wtorek, 29 grudnia 2015

New York Knicks: Wracamy do normy...

Wyjadanie sobie z dziobków tak popularne na początku tego sezonu chyba właśnie przeszło do lamusa. Co to miało nie być. Po summer league mieliśmy być Bogami w nadchodzącym sezonie. Kradzież i rozbój w noc draftową. Porzingis i jego historia to może być materiał na niezły film, a to co się stało z Hardawayem Jr. i oddaniem go za pick w top 20 może posłużyć scenarzystą jako inspiracja na kolejną część "Ocean's Eleven" lub jako poradnik małego oszusta. Dodano kilka ważnych wzmocnień, które miały wspomóc głównie obronę i odmienić losy drużyny. Tej drużyny.  

Jednak im dalej trwa wędrówka w głąb sezonu, coraz mniej czujemy się jak Aragorn, który ma fajny miecz i elfią pannę czekającą na jego powrót. Knicks bliżej do postaci granej przez Seana Beana. Niby jest fajnie, ale zaraz coś niedobrego nas spotka i odłożymy przysłowiową łyżkę. Jakieś wnyki w lesie lub podarcie się zatrutymi liśćmi i zgon w agonii na oczach całego świata.

Teraz zaczyna się poszukiwanie kozłów ofiarnych oraz wymian robionym przez domorosłych GM w maszynie ESPN. 

Ręce opadają... 




Początek sezonu to była bajeczka. Czekano na powrót Arrona zbawiciela, który miał być brakującym elementem układanki w pierwszej piątce. Dynamiczne Duo obrońców w postaci Jose oraz Saszy zebrało na swoje barki tyle wylanego przez fanów gówna, że z czasem autentycznie zaczęło mi być ich szkoda. Ale potem przychodził mecz i sam brałem za największą łopatę i dorzucałem na ich głowy ekskrement. Jose mógł się cieszyć, bo podobno to pomaga na łysienie. Tak słyszałem w każdym razie...

Ale pomijając problemy na 1 i 2 to była cudownie. Ach jak było miło. Melo nie wszedł w sezon jak Eddy Curry do McDonalda, ale stawiał małe kroczki by wrócić do formy i stać się najstraszniejszą ofensywną opaską na głowę w całej lidze. Porzingis brał ludzi na plakaty, rzucał, zbierał, blokował. Szał pał. Kobiecej wersji tego powiedzenia z grzeczności nie będę przytaczał. 

Zagadka: co to jest: na dole 1 Amerykanin, 1 Argentyńczyk, 1 Litwin, a na górze 1 Łotysz? Kanapka z dinozaura. Ha ha ha ha hmmmm...

ROLO Lopez nie zawiódł kibiców i dalej kontynuował swoją vendettę przeciwko maskotkom. Zbierał i walczył w obronie, często gęsto szybko schodząc za faule, ale liga już wie, że człowiek z mopem na głowie pilnuje strefy podkoszowej. Do tego ma do pomocy długie i każące ręce Porzingisa. Jak miniesz Jose (bo inaczej się nie da) to dwa razy się zastanowisz czy wjechać w pomalowane czy ryzykować rzut z półdystansu. 

Ławeczka też coś tam sobie pykała. Galloway był w czubie strzelców za 3. Williams radził sobie dobrze w ataku, o ile dostawał minuty od trenera. To samo Grant, ale do młodego jeszcze wrócę. Batalia o minuty pomiędzy Seraphinem i O'Quinnem trwa do dziś i to jest kolejny kamyczek do ogródka Fishera. 

Największym zaskoczeniem jest Lance Thomas. Broni zawodowo, rzuca za 3 w ważnych momentach i nie boi się wchodzić pod kosz. Według doniesień ciężko pracuje na treningach co daje mu tytuł pierwszego wchodzącego z ławki. Pod nieobecność Melo, to on figuruje w s5. Mała złośliwość: jest to kolejny zawodnik z Oklahomy, który u poprzedniego szkoleniowca nie zyskał aprobaty, a pod innym rozkwitł. Jeremy Lamb po zmianie scenerii od razu zarobił na nowy kontrakt. Thomas już sezon wcześniej udowadniał, że będzie z niego przydatny gracz z ławki, ale tamci Knicks to już historia. Więc jak to Scott Brooks rozwija te młode talenty? 

Early czy Amundson ledwo wąchają parkiet, ale raz na jakiś czas, kiedy to nasz head coach chce być "nieprzewidywalny" i robi taki myk: "O zobacz kogo wystawiam! Ha! Jak na to odpowiesz?" Z reguły nie odpowiadają, bo nie ma na co. 

I o to modły zostały wysłuchane i po 8 meczach absencji powrócił Afflalo. Sasza tak jak powinno być od samego początku (nie powinni go wcale zatrudniać, ale to inna kwestia) został kopnięty w dupę na ławkę rezerwowych. Okazało się, że jeżeli Calderon dostanie do pary broniącego zawodnika, który również stanowi zagrożenie w ataku to nagle przestaje być taki bezużyteczny i czasami coś trafi. Więc jak wielkiej myśli trenerskiej wymagało to, by wystawić w wyjściowej piątce od samego początku Gallowaya?

Ech...

I tak o to rozegraliśmy kilka meczy w pełnym składzie. Kilka serii 4 wygranych pod rząd, kilka serii 4 porażek pod rząd. Niestety tych drugich było więcej i w ogólnym rozrachunku Knicks na dzień dzisiejszy legitymują się bilansem 14-18. Jeszcze 3 zwycięstwa i wyrównamy rekord z poprzedniego sezonu. Słyszycie? To moje łzy uderzają o klawiaturę. Kap, kap, kap...

Atak Nowojorczyków plasuje się 23 miejscu w lidze. Ma na to wpływ kilka czynników, o których zaraz. Defensywa stoi na 17 miejscu pod względem Def Rtg, ale zatrzymujemy rywali na 99.6 punktach na mecz, co daje 10 miejsce w lidze. Zatem plan sprowadzenia myślących obrońców zakończył się sukcesem.

Mało tego. Nawet Melo zaczął bronić i bardziej dzielić się piłką. Ostatnio po internetach latała pewna grafika, która porównywała obronę Karmelka do Kawhi Leonarda, i nasza spasiona dupa wyglądała tam lepiej. "Szok w krótkich gaciach" jak mawiała moja polonistka. Nagle zaczął bronić kosztem zdobywanych punktów. Notuje tylko 21.9 punktów na mecz, co jest 3 wynikiem od końca w jego karierze. Mniej rzucał tylko w 2 pierwszych swoich sezonach. Mało tego! Do pewnego czasu był najlepiej podającym zawodnikiem w drużynie (teraz jest 2 z minimalną stratą do Hiszpana). Ten samolub i egoista. Co prawda w "trójkątach" u Phila to właśnie SF/SG byli najlepiej asystującymi graczami. Zapytajcie Pippena lub Kobasa kto najlepiej podawał w drużynie podczas marszu po mistrzostwo. Gdyby on jeszcze do końca był zdrowy to już zupełnie bym się jarał jak Anakin na lawie...  

Zatem skoro obrona hula, ławka daje radę, a w egoistycznym graczu zaszła zmiana na lepsze to co jest nie tak i dlaczego nie mamy bilansu 500. lub powyżej???


Najlepiej i najwygodniej jest opluć tego pana ze zdjęcia powyżej. I moim zdaniem ślina powinna być zebrana spod samego serca. Taka gęsta, lepka i pokaźnych rozmiarów. Naczytałem się już wiele peanów broniących tego jegomościa i żaden mnie nie przekonał, że to nie jest jego wina. Ba! Nawet utwierdziły mnie one w przekonaniu, że "ludzie Phila" nigdy sami nie poradzą sobie z "trialngle offense" tak jak ich mistrz Zen. Sam broniłem Fisha przed ogniem krytyki w zeszłym sezonie. Chciałem żeby pokazał na co go stać z lepszym składem i teraz te moje chęci utknęły mi w gardle.

Opluję go trochę jeżeli pozwolicie:

Kristaps Porzingis jest objawieniem oraz cudem jakiego ta organizacja potrzebowała od dawna. Pomimo braków w fizyczności nadrabia zaangażowaniem oraz boiskową inteligencją. Poświęca się w obronie (w poprzednim meczu z Bostonem Thomas 2 razy walną mu z dyńki w klejnoty he he he) oraz jest coraz lepszy w ataku. Miał kilka meczy, gdzie wyglądał jak all-star, jednak to jest dalej rookie na dorobku, który dopiero wchodzi w świat poważnej koszykówki bez przygotowania jakim jest uczelnia w USA. Zatem czemu nie ma akcji rysowanych pod niego? Czemu wszystkie jego punktu są z otwartych pozycji powodowanych izolacją na gracza z piłką? Nie piszę tu o izolacjach jakie sporadycznie dostaje, ale jakieś przebieżki po zasłonach mu się należą zwłaszcza, że na wprost kosza jest zabójczo skuteczny. Rok temu takie akcje były grane na Smitha, który siedzi teraz w Orlando. Widziałem kilka podejść do tej akcji w meczach, ale było to bardziej z przypadku niż z zatwierdzonej zagrywki. Co tak trudnego jest w obejrzeniu kilku meczów Dallas, podpatrzeniu kilku akcji Dirka i zmodernizowanie ich do "trójkątów"? Jeżeli czymś takim nie zajmuje się trener to ja już nie wiem kto. Zaraz ktoś wyskoczy: asystenci/skauci i analitycy. Ale jeżeli on sam nie jest w stanie dostrzec tego, że na młodą nadzieję nie ma akcji w ataku to ja już nie wiem co on tam robi. 

Inną kwestą jest rotacja. Przed wyjściem z szatni Fisher bierze kapelusz Melo i każdy z wychodzących poza s5 losuje ile minut ma zagrać? Derrick Williams potrafi być efektywnym graczem, ale do tego potrzebuje czasu na parkiecie. Średnio jest to coś około 14. Czyli tyle samo co Sasza. Raz tych minut dostanie 20, a raz 7. Frustracja gwarantowana. Idąc dalej dochodzimy do walki pomiędzy Seraphinem i O'Quinnem. Pierwszy poza kilkoma ruchami w post nie ma nic więcej do zaoferowania. Drugi może nie gra tak dobrze tyłem do kosza, ale lepiej broni (chociaż ostatnio strasznie cieni) podaje i ogólnie potrafi dopasować się do sytuacji na parkiecie. Coś tam rzuci i przede wszystkim: jest głosem drużyny na parkiecie i w szatni. Kto powinien wychodzić na dłużej dla mnie jest proste. Z tego co czytam dla innych fanów Knicks też. Ale nie dla Dereka. Wystarczył jeden mecz przeciwko Pelicans, gdzie Seraphin zagrał dobrze i to wywaliło z rotacji Kyle'a na kilka meczy. Trzyma tego Francuza na parkiecie pomimo błędów jakie tamten popełniał. W meczu z Houston chyba 2 lub 3 razy stracił piłkę przy wyprowadzaniu jej z linii bocznej co kosztowało to wygraną. Ale Fisher był nie wzruszony. Teraz na szczęście powrócił do "Zbója" ale jak wspomniałem po kontuzji kostki ten nie jest jak na razie sobą. Mam przeczucie, że dziś przeciwko Mo-Town zobaczymy Seraphina.

I na koniec najlepsze: czemu Grant gra tak małe minuty? Wiem, że od rozgrywającego, który spędził 4 lata na uczelni wymaga się więcej, ale NBA to nie college. Proces adaptacyjny u niego może potrwać nawet dłużej, ale by ogrywał się na światowym poziomie musi dostać minuty gry. Na chwilę obecną jest to ponad 16 min na mecz. Calderon dostaje ich ponad 26. Każdy jak chce mija Hiszpana, który nie jest w stanie kondycyjnie wyrobić za przeciwnikiem. Zatem kisimy na ławce młodego rozgrywającego, który może nie jest jakimś wybitnym defensorem, ale kondycyjnie powinien wyrobić i bardziej utrudnić życie przeciwnikom niż Jose. Dodatkowo jesteśmy ostatni jeżeli chodzi o kontratak w lidze. Grant jest pierwszy w kontrze, dobrze szuka kolegów na wolnych pozycjach i nie boi się wbiegać pod kosz i szukać tak kontaktu lub łatwych punktów. Zatem po raz kolejny pytam się czemu Jose gra tak dużo, a on tak mało? Mentorem może być na treningach i ławce, a młody powinien biegać znacznie więcej po parkiecie.

To jest tylko kropla w morzu. Czemu nie nakazuje się lepszym fizycznie zawodnikom niszczyć 1 na 1 słabszych przeciwników? Przykład z ostatniego meczu: Derricka Williamsa (wyskakanego gościa jakby nie było) bronił jakiś Jerebko, który w rezultacie zszedł za faule. Można było do tego doprowadzić znacznie wcześniej i zamiast odgrywać piłkę na obwód, pozwolić Williamsowi masować się z nim pod koszem. Co do ostatniego meczu jeszcze: pod koniec przegrywali tylko 5 czy 6 punktami. Sullinger miał 4 faule a Olynyk 5. Czemu nie grał pod kosz by tam szukać kontaktu na łatwe punkty i wyrzucenie graczy z gry?

Kiedy jest mecz na styku i pomimo dobrego flow drużyny w ataku Fisher bierze czas. Jedni powiedzą, po to by zawodnicy odpoczęli. Tylko ten odpoczynek zawsze kosztuje nas wygraną, bo po nim dzieją się takie kwiatki, że szkoda mi jest o tym pisać.

Ale napiszę. Mecz z Cavs to jest idealny przykład na to jak nie potrafi dobrze reagować na zacięte końcówki. Gramy bez Melo. Porzingis płonie w ataku jak lampki na choince. Gdzie nie stanie tak trafi w tym ma 4 na 4 za 3. W czwartej kwarcie nie dostał piłki do rąk, a zimny Afflalo musiał grać hero ball. 2 min do końca 82-80 dla przeciwników i pomimo chyba 3 przerw na żądanie nie udało się rozrysować skuteczniej akcji.

Wracając na chwilę do Williamsa: zauważyliście jak on biegnie do kontry i ma przed sobą jednego zawodnika to nie stara się szukać kontaktu/wsadu/akcji 2+1 tylko zwalnia i czeka by ustawić atak pozycyjny? Gdybym to ja stał przy linii bocznej to zdarłbym struny głosowe krzycząc by biegł i szukał kontaktu. Ale nie Fisher. O tylko stoi...

Well done coach.

I na koniec coś co do teraz nie daje mi spokoju. Po meczu z Celtics Derek Fisher stwierdził, że teraz w Saszy będzie upatrywał kogoś kto odmieni losy tej drużyny i ustabilizuje atak. Ale ma zastąpić Jose jako rozgrywającego czy jak? Bo nie rozumiem? Jedyną zaletą Słoweńca jest łatwość w maksymalnym irytowaniu kibiców przeciwników. Coś tam powie, jakiś łokieć wsadzi, i jeszcze będzie płakał do sędziów. Ale on ma coś zapewnić tej drużynie? Nawet Sharapova nie chciała go oglądać w MSG.

Zabijcie mnie proszę...


Daję już Fisherowi spokój, bo nie mam siły już o tym pisać. A mógłbym tak jeszcze trochę i ciut ciut. Dobrze, że gra Porzingisem w s5, nie wiem czy to jego zasługa, że Melo tak dobrze zaczął bronić, ale lista przewinień jest znacznie większa niż zasług.

Phil Jackson zapowiedział, że będzie częściej przy drużynie w tym roku. Jak na razie to go nie widzę. Może coś tam na treningach uskutecznia, ale wątpię. Nie widzi tego, że zaraz Ryba straci ten zespół, a z chemii jaka była na samym początku nie zostało prawie nic? Phil ogarnij to proszę.

Drużyna stara się w obronie, jednak wyraźnie kuleje w ataku oraz popełnia masę strat, z których przeciwnik buduje sobie zwycięstwo. To są tematy do ogarnięcia, ale do tego trzeba użyć głowy. Derek jak na razie tego nie robi, tylko bawi się rotacją i to też nie za dobrze.

Teraz mogę poświęcić kilka linijek na to co się dzieje od 15 grudnia czyli szałowi na wymiany. Od wspomnianej daty można już wymieniać graczy podpisanych w lato. Oczywiście namnożyło to masę spekulacji i propozycji transferowych rodem z ustroju miszcza Dolana.

Pierwszym był Brandon Jennings. Miano za niego oddać Jose oraz Granta jak dobrze sobie przypominam. Czyli za samolubnego gracza, po poważnej kontuzji (który grał bardzo dobrze ale nie wiadomo czy nie było to spowodowane strachem przed tym co spotkało J-Smoova) gotowego rozwalić szatnię od środka mamy oddać młody, nieokrzesany jeszcze prospekt? Kogoś tu chyba powaliło jak po zażyciu "Krokodyla". Powrócił po kontuzji i rozdał w D-League. No szaleństwo normalnie.

Potrzebujemy PG z fajnym pierwszym krokiem i dobrze by było gdyby trochę coś tam dorzucał zwłaszcza za 3. Ale Pistons zgadzając się na taką wyminę musieliby upaść na głowę, a sam Jennings w Nowym Jorku to nie jest coś co może wypalić. A wolę sprawdzić co za 2-3 sezony wyrośnie z Granta. Może to być kolejny D.J Augustin lub Brooks. A może coś na kształt Reggiego Jacksona? Gra jest warta świeczki by się przekonać co z niego będzie.

Potem pojawiły się głosy o oddaniu Lopeza. Bez komentarza...

Teraz wałkowany jest temat Howarda w Knicks. Jakim to Jax musiałby być debilem, żeby oddać za niego cokolwiek wiedząc, że to nie pod koszem mamy problem, ale w szybkości i punktach z kontry. Jesteśmy w czołówce zespołów broniących rzuty za 3. Do szczęścia potrzeba nam tylko jakiegoś PG oraz kogoś z ławki na obwód. Po co zatem brać do siebie kogoś, kto ma problemy zdrowotne, emocjonalne i jest już po swoim prime? Szanujmy się.

I tak raz na zawsze bo to już staje się męczące: MELO MA KLAUZULĘ W KONTRAKCIE, KTÓRA POZWALA MU ZAWETOWAĆ KAŻDĄ WYMIANĘ ZE SWOIM UDZIAŁEM WIĘC NIE PISZCIE O ODDANIU MELO GDZIEŚ INDZIEJ.

Jak na razie mogę poświęcić takich o to graczy by pozyskać brakujące klocki: Jose Calderon, Sasha Vujacic, Kevin Seraphin, Cleanthony Erly oraz z bolącym sercem Derricka Williamsa. Wątpię czy ktoś by się połasił na Lou Amundosna. Z takimi kartami przetargowymi sądzę, że dogramy sezon w takim składzie jaki jest obecnie, a później zacznie się poszukiwanie brakujących elementów.

Sądzę, że duet Claderon + Seraphin mógłby kogoś zainteresować, ale wątpię.

Ale to nie znaczy, ze Phil nie wyjmie czegoś z rękawa. Zrobił to raz wybierając #ŁotyszaMVP, zrobił drugi raz oddając jednowymiarowego grajka za wybór w top 20 draftu. Zrobił to po raz trzeci kiedy podpisał asekuracyjne kontrakty w lato. Czy zrobi to po raz czwarty w trade deadline? Czemu nie, ale mam nadzieję, że nie poświeci za wiele.

Dobra będzie tego, ale to i tak za mało. Jest jeszcze kilka kwestii, które chciałbym poruszać jak np: forma Gallowaya, który stracił impakt w ataku. Ale do tego jeszcze wrócimy.

Dzisiejszy wpis sponsorował Motorhead z wiadomych przyczyn...



10 komentarzy:

  1. Końcówka pierwszego akapitu, "Dodano kilku wzmocnień". Może dokonano?
    Szkoda ze nie można z fejsa dodawać komentów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za korektę!

      Co do komentarzy z fb: to gdyby chociaż połowa osób która czyta moje wypociny pisała komentarze to nie było by problemu z dograniem jakieś wtyczki, a tak?

      Usuń
  2. Dla mnie "kołcz" Fischer zdyskwalifikował się w meczu kiedy Łotysz był rozgrzany jak piec i nie dostał piłki w czwartej kwarcie. Kilka czasow i żadnej akcji pod niego...

    OdpowiedzUsuń
  3. Kołczan Ryba nie ogaryna. Jeszcze jeden L4 streak i chłopaki mogą faktycznie zacząć grać na jego zwolnienie.
    Do autora bloga - nie wiem czy pisanie o wszystkich teamach bardziej przeszkadza niż pomaga, lepsze węższe zadowolone grono czytelników regularnych, niż stadko wolnych strzelców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten blog to moja mała pasja i nie zależy mi na wyświetleniach (na które i tak nie narzekam) bo na nim nie zarabiam. Jest to miejsce gdzie mogę dać upust swojej grafomanii i jak mam ochotę coś napisać o danej drużynie lub zrobić jakieś podsumowanie to robię. Po tagach widać jak rozkłada się pisanie o poszczególnych drużynach, więc jak jest jakaś różnorodność to z drugiej strony nie ma posądzenia o monotonię ;) A i tak nie poświęcam pisaniu tyle czasu ile bym chciał...

      Usuń
  4. By było więcej komentarzy musisz odpowiadać na komentarza, choć czasem jeśli ktoś zgadza się z tym co piszesz trudno o komentarz.

    NCAA wcale super nie przygotowuje do grania w NBA, bo graczy trzeba zresetować i przeprogramować (bo grają na innych zasadach) i takie programowanie zazwyczaj trwa 2-3 lata.

    Jestem ciekawy jak w NYK sprawdziłby się Kevin McHale, jak dla mnie to taki koszykarski MacGyver, a biorąc pod uwagę jakie klocki są w NY to ciężko jest by wyszedł z tego trójkąt (choć w tym sezonie Knicks już chyba nie grają trójkątów)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami coś jeszcze ustawią z tringle. Mniej niż rok temu i nie tak bardzo na pałę.

      Usuń
  5. Blog jest świetny i czytam go od dawna choć działające mi na nerwy błędy typu "scenarzystą" nie są tu rzadkością a komentarzy pewnie byłoby więcej ale ludzie jak ja po prostu leniwcami są. Ciekawym zagadnieniem na art byłaby z pewnością przyszłość Gortata w Wizz kiedy już poniosą klęskę w starciu o KD.

    Pozdrawiam Ciebie i twoją Muzę. AnoMim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Walczę z błędami jak mogę, ale czasami tom ;) walkę przegrywam.
      Temat Marcina oraz Wizards chodzi mi po głowie, więc może coś na ten temat skrobnę.
      Muza oraz ja również pozdrawiamy!

      Usuń
  6. 39 years old Legal Assistant Alessandro Ashburne, hailing from Listowel enjoys watching movies like "Corrina, Corrina" and Leather crafting. Took a trip to Ironbridge Gorge and drives a Ferrari 375-Plus Spider Competizione. Teraz kliknij tutaj

    OdpowiedzUsuń