wtorek, 14 kwietnia 2015

New York Knicks: Podsumowanie sezonu 2014-2015

Już prawie koniec sezonu regularnego, zatem czas na małe podsumowanie tego co się działo w poszczególnych ekipach. Jako kibic Nowojorskich Knicks postanowiłem, że zacznę od właśnie tej ekipy. Reszta będzie mniej lub bardziej omówiona po finale ligi, kiedy będzie więcej czasu na wspominki i spoglądanie w przyszłość.

Analiza obecnego sezonu w wykonaniu Knickerbockers nie jest ani przyjemna, ani jak się później okaże nastrajająca na przyszłość. 

Wiele zmian nastrojów towarzyszyło ekipie z NY w trakcie tych rozgrywek i jedyny posmak jaki pozostał mi po tym wszystkim w ustach to gorzki. 




Phil Jackson na samym początku zapowiadał wielkie zmiany. Po objęciu stanowiska powołał nowy sztab szkoleniowy z Derekiem Fisherem na czele w roli głównego szkoleniowca. W pierwotnym zamyśle miał nim być Steve Kerr jednak ten wybrał ofertę Wojowników z Oakland by być bliżej rodziny. Wybór zatem padł na Fishera, który znał doskonale triangle offense i do tego był bardzo poważany w środowisku koszykarskim. Jednak już na samym początku pojawiły się głosy, że przychodzi do bardzo wymagającego otoczenia, bez żadnego doświadczenia w zarządzaniu drużyną. Zen Master uspokajał wszystkich i tłumaczył, że to najlepszy wybór. 

Liga letnia i doniesienia z obozu Knicks po części potwierdzały słowa Jacksona. Fish złapał dobry kontakt z młodszą gwardią Nowojorczyków i poprowadził ich o ile sobie dobrze przypominam do półfinałów ligi "rozgrzewkowej". Jednak to co najbardziej utkwiło mi w pamięci, to był sposób jak objaśniał młodym adeptom sztuki koszykarskiej systemy trójkątów. Młodzi byli w niego zapatrzeni jak w obrazek i w skupieniu chłonęli wiedzę. Dostosowywali się do każdego polecenia i egzekwowali jego założenia na parkiecie. W wywiadach Derek mówił pewnym i stanowczym głosem co chce osiągnąć i w jaki sposób zamierza tego dokonać. Wydawało się, że jest to właściwy człowiek na właściwym miejscu. 

Jednak do czasu. 


Nie nastawiano się na sukces od pierwszego gwizdka. Wiadomo, że adaptacja nowego systemu musi trochę potrwać i dano nowemu szkoleniowcowi duży kredyt zaufania, który bardzo szybko się wyczerpał. Drużna miała ogromne problemy z załapaniem rytmu i w sytuacjach kiedy nie wiedzieli co mają robić, wracali do uklepanych izolacji, które pozostawił po sobie poprzedni szkoleniowiec. Niemoc zespołu przerwał sam Jackson, który nie widząc poprawy zarządził wielkie sprzątanie składu i tankowanie. Odciążyło to odrobinę Dereka, jednak niesmak pozostał. Później mając do dyspozycji "ligowe odrzuty" i zawodników na 10 dniowych kontraktach miał prosty cel: grać swoje i nie wygrywać za dużo, z czego wywiązał się idealnie. Kilku zawodników pokazało co nieco, i może zostaną na dłużej w szeregach Knicks. 

Drużyna przegrywała na dwa sposoby: w samych końcówkach różnicą 3-6 punktów lub blowoutem i to pokaźnych rozmiarów. Tych pierwszych było znacznie więcej i o te kilka wygranych można rwać włosy z głowy. Rotowanie składem też pozostawiało wiele do życzenia. Wpłynął na to fakt, że co chwila ktoś wypadał z rotacji z powodu kontuzji, lub odchodził w wymianie. Fisher nie wypracował sobie przez to swojego wyjściowego składu, przez co nie mógł narzucić tego co powinni grać, a zawodnicy nie mogli się ze sobą zgrać. 

Jednak później kiedy Jackson zrobił totalną czystkę, i w składzie zostali sami zawodnicy, którzy walczyli nie o nowe, tłuste kontrakty, a o pozostanie w lidze coś zaczęło się zazębiać. Piłka nagle zaczęła krążyć jak powinna a akcje wyglądały na płynniejsze i pewniejsze. Jednak często brakowało wykończenia i skuteczności. Są to dobre podwaliny na przyszłość. 

Wiele osób mówiło, że przez obecność Jacksona, Derek nie może rozwinąć skrzydeł jako trener. Przy linii bocznej wyglądał jak Mike Brown, czyli żywy garnitur, a nie szkoleniowiec drużyny NBA. Marionetka to byłoby idealne określenie, gdyby nie fakt, że sam Fisher był jednym z najinteligentniejszych zawodników w lidze. Podczas swojej gry podjadał nie tylko z pieca Jacksona, ale również np: Jerry'ego Sloana, zatem pójście tylko i wyłącznie w triangle offense mogło okazać się błędem Jaxa. Moim zdaniem powinien dać trenerowi wolną rękę w doborze strategii, tak jak to robił z zawodnikami kiedy był szkoleniowcem. Nie brał czasów kiedy sytuacja tego wymagała, przez co zmuszał swoich zawodników do myślenia i znajdowania wyjścia nawet z beznadziejnej sytuacji. Zatem dlaczego nie może zająć się kompletowaniem składu, a resztę pozostawić Fisherowi? Mam nadzieję, że to się zmieni w nadchodzącym sezonie.

By ocenić pracę Fishera chciałbym go zobaczyć w roli szkoleniowca, który nie ogląda się na 7 rząd na trybunach przy każdym meczu. Niech prowadzi zespół swoją ręką i sam decyduje czy warto grać cały czas trójkąty, czy w raz z rozwojem sytuacji na parkiecie zarządzić coś innego. Jeżeli wówczas sobie nie poradzi, wtedy będziemy mieć obraz całości. Brian Shaw również próbował zaaplikować trójkąty do drużyny w której nie miało to prawa się udać i dziś jest bez pracy.    

Tyle o trenerze.


Pierwszym poważnym ruchem kadrowym Jacksona było oddanie Tysona Chandlera oraz Raymonda Feltona za Jose Calderona, Samuela Dalembera, Shane'a Larkina, Wanye'a Elingtona oraz wybory w drafcie. Jose, który miał się okazać zbawicielem dla Knicks na pozycji PG i egzekutorem założeń ofensywy trójkątów. Kiedy w drużynie działo się źle, a Calderon lada dzień maił powrócić z kontuzji wypatrywano go jak mesjasza. Jednak nawet po powrocie nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. Można było zostawić Chandlera jako jedynego obrońcę pomalowanego w składzie i zaoszczędzić w następnym sezonie, gdyż po tych rozgrywkach kończył mu się kontrakt. Teraz Knicks zostali z Calderonem i jego 15 mln dolarów płatnymi jeszcze przez 2 lata. Jednak "mądry kibic po szkodzie" i teraz tylko czekam na nałożenie na jego kontrakt "stretch provision. Wówczas życzę mu najlepszego w nowym otoczeniu.

O oddaniu Imana Shumperta oraz J.R Smitha pisałem już wcześniej i nie widzę sensu by się powtarzać. Pierwszy był wabikiem na niepokorną naturę tego drugiego.

Carmelo Anthony pozostał w zespole jednak nie o było się bez małego dramatu. W off season zrobił sobie wycieczkę po Chicago, Los Angeles oraz Houston, by zrozumieć w końcu, że jego dom i pieniądze są w NY. W sezonie doskwierało mu kilka kontuzji i kiedy zespół znalazł się na dnie ligi, ale również w czubie kandydatów do 1 wyboru w drafcie postanowiono, że Melo podda się operacji kontuzjowanego kolana i wykuruje się przed nadchodzącym sezonem. Jednak Anthony postawił warunek: miał zagrać w All-Star Game i być gospodarzem All-Star Weekend, który w tym roku odbywał się właśnie w Nowym Yorku. Jackson przystał na jego propozycję i zaraz po zakończeniu tego cyrku zawodnik poszedł na chorobowe. Średnie za 40 meczy w sezonie to: 24.2 punkty, 6.6 zbiórek, 3.1 asysty oraz 1 przechwyt. Wszystko to w 35.7 min na parkiecie przy skuteczności 44% z gry i 34% za 3. Liczę na to, że wykuruje się przez ten czas i w następnym sezonie udowodni, że dalej jest w czołówce ligi. Dla mnie dalej jest najlepszym ofensywnie zawodnikiem w lidze. 

Kontrakt Amar'e został wykupiony. Zawodnika zawsze coś pobolewało i większość czasu spędził na ławce. Jednak kiedy dowiedział się, że jest możliwość ucieczki z NY, powrócił z chorobowego niczym Łazarz i pokazał, że w tych kolanach coś jeszcze zostało. Krzyżyk na drogę. 

Kiedy w składzie nie pozostało wielu zdolnych do gry wysokich do zdrowia powrócił również Andrea Bargniani, który eksplodował talentem czym prawdopodobnie zapewnił sobie miejsce w składzie na przyszły sezon. Żarty na jego temat przycichły, a ich miejsce zajęły rozważania, czy nie jest znakomitą opcją na ławkę za minimum dla weterana.

To samo pozyskany z Hosuton w zamian za Pablo Prigioniego - Alexey Shved, który w nowym systemie wykręcił statystyki na poziomie 14.8 punktów, 4.6 zbiórek oraz 3.6 asyst. Knicks mają opcję na kontrakt gracza opiewającą na kwotę 3.8 mln i grzechem byłoby jej nie wykorzystać.

Zarówno Włocha jak i Rosjanina z chęcią zobaczę na ławce w przyszłym sezonie za rozsądną cenę. 

    
Pan ze zdjęcia powyżej może okazać się nielichym przechwytem w wykonaniu Jacksona. Langston Galloway, który został pominięty w drafcie, najpierw zaskarbił sobie 2 kontrakty 10 dniowe, a później podpisał 2 letnią umowę opiewającą na kwotę mniejszą niż 2 mln dolarów. Pokazał, że potrafi grać w ataku przy czym mam jaja by trafiać w najważniejszych sekundach meczu. Stawia twarde warunki w obronie i jak donoszą szpiedzy zza oceanu: chłopak chce się uczyć i pyta się wszystkich o wszystko. Za okazane zaufanie odpłaca się dobrą grą po obu stronach parkietu. Ma 2 lata na pokazanie potencjału i zapracowanie na nowy duży kontrakt. 

I tu dochodzimy do największego rozczarowania jakim okazał się Tim Hardaway Jr. Na początku miał być tłamszony przez obecność Shumperta oraz J.R Smitha w składzie. Po ich odejściu został wypchnięty z pierwszego składu przez Gallowaya. Po znakomitym sezonie debiutanckim spodziewałem się po nim znacznie więcej. Jak na razie udowadnia, że wyjściowa piatka nie jest dla niego. Pogorszył skuteczność i nie pokazał poza tym nic nowego. Coś mi mówi, że będzie przynętą na kontrakt Calderona tak jak Shumpert był przynętą na J.R Smitha.

Resztę składu z grzeczności przemilczę.

Największymi osiągnięciami w tym sezonie były zwycięstwo nad Cavaliers, czym samym popsuty został powrót LBJ do Ohio. Pokonanie Thunder, Spurs, Atlanty oraz seria 3 zwycięstw pod rząd. Jak to się mówi: cuda się zdarzają. Reszta sezonu to ból i niestrawność. Wielkie nadzieje przerodziły się w poligon doświadczalny, który został zrównany z ziemią przez Generała Jacksona i jego pocisk nuklearny o nazwie "Anihilacja". Zasmuciło to wielu kibiców, a jednocześnie wlało nadzieję w ich serca. Tak samo było przed startem tego sezonu i teraz pozostanę bardziej sceptyczny w stosunku do nadchodzących rozgrywek. Jedno jest pewne: gorzej już być nie może...

Bilans na 1 mecz przed końcem najgorszego sezonu w historii organizacji wynosi 17-64 co daje 2 miejsce od końca i zmniejszone szanse na wylosowanie 1 picku w drafcie. Jednak jak pokazuje historia nie zawsze najgorsza drużyna zdobywa ten pick, wiec jest nadzieja. 

W środę na pożegnalny mecz z Pistons powinni wystawić same rezerwy he he he...

Jako fan Knicks chce o tym wszystkim jak najszybciej zapomnieć. Mam nadzieję, że mądrze wybiorą w drafcie i zakontraktują wolnych agentów, jednak jest to temat na zupełnie inny wpis. Greg Monroe już podobno jest dogadany z Knicks więc będzie o czym pisać.

Z końcem sezonu przyszedł czas na rozliczenie się z 31 palących pytań zadanych na starcie rozgrywek. Co prawda pod koniec stycznia robiłem półroczne podsumowanie jednak teraz mam obraz całości, zatem zapraszam w czwartek lub piątek na całoroczne podsumowanie. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz