Byłem tak zirytowany, że dopiero rano dowiedziałem się kogo wybrali Orlando, pomimo, że siedziałem przed włączoną relacją. Następnie kiedy szok minął dowiedziałem się, że mój faworyt WCS poszedł do bagna jakim jest teraz Sacramento i wyłączyłem komputer i poszedłem spać.

Z tego miejsca apeluję do wszystkich kibiców Knicks: dajmy mu szansę! Niech wyjdzie na parkiet i pokaże to na co go stać. Jeżeli nie połamie się w lidze letniej lub przez pierwsze 2 tygodnie sezonu sądzę, że będzie dobrze.

Mam przeczucie, że sam Jackson będzie go bacznie obserwował. Jeżeli nie zauważy nawet małej poprawy w jego grze, może oddać go do drużyny, która z chęcią poczeka na jego rozwój. Coś na zasadzie zeszłorocznego "poczekamy do grudnia".

Skoro wspomniałem o Philu to mam kolejne pytanie: co by się stało gdyby jakiś inny GM wybrał go tak wcześnie? Sądzę, że zostałby ukamienowany przez prasę i kibiców. Ale nie Phil. On na pytanie "czemu?" w milczeniu rozłożyłby swoje 11 pierścieni przed pytającym, usiadł i z szelmowskim uśmiechem patrzyłby się interlokutorowi prosto w oczy, a to spojrzenie mówiłoby jedno: "Bitch, please"

Phil dokonał jeszcze 2 ruchów w trakcie draftu. Oddał Tima Hardawaya Jr. do Atlanty za wybranego z 19 numerem Jerian'ego Granta. Dopiero czytam o tym rozgrywającym i mogę napisać tylko tyle: jest to syn, brata Horace'a Granta. Zatem "trójkąty" zostają w rodzinie.

Dodatkowo za 2 przyszłościowe picki II rundy oraz kasę przejął od 76ers hiszpańskiego centra Spaniard Hernangomeza, którego Sixers wybrali z 35 numerem. Wiem o nim tylko tyle, że grał w Sevilli z Porzingisem. Miły smaczek.

Płakać po Hardawayu nie będę. W poprzednim sezonie pomimo braku w składzie Shumperta oraz J.R Smitha dał się wypchnąć z pierwszego składu nie wybranemu w drafcie Langstonowi Gallowayowi. Pokazał, że jest jednowymiarowym graczem nastawionym na atak i to ze średnią skutecznością. Miłość do niego wygasała jednak cieszę się, że będzie mieć nowy start w Atlancie.

Zapamiętam jednak to. Pozdrawiam Pawła!


Szlochać w poduszkę będzie podobno Melo. Jak donoszą bulwarowe serwisy, kiedy dowiedział się o wybraniu Porzingisa oraz oddaniu Juniora, cały wzburzony miał krzyczeć, że Jackson go zdradził, i nie ma zamiaru czekać aż 3 lat na rozwój nowego kolegi z drużyny.

Transfer?

Zamiast zachować się jak profesjonalista i robić dobrą minę do złej gry ten zaczyna siać ferment. A ludzie z jego otoczenia tego wszystkiego słuchają, a potem za odpowiednią kwotę sprzedają takie informacje kaznodzieją telewizyjnym jak Stephen A. Smith, którzy tylko żerują na takich smaczkach.

Nie poprawi to sytuacji w klubie, a przez takie gadanie może stracić resztę swoich fanów. Sam niedawno powrócił do ćwiczeń i widać, że jest zmotywowany i gotowy na nadchodzący sezon. Nic więc dziwnego, że uniósł się gniewem. Kiedy popatrzymy na pierwszą piątkę magicznego draftu 2003, wszyscy poza Melo mają mistrzowski pierścień. Nawet Darko. Zatem nie ma co się dziwić, że chce wygrywać teraz i zaraz.

Może złość popchnie go do opuszczenia Nowego Jorku? Phil nie może go oficjalnie wrzucić na listę transferową. Melo posiada zapis w kontrakcie pozwalający mu zablokować każdą wymianę z jego udziałem. Ale gdyby sam wyszedł z taką propozycją nie byłoby problemu by pozbyć się największej gwiazdy i wówczas zacząć od nowa historię Knicks. Pewnie znalazłoby się kilka klubów, które z chęcią przywitałby Anthony'ego w swoich szeregach w zamian za picki I rundy oraz jakiś grajków, by kasa się zgadzała.

Mam dla Melo małą podpowiedź: zjedz Snickersa i zacznij być w końcu liderem tego zespołu, zamiast zgrywać niezadowoloną księżniczkę. Jeżeli nie jesteś w stanie tego zrobić - odejdź.

Czekają nas jeszcze zakupy wolnych agentów. Podobno David West jest bardzo skory do założenia trykotu Knicks. Taki weteran mógłby trzymać za pysk w szatni całe to roztrzęsione towarzystwo i być jeszcze w miarę produktywny na boisku. Tylko pytanie za ile?

Życzę sobie, oraz Wam drodzy kibice Knicks dużo cierpliwości w nadchodzącym sezonie. Będzie nam to potrzebne.


1 komentarz:

  1. Przemo i na forum i tutaj staje się fanem ; D

    P.S Antek i Krzyś mają te same wymiary!
    ~kucio

    OdpowiedzUsuń