piątek, 22 maja 2015

Post nr 100

Wiem, wiem ociągam się trochę. Piszecie i pytacie kiedy następny wpis, a ja obiecuję i obiecuję i tak go nie ma.

Ale teraz jest. Właśnie stukam na klawiaturze post nr 100 na moim blogu. Teoretycznie pomijając kilka początkowych tekstów, zawsze jest to powyżej 1000 słów w których są zawarte przemyślenia związane z najlepszą ligą świata, jaką jest nasza ukochana NBA. Sama świadomość tego, że niedawno stuknęło 30 tyś. wyświetleń i teraz pojawia się ten o to jubileuszowy wpis świadczy o tym, że chcecie czytać coś więcej niż nieudolne kopiowanie zachodnich serwisów i same plotki poparte nagłówkami rodem z brukowców najgorszego sortu. 

Dziękuję Wam za to!

Dziś wyłączam myślenie o trwających finałach konferencji oraz loterii draftowej i zamierzam przedstawić dwie piątki moich marzeń. Skupię się na graczach których chciałbym mieć w swoim składzie jako trener. Wielkie osobistości takie jak Oscar Robertson, Bill Russell czy Jerry West pozostawię nietknięte na szczycie koszykarskiego Olimpu. Za mało widziałem ich w akcji by teraz pisać o nich peany pochwalne, ale szacunkiem darzę ich ogromnym. 

Dziś, jak wspomniałem, pojawią się dwa składy: pierwszy złożony z graczy aktywnych po 1990 roku oraz piątka zawodników których chciałbym mieć na ławce zawsze i wszędzie. 

Zaczynamy!




Od razu zastrzegam! Pana ze zdjęcia powyżej nie będzie w zestawieniu. Jak dla mnie to najdoskonalszy gracz jaki kiedykolwiek kroczył po parkietach tej ligi. GOAT i żaden uzurpator nie odbierze mu tego tytułu. Nie będzie go dlatego, że byłoby to za proste. 

Zatem każde porządne przedstawienie składu musi rozpocząć się od rozgrywającego:

PG: Jason Kidd

Nie powiecie mi, że jesteście zaskoczeni? Jak dla mnie najdoskonalszy rozgrywający jakiego widziały moje oczy na parkietach NBA. Niesamowita inteligencja boiskowa idąca w parze ze znakomitym court vision. Jego miksy z asystami można oglądać do znudzenia. Zanim przeciwnik pomyślał co ma zrobić na parkiecie, Kidd już wiedział o jego następnych 3 ruchach. Zarówno w ataku jak i w obronie. Co do tej drugiej kwestii to nawet w wieku 37 lat podczas marszu Dallas po ich jedyne mistrzostwo, był w stanie zatrzymać takie tuzy jak Brandona Roya, Kobe Bryanta, Russella Westbrooka, Kevina Duranta, i pocieszną parę ziomków z pozycji 2 i 3 w wielkim finale z Miami. Jak już jesteśmy przy mistrzowskim sezonie, popatrzcie jak macie możliwość na jego reakcję podczas niesportowych fauli przeciwników. Normalnie każdy z nas poszedłby z pięściami na takiego prostaka, który nie potrafi przegrać z honorem. Dirk też taki był, ale głos rozsądku w postaci Kidda zawsze go odciągał od zamieszania. Wiedział kto jest ich kluczem do sukcesu i nawet jedno meczowa absencja spowodowana zawieszeniem Dirka, mogła się równać zakończeniu marzeń o mistrzostwie. 

Mało? Przybywając do NJN z zespołu z nizin tabeli wprowadził ich do 2 finałów z rzędu. Z graczy marginalnych, robił maszyny do zdobywania punktów. Sam nie był zbytnio dobrym strzelcem, jednak wiedział, że musi pracować nad tym elementem gry. Z kogoś kto w dwóch pierwszych sezonach uzyskiwał skuteczność na poziomie 38% z gry wskoczył na 3 miejsce listy wszech czasów jeżeli chodzi o rzuty trzypunktowe. Dopiero w tym sezonie wyprzedzili go Jason Terry oraz Paul Pierce. Nieźle jak na kogoś kto nie potrafił rzucać. Jest 2 w ilości asyst oraz przechwytów w historii ligi. 

Czasami jak słyszę dysputę na temat kto jest lepszy: Kidd czy Nash ogarnia mnie pusty śmiech. Z czym do ludzi Steve?

Rick Carlisle wręczając mu mistrzowski pierścień określił go jednym zdaniem: Basketball Genius. I niech to posłuży za pointę mojej miłości do tego koszykarza...


SG: Reggie Miller 

Już słyszę te głosy: GDZIE RAY ALLEN? O ile wiem to dalej na wakacjach, bo żaden skład nie był godny by z nimi podpisał. W sumie od czasu jak przeniósł się do Miami straciłem do niego trochę szacunku. Ale LBJ może mu zawdzięczać 1 tytuł...

Jeżeli mam mieć kogoś w zespole od rzucania za 3 ma to być Miller the Killer. Wiem, że Ray Ray jest lepszy w tym aspekcie od Millera (ale nieznacznie) to miejsce na mojej liście zajmuje dzięki swojemu niewyparzonemu językowi. 

Kiedy liga pozwalała na normalną grę, i toczenie kwiecistych dyskusji na parkietach, to nie było takiego, który byłby w stanie przegadać Reggiego. Niszcząca siła w ataku, która potrafiła wejść do głowy najbardziej odpornych na takie "gadanie". Jeżeli już zaczynasz myśleć o tym co właśnie ci powiedział, a nie o tym co się dzieje na boisku, już przegrałeś ten mecz.

Teraz gdybym się pokusił o dorobienie ławki rezerwowych (spojler!) to pierwszym zmiennikiem Kidda byłby Gary Payton. Wyobrażacie sobie tą dwójkę w niekończącym się monologu? Mózg rozje.... i tak dalej....

Reggie byłby znakomitym uzupełnieniem Kidda w back courcie. Poruszał się po zasłonach jak wiatr w konarach drzew, niczym wąż w trawie. Gadający automat do rzutów za 3.  Im większa presja, tym był dokładniejszy. Powinni o nim film nakręcić. 

I zapis z jego ostatniego meczu w PO z Detroit Pistons zawsze mnie wzrusza. Ta publiczność, Larry Brown biorący czas tylko po to by ludzie w Indianapolis złożyli hołd swojej legendzie. Pomeczowy, bardzo krótki wywiad w którym głos Michele Tafoya zdradzał jej wzruszenie. Łezka zawsze się w oku kręci.  ONE MORE YEAR! 

I gdybym kiedykolwiek potrzebował 8 punktów 9 sekund to Reggie is my man...



SF: Scottie Pippen

Zawsze uważany za tego drugiego w Bulls. Jeden z najwszechstronniejszych graczy jaki grał w lidze. Jeden z najlepszych obrońców w historii. Idealnie uzupełnienie Jordana podczas ich podróży po 6 mistrzowskich pierścieni. Zawsze potrafił się dopasować do stylu gry i dawać z siebie to co najlepsze. Potrafił kryć wszystkie 5 pozycji na boisku. Nigdy nie odpuszczał i doprowadzał rywali do białej gorączki swoją postawą w defensywie. Znakomity rozstaw ramion pozwalał na zamykanie szczelnie penetracji rywali. Jego atletyzm pozwalał ich ścigać w kontrze i blokować od tyłu. 

Jako broń ofensywną na początku kariery wykorzystywał wspomniany atletyzm. Potrafił dewastować obręcz potężnymi dunkami. Z czasem rozwinął rzut na półdystansie i dystansie, co w porównaniu z jego obroną dało mu miejsce w gronie 50 najlepszych zawodników w historii ligi.

Lecz muszę się do czegoś przyznać: gdyby kontuzje nie zakończyły w tak brutalny sposób kariery Granta Hilla zapewne on, byłby tu wpisany. Gdyby Grant był zdrowy, na LeBrona Jamesa, nie mówiłoby się "wybraniec" tylko, bardziej umięśniona wersja Hilla...

Taka sytuacja...



PF: Shawn Kemp

Jest wielu znakomitych silnych skrzydłowych z tego okresu. 

Okresu kiedy ta nazwa naprawdę coś znaczyła. Barkley i jego wielka dupa raz wprawieni w ruch, niszczyli wszystko na swojej drodze. Malone i jego rzeźba napawała strachem każdego w lidze. Ale to właśnie ReignMan jest moją ulubioną 4 z tamtych czasów. 

Z każdym potężnym dunkiem jego pasek energii wydłużał się co owocowało bardziej spektakularną zbiórką/dobitką w następnej akcji. Kiedy ktoś się zachwyca dokonaniami podniebnymi Blake'a Griffina mówiąc o jego atletyźmie i finezji, zawsze mam ochotę rzucić mu w twarz top 10 akcji ikony Seattle SuperSonics z lat 90.

Jeżeli jakiś fan LAC czuje się pokrzywdzony, że skarciłem Blake'a, proponuję, żeby na fb Falgrant Foul PL wrzucił jakiś jego wsad, który przekona mnie do tego, że jest lepszy od Kempa. 

Powodzenia...

Później kłopoty z nadwagą ukróciły jego podniebne akrobacje, ale dalej był przydatnym graczem.

Gdybym miał wskazać współczesnego gracza, który "odziedziczył" po Kempie ten ciąg na kosz i niespożytą siłę, to wskazałbym Russella Westbrooka. Tak by grał Shawn, gdyby był obrońcą. Ale z pewnością oddawałby bardziej przemyślane rzuty... 

Ach! co to by były za podania nad obręcz od Kidda. Już mi smutno, że tego nie zobaczę. Aż sobie teraz pójdę i pogłaszczę moje Reeboki Kamikaze I ...



C: Hakeem Olajuwon 

Mógł być Shaq, ale to "The Dream" ma zawsze u mnie miejsce nr 1 pod koszem. To nie tylko wyszkolenie techniczne poparte szybkością i siłą. To nie tylko rzuty które upokarzały przeciwników. To nie zmysł do blokowania oraz przechwytów. To serce które wkładał w grę.

Widzieliście jego ball handling? Prawie jak u obrońcy, a nie środkowego który ma 213 cm wzrostu. Jego styl gry do dziś nie został przez nikogo skopiowany z zadowalającym rezultatem, efektem czego są kolejki młodych zawodników, którzy oczekują na swoją lekcję u mistrza. Zapłacić za nią trzeba, jednak doświadczenie jakie się z niej wynosi jest bezcenne. 

Kiedy patrzę na grę Anthonego Davisa mam przed oczami godnego następcę Hakeema. Jednak cierpliwie czekam na dalszy jego rozwój.

O jego popisowym zagraniu - "Dream Shake" - nie ma co się rozpisywać. To trzeba zobaczyć. Ta praca nóg jest oszałamiająca. Przykro mi Admirale. Naprawdę jest mi przykro...

Shaq mógł być największym dominatorem na tej pozycji w dziejach, ale zawsze bardziej do mnie przemawiała technika i czytanie gry Olajuwona.


I teraz 5 role playerów którymi wypełniłbym skład. Wiele z tych nazwisk jest gwiazdami, i nazwanie ich zwykłymi zadaniowcami, to potwarz, ale chciałbym mieć właśnie taką, a nie inną ławkę:

2 warianty! Na bogato!

PG: Gary Payton/Ron Harper
SG: Manu Ginobili/Joe Dumars
SF: Bruce Bowen/Lamar Odom
PF: Robert Horry/Dennis Rodmam
C: Ben i Rasheed Wallace

Może i ofensywnie te rezerwy nie wyglądają za mocno, ale ich spryt, cwaniactwo i serce do gry czyniłby z każdego meczu niezapomniane widowisko.

To tyle jeżeli chodzi o post nr 100. Jeżeli kogoś rozczarowałem to przykro mi. Jeżeli ktoś się zgadza z moimi wyborami: gratuluję! masz świetny gust.

Zachęcam do wrzucania swoich top 5 do komentarzy.  

4 komentarze:

  1. Gratuluję setki!
    U mnie trochę inaczej, z powodu takie iż moje zainteresowanie ligą naszło już po wspaniałych czasach, a wiedza pochodzi głównie z powtórek i opowieści, ale napisać można;)
    PG- Mark Price. Może nie top 5 w historii, ale jego panowanie nad piłką było niesamowite.
    SG- Manu Ginobili, pomyśleć jaki osiągnąłby poziom gdyby kiedykolwiek odszedł z SA, po prostu geniusz.
    Ewentualnie Tracy McGrady, naprawdę przykro skończył karierę.
    SF- Scottie, tak jak napisałeś. Ale także Julius Erving, prawdziwy fenomen w swoich czasach.
    PF - Anthony Davis. Może i jest w lidze 3 lata, ale on może dorównać każdemu (może poza MJem), a jeśli opanuje trójkę to już w ogóle..
    C - Hakeem
    Pozdrawiam! I czekam na dalsze wpisy;)

    OdpowiedzUsuń
  2. PG - Jason Kidd. Lets go Nets! ;)
    SG - Michael Jordan lub Kobe Bryant
    SF - LeBron James, chociaż Scottie Pippen zaraz za nim
    PF - Shawn Kemp lub Dennis Rodman
    C - Shaq

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny blog. Mówię szczerze. Niestety nie umiem pisać jak ty. Mam pytanko. Wiesz czego mogę pozbyć się, że aby pisać dobrze jak ty? Za odpowiedź dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki za słowa uznania, ale ja wcale nie pisze dobrze. Mam masę błędów interpunkcyjnych i czasami niektóre zdania średnio układają się w logiczną całość. Więc sądzę, że jestem ostatnią osobą, która może udzielać komuś rad odnośnie tego jak pisać :-)

      Jedno wiem na pewno: nie należ pisać pod przymusem. Ja piszę tylko wtedy kiedy mam pomysł i chęci do tego.

      Pisz dużo i czerp z tego przyjemność. Pozdrawiam!

      Usuń