sobota, 22 sierpnia 2015

New York Knicks: Nie może być chwili spokoju...

Nigdy nie skończę tego podsumowania poprzedniego sezonu. 

Draft zakończony i każdy się pogodził z wyborem ulubionego klubu. Jedni są już nazywani zbawcami organizacji, inni nadzieją na przyszłość, a jeszcze inni znakomitym uzupełnieniem obecnego składu. Busta jeszcze się nie dopatrzyłem/doczytałem.

Wolni agenci rozdrapani jak ziarna rzucone wygłodniałym kurom przez sadystycznego hodowcę, który zwiększył poziom salary, a w przyszłości zamierza zrobić to ponownie. Wojna w kurniku nieunikniona.

Nowe kontrakty = GMO. Zapamiętajcie moje słowa. Tristan Thompson chce 94 mln za swoje usługi. A ja głupi się wahałem czy wysłać CV do Clippers kiedy z ławki wchodził zombie Turkoglu...

Wszelkie dramy oraz wojny podjazdowe już się zakończyły i myślałem, że w spokoju będę mógł dokończyć parę spraw, które mi zalegają by wejść w nadchodzący sezon zwarty, gotowy i co najważniejsze z czysta kartą.

Ale ukochany klub nie da odpocząć...




Phil zrobił co mógł by jakoś obudować Carmelo na nadchodzący sezon. Więcej na ten temat pisałem w tym miejscu więc nie będę się powtarzać. Wszyło lepiej niż dobrze i miałem mieć spokojną głowę do końca sezonu ogórkowego. Melo się ogarnął i przestał siać ferment. Afflalo stwierdził, że skusił się na propozycję Knicks tylko dla tego, że chciał grać u boku naszej chimerycznej gwizdy. Niebo się otworzyło, a tabloidy oszalały. #ŁotyszMVP zamknął mordy niedowiarkom swoimi występami w Lidze Letniej. Z obcokrajowca z którym wiązały się cztery słowa: bust, ziemniok, chłód oraz niedożywienie stał się Prospektem z krwi i kości przez duże P.

ESPN trochę zmąciło wodę plasując Nowy Jork na przedostatnim miejscu na Wschodzie w swoim rankingu przed sezonowym. Ale co oni wiedzą?

A Jax tymczasem działa dalej...

Podpisania Sashy Vujacica nawet nie skomentuję. Mistrz NBA bla bla bla, ma doświadczenie w PO bla bla bla, zna się na "trójkątach" i wspomoże naukę tego sytemu bla bla bla. Jedynym jego pozytywnym wkładem w Knicks byłaby Maria Sharapova na trybunach podjadająca popcorn Spike Lee, ale skoro już nie są razem to cytując Mariusza Czajkę z kultowej (dla niektórych oczywiście) komedii "Chłopaki nie Płaczą":


Podobno jego spotkanie z Dragicem ma być walką tytanów. Panowie mają ze sobą jakąś kosę i mecz Knicks - Heat ma być lepszy pod względem smaczków niż pierwsza wizyta DeAndrzeja w Dallas. "The Machine" vs "Dragon". Zamknijcie swoje dzieci bo będzie się działo...

Później jakiś znudzony portal postanowił przenieść Rickiego Rubio do Knicks. Od tak rzucimy plotkę, zwiększy się ilość wyświetleń i każdy będzie zadowolony. Może taki dowcip przeszedłby w jakimś mniej medialnej mieścinie, ale nie w Wielkim Jabłku, gdzie każdy jest pod ostrzałem krytyki oraz inwigilowany przez media pod wezwaniem "Wielkiego Brata".

Analitycy już zaczęli rozpływać się nad tym co by było gdyby tak rzeczywiście się stało. Jak Rubio odnalazłby się "trójkątach" i czy jego indolencja w ataku byłaby bardzo odczuwalna w ofensywie Knicks. Wszystko pięknie ładnie tylko zostały pominięte niektóre kwestie, które postaram się poniżej opisać.

Senior Ricky odbiega od schematu rozgrywającego potrzebnego do trójkątów. Przede wszystkim nie rzuca za 3. On prawie wcale nie rzuca. A jak już to nie trafia.

Zatem Ricky vs pozostali rozgrywający Knicks.

Zarobki: jakim cudem miałby się wpasować jego kontrakt do obecnej sytuacji finansowej Knicks? Z prostych szacunków wynikałoby, że trzeba oddać Calderona (pozdrawiam Knicks Zone!) Gallowaya oraz Early'ego(wiem, że to nie jest rozgrywający, ale tylko jego kontrakt można wrzucić do transferu już teraz).

Jednego podstarzałego rozgrywającego i 2 młode "talenty". Nie mówię, że Rubio nie jest warty takiego zestawu, ale młodzi mogą się jeszcze przydać.

Wczoraj przeczytałem zdanie: "Rubio to młodsza wersja Calderona tylko z gorszym rzutem". Pozostawię to bez komentarza...

Cleanthony miał dobre występy w Lidze Letniej, i ma jakiś kredyt zaufania u Fishera. Co prawda ten powiedział mu, że jeżeli chce mieć stałe minuty w rotacji musi popracować nad obroną, która ma być ważnym punktem w nadchodzącym sezonie w Knicks. Zatem los zawodnika jest w jego rękach, nogach i przede wszystkim głowie.

Langston pokazał się z bardzo dobrej strony w zeszłym sezonie i był jasnym punktem w tych ciemnych dla organizacji czasach. Nie gloryfikuję go jak fani Lakers Jordana Clarksona (który ma podobno zmienić imię na Jezus bo taki z niego zbawca), ale ma chłopak potencjał i warto go zachować.

Równowartość jednorocznego kontraktu Rubio jest większa niż zsumowane razem wypłaty za sezon Calderona, Gallowaya i Granta. Może w NBA2K bym poszedł na taki deal, ale teraz zostaje jak jest. Ricky za samego Calderona to byłoby marzenie, ale niestety tak nie będzie.

Ricky 0:1 Rozgrywający.

Umiejętności: Atak to jest padaczka w wykonaniu młodego Hiszpana. Nie ma co do tego wątpliwości i nie będę tu wklejać żadnych cyferek na potwierdzenie sowich słów. Knicks górą!

Przegląd pola i prowadzenie gry to już inna para kaloszy. Jose za młodu mógł się zbliżyć do poziomu Rubio. Mógł. Hiszpan (młodszy) ma lepsze court vision oraz wie jak dostosować tempo gry do składu osobowego na boisku. Pozostali młodzi muszą się jeszcze tego nauczyć, jednak Grant jest chwalony przez skautów za dzielenie się piłką i szukaniem partnerów na wolnych pozycjach. Cztery lata gry na uczelni Notre Dame dały średnią asyst na poziomie 5.8. Zobaczymy co pokaże rookie, jednak na razie Ricky deklasuje rywali.

Obrona to jest to co misie lubią najbardziej. Hiszpańskie chuchro sprawia wrażenie, że ledwo stoi na nogach, ale to bardzo mylny obraz. Gracz jest bardzo niedocenianym obrońcą i stawiam go ponad 3 obecnych Nowojorczyków. Ba! postawię go nawet jako Top 5 obrońców na PG w lidze! Jose to kołek, którego się mija. Grant trochę się starał w LL, jednak do końca mnie nie przekonał. Galloway pokazał, że może sobie wyrobić papiery i "legitimację" na porządnego obrońcę, jednak ten sezon o wszystkim zadecyduje.

Ricky 1:1 Rozgrywający

Zdrowie: Ricky jest łamliwy jak domki z kart, i to jest jedyna przeszkoda by był w czubie rozgrywających w lidze dla większości. Ma wszystko co jest potrzebne poza rzutem i zdrowiem. To drugie jest jednak ważniejsze. Do tej pory rozegrał tylko jeden pełny sezon z czteroletniej kariery w NBA. Mam nadzieję, że już zakończył się ten szpital i poprowadzi Młode Wilki w ataku. W Knicks sypie się Calderon a młodzi pozostają (odpukać: puk puk puk) zdrowi.

Ricky 1:2 Rozgrywający.

Zatem mecz zakończył się wygraną playmakerów z Nowego Jorku. Gdyby (tak jak wspomniałem) byłaby możliwa wymiana samego Calderona (po raz kolejny pozdrawiam Knicks Zone) za Rubio, to zrobiłbym to bez wahania. A tak: w młodości siła! i doświadczeniu Jose. Dostał ROLO do składu i może sobie popykać pick'n'rolle. Jak nie wyjdzie to w grudniu po południu dostanie telefon by pakować walizki.

Pisząc w skrócie: No es posible Ricky. Perdone...


Drugim soczystym tematem jest powrót pod strzechy MSG Jamala Crawforda.

W Clippers nagle zrobiło się bardzo tłoczno i pierwszym do odstrzału ma być właśnie Jamal. Pomimo wieku dalej pozostaje przydatnym graczem z ławki, który sobie pohasa w drugim składzie i zapewni te kilkanaście punktów w czasie odpoczynku starterów.

Tu już robi się poważniej, gdyż taka wymiana ma zwyczajnie sens dla Knicks. Nie ma strzelca w drugim garniturze, który ciągnąłby wynik kiedy Melo i Arron siorbią Gatorade'a na ławce. Obydwaj muszą być starterami bo inaczej się nie da.

Derrick Williams raczej nie będzie tym kimś. Galloway/Grant (o ile któryś nie będzie zaczynał w miejsce Jose) też nie. Brat Antka z Bucks nie jest nawet blisko by nazwać go strzelcem. Early pokazał pazur w Lidze Letniej, ale czy będzie tak grał kiedy za przeciwników nie będzie mieć graczy o nazwisku Lamar Perry Jones IV? Porzingis ma się uczyć gry w najlepszej lidze świata, a nie pozować na Sixth Mana. Jest jeszcze "The Machine", ale tu napisze tylko suche ha ha ha...

Zatem trzeba spakować Jose i posłać go do Clippers. Problem polega na tym, że LA musi coś jeszcze dorzucić by kasa się zgadzała. C.J Wilcox dopełniłby dzieła i każdy byłby zadowolony. Knicks dostaliby Jamala czyli: wsparcie z ławki, klika crossów, kilka trójek, kilka pudeł i kontrakt schodzący po tym sezonie + jakiegoś młodego, którego i tak by zwolnili lub odesłali do D-League.

Clippers dostają dobrego zmiennika dla CP3 który nie nazywa się Rivers.

35 lat na karku Jamala wcale mi nie przeszkadza. Uważam, że byłby lepszym uzupełnieniem niż kretyn J.R Smith, który może w ataku jest lepszy jednak jego "mielizny" meczowe oraz wątpliwe IQ zupełnie go deklasują w moich oczach. "One Man's Trash..." startatatatata. Pomógł co prawda Cavaliers w serii z Bulls, jednak w finale pokazał swoją prawdziwą naturę. Nie wspominając o lubości do przemocy wobec innych graczy i psychozy na punkcie sznurówek.

Jamal też jest lepszy niż pożegnany niedawno Tim Hardaway Jr. Głównie chodzi o atak. Może skuteczność odrobinę większa jak u młodszego kolegi, ale w chwili kryzysu oddałbym piłkę do Jamala zamiast do Tima. Doświadczenie na parkietach też odgrywa tu swoją rolę.

Zatem gdyby Clippers byliby chętni na taki deal to brać i nie żałować.

Prosta akcja na zobrazowanie: Jamal czaruje piłką obrońcę, #ŁotyszMVP stawia mu zasłonę, Jamal mija obrońców i są dwa rozwiązania tej akcji:

Podwojenie Crawforda, przez co ten oddaje piłkę do niekrytego Porzingisa, który z półdystansu/dystansu zamienia to na punkty.

Obrońca zostaje sam na sam z Jamalem, który w nagrodę za wytrwałość karze go połamanymi kostkami i łatwymi punktami. W najgorszym przypadku faulem i 2 osobistymi.

Marzenia się spełniają...

PG: Grant/Galloway
SG: Afflalo/Crawford/Vucevic
SF: Anthony/Williams/Early
PF: O'Quinn/Seraphin/Thomas
C: Lopez/Porzingis/Amundson

Jak dla mnie bomba.

A pożegnam się miksem umiejętności Jamala. Może wykraczę?

Obudźcie mnie jak ta wymiana dojdzie do skutku...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz