Nastała wiekopomna chwila kiedy to mój mały blog o NBA wchodzi (po raz kolejny) do wielkiej maszyny mediów społecznościowych. Najpierw po 5 latach przeprosiłem się z Facebookiem by dotrzeć do większej ilości czytelników, a teraz przyszedł czas na to coś z czego jeszcze nie potrafię korzystać.
Ale się nauczę.
Chyba...
Z góry zapowiadam: żadnych Instagramów czy innych wynalazków bananowej młodzieży nie będzie...
Adres do śledzenia czy tam ćwierkania znajdziecie POD TYM LINKIEM.
A na pocieszenie obrazek z tła...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz