wtorek, 11 sierpnia 2015

Philadelphia 76ers: Podsumowanie sezonu 2014-2015

W poprzednim wpisie przyrównałem sezon Denver Nuggets do obrazu koczowniczego miasteczka w czasach gorączki złota. Było nieciekawie jednak dałoby się tam przeżyć i nawet dopatrzeć zalążków przyszłości.

W Mieście Braterskiej Miłości sprawa wygląda zgoła inaczej. Wyobraźcie sobie największą bombę atomową w dziejach ludzkości. Nie żadne tam Hiroszimy czy inne petardy, tylko najbardziej złowieszczą i niebezpieczną broń masowego rażenia jaka kiedykolwiek powstała. Teraz do obrazka dodajmy Sama Hinkie z pianą na ustach, który kurczowo trzyma w ręku detonator. Używał go już kilkukrotnie i za każdym razem cel został doszczętnie zniszczony. 

To co przetrwało choruje na powikłania popromienne, a szalony naukowiec zdaje się konstruować wszystko od początku. 

Panie miej ich w swojej opiece...




Jegomość ze zdjęcia powyżej to chyba jedyna ocalała istota z prób nuklearnych. Podczas jednego z bombardowań przesiedział całą sytuację w schronie 101 i dane mu było tylko powąchać zgliszcza poprzedniego planu. Noel dostał zielone światło i wyszedł spod plandeki ochronnej by pokazać na co go stać. Od początku było wiadomo, że nie będzie tytanem ataku i jego głównym zajęciem ma być patrolowanie pola 3 sekund w poszukiwaniu bloków oraz zbiórek. Na początku sezonu widać było w nim małe zagubienie w całej sytuacji i dopiero z czasem jego pewność siebie powróciła. 

Masowanie się z najlepszymi w tej lidze dały dobre rokowania na przyszłość oraz udowodniły potencjał w defensywie zawodnika. 9.9 punktów, 8.1 zbiórek, 1.7 asysta, 1.8 przechwyt oraz 1.9 blok na mecz zaprowadziły go do pierwszej piątki debiutantów i zdjęły z niego widmo transferu w najbliższym czasie. Wiem, że w tankującej Philadelphi nie wiele to znaczy, Noel był liderem zespołu w zbiórkach, przechwytach oraz blokach. Nieźle jak na "debiutanta". Mam przy jego nazwisku ptaszka, który zwiastuje baczne przyglądanie się zawodnikowi w nadchodzącym sezonie. 

Były najlepszy debiutant - Michael Carter Williams - miał być fundamentem tej drużyny dopóki Hinkie nie ubzdurał sobie czegoś innego w głowie. Chłopak był wszechstronnie uzdolniony bo potrafił bronić, podawać, zbierać oraz rzucać. To ostatnie wychodziło mu bardzo źle, jednak na przestrzeni krótkiej kariery dało 15.7 punktów na skuteczności 40%. Nie zachwyciło to włodarzy klubu, którzy w czasie zamykającego się okienka transferowego oddali go w trójstronnej wymianie do Bucks. Widocznie uznali, że jeżeli jesteś dobry w wielu aspektach gry, to nie jesteś wybitny w żadnym z nich. Moim zdaniem Sam zapatrzył się na D'Angelo Russella w tegorocznym drafcie i by bardziej zagwarantować wysoki wybór oddał 2 perspektywicznych graczy. Jak na tym wyszedł? O tym później...

Drugim wspomnianym przed chwilą graczem oddanym obok MCW został K.J McDaniels. Rookie, który zrobił nie małą furorę w lidze. Wybrany z 32 numerem w drafcie dostał dużo minut gry w tankującym zespole. Jak nas uczy historia nawet w 2 rundzie da się wyłowić coś godnego uwagi. Chłopak rzucał i bronił jak szalony. Z tym pierwszym może nie było tak spektakularnie, ale widać było chęć do gry i poświęcenie. Po co został oddany? Po wytransferowaniu MCW w drużynie nie było rozgrywającego. Tankowanie rządzi się swoimi prawami i ktoś musiał odejść. 

Strefa 11 jednak dalej czuwa!


Inną - bardziej spiskową - wersją jest zemsta za jego kontrakt. Zawodnik zgodził się na jednoroczną, gwarantowaną umowę natomiast na drugi rok była to oferta kwalifikacyjna opiewająca na 1.2 mln dolarów. Mógł zagrać kosmos w pierwszym sezonie (to tłumaczyłoby jego zaangażowanie) a w drugim odrzucić ofertę 76ers i wejść na rynek wolnych agentów jako świeże nazwisko. Dodatkowo jego nadopiekuńcza matka krytykowała zespół za brak większego czasu gry dla swojego syna co nie polepszało jego widoków na przyszłość w Sixers. Hinkie oddał młodzieniaszka do Houston, gdzie ten zagrał w sumie 33 min. Pozyskał w ten sposób Isaiah'a Canaan'a na PG oraz wybór w II rundzie draftu. Ukartowana lekcja pokory i pokazanie w ten sposób, by młodzi nie byli za cwani, czy też kolejna ofiara tankowania? Może kiedyś z jakiejś biografii się tego dowiemy... 

Był też wybrany w tym drafcie Joel Embiid, który kontynuując schedę po Noelu przesiedział cały sezon z telefonem w ręku trollując wszystkich w lidze oraz poza nią. Nawet miałem ochotę się trochę z niego ponabijać, ale ostatnio wyszło na jaw, że z jego nogą nie jest tak dobrze jak mogłoby się zdawać. Jeden z najbardziej perspektywicznych rookie w ostatnich latach jest zmuszony przejść ponowną operację. Widmo klątwy Grega Odena zagląda coraz śmielej w oczy młodego JoJo, z tą różnicą, że podkoszowy w Oregonie wyszedł chociaż na parkiet, a Embiid może nawet tego nie doświadczyć. 

Dalsze opisywanie graczy mija się z celem. W takiej drużynie każdy, kto dostaje minuty może robić za gwiazdę. Nie ma nawet weterana, który mógł jakoś pokierować tym bałaganem w szatni i zaoszczędzić w przyszłości na psychoanalitykach. Bo niby jak wytłumaczyć młodym i chętnym do gry zawodnikom, że zarząd postanowił spisać sezon na straty jeszcze zanim ten się na dobre rozpoczął, a oni mają grać na pół gwizdka i nie dawać z siebie wszystkiego, tak jak robili to tej pory na uczelniach by zagrać w wymarzonej NBA. Nie po to przebyli katorżniczą drogę do najlepszej ligi świata by uczestniczyć w planie Sama Hinkie...

Trenera nie ma również co opisywać, gdyż jest pod butem zarządu. Coś tam podpowie, coś tam zarządzi, ale dalej czuje na plecach ten palący wzrok z sektora VIP przypominający o zbliżającym się drafcie. Brett Brown przez kilka sezonów podpatrywał Pop'a jako asystent więc jakaś kropla wiedzy na niego spadła. Wcześniej zanim podawał Greggowi tablicę do rozrysowania zajmował się rozwojem młodych w San Antonio, więc wie jak pracować z młodzieżą. Szkoda mi go i to bardzo.   


I na koniec wielki wizjoner "Yosemite" Sam w roli głównej. O ile ruchy kadrowe innych GM'ów oraz Prezydentów są dla mnie po części jasne i klarowne tak ten człowiek to enigma, którego nigdy nie zrozumie oraz nie pojmę jego toku myślenia. W normalnych warunkach tankowania pozbywasz się wszystkiego i zaczynasz od totalnej czystki i masy picków w drafcie. Czystka skojarzyła mi się z atakiem atomowym, dlatego zawarłem takie małe grafomaństwo na samym początku. Jednak jeżeli już pozyska się coś młodego i zdolnego, co przetrwało grzyb atomowy, to powinno się taki okaz ogrywać i badać licznikiem Geigera. Sam H. jednak to co wybierze zaraz oddaje i tak w koło Macieju. Na miejscu Noela również nie spałbym spokojnie. 

Wybierając w poprzednim drafcie Embiida pokazał, że chce uformować najpierw strefę podkoszową. Defensywny Noel + porównywany do Hakeema Olajuwona Embiid to już coś. Dodając do tego wszechstronnego Cartera-Williamsa oraz dojrzewającego w Europie Dario Sarica mamy obraz młodej drużyny, która musi zostać uzupełniona weteranami i przydatnymi zadaniowcami by powalczyć o PO na Wschodzie. Młodzi musieli się jedynie ograć i to najlepiej od okiem starszych kolegów, których mogły skusić wysokie kwoty za kontrakty, gdyż młody trzon grał na umowach pierwszoroczniaków. Max 3 sezony i pukanie do rozgrywek posezonowych o ile młodzi okazali się godni swoich wyborów lub zdrowi. Ale nie w Sixers.

Wieść gminna niosła o wielkiej miłości Sama do D'Angelo Russella. Rozgrywający miał o wiele lepiej pasować do drużyny niż MCW, głównie, przez swój ofensywny talent. Miało być przesuwanie w drafcie, jeżeli DAR miał się okazać łakomym kąskiem dla którejś z drużyny przed 76ers. Na początku wszystko wyglądało obiecująco. Sixers wylosowali 3 wybór w drafcie a przed nimi byli tylko Lakers oraz Timberwolves. Obydwie drużyny miały się bić o centrów w postaci Townsa oraz Okafora. Zatem wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, ze oddanie MCW miało sens oraz Hinkie znowu dostał to co chciał. Jednak Jeziorowcy spłatali figla i to oni sięgnęli po rozgrywającego Ohio State. Hinke po raz 3 w drafcie wybrał centra i został z ogromnym talentem pod koszem. Fani byli oburzeni takim postępowaniem. Wszak był jeszcze Emmanuel Mudiay, który był cichym planem "B" na taką ewentualność, lub Kristaps Porzingis potrzebujący czasu na aklimatyzację w lidze co wiązałoby się z kolejnym rokiem tankowania. 

Eksperci pochwalili go jednak w myśl zasady: bierz najlepszy prospekt, a nie patrz na braki w składzie. Kilka dni po drafcie świat obiegła wiadomość o prawdopodobnym kolejnym straconym sezonie przez JoJo z powodu następnej operacji stopy. Hinke wybierając Okafora z deszczu wszedł do suchego i ciepłego przedsionka. Defensywny PF Noel + ofensywny Jahlil znowu dają nadzieję na lepszą przyszłość.

Strefa 11 dalej czuwa i wysuwa kolejną teorię spiskową: czy GM Sixers wiedział o problemach Embiida przed draftem? 

Ciężki był to sezon, zwłaszcza dla fanów. Kiedy mentorem ma zostać JaVale McGee wiedz, że źle się dzieje w Twoim klubie.

A hasło "Trust The Process" możesz sobie drogi Prezydencie wsadzić w...

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz