niedziela, 29 marca 2015

Nagrody, szmery i inne bajery

Sezon niechybnie zbliża się ku końcowi, a wszystkie portale oraz blogi zajmujące się opisywaniem najlepszej ligi świata robią własne przymiarki do nagród, które będą rozdane po zakończeniu igrzysk w sezonie regularnym.

Walka o niektóre te statuetki oraz tytuły szlacheckie nabija ilość wyświetleń dla autorów oraz burzę w komentarzach od niezgadzających się z subiektywnymi (lub kradzionymi) opiniami. 

Ten bardziej zasługuje od tego. Ten miał lepszą średnią i więcej asyst, ale ten więcej razy zablokował przeciwników i zdobył więcej zbiórek. Ten zagrał mniej spotkań i się mu nie należy. A ten dłubał w nosie i nie grał w opasce tylko w ściągaczu.  

Bla bla bla...

Ludzie są gotowi iść na noże, byle tylko udowodnić, że to właśnie ich idol zasługuje na wyróżnienie. Szkoda, że tak naprawdę, prawdziwe znaczenie mają 2 nagrody które nie są przyznawane zaraz po zakończeniu sezonu regularnego lecz po ostatnim meczu finałowym...




Mówię oczywiście o tytule MVP finałów oraz upragnionemu przez wszystkie 30 ekip trofeum Larry'ego O'Briena. Każdy chce mieć świadomość, że zrobił wszystko by jego zespół wygrał. Dlatego nagroda dla najlepszego gracza finałów jest moim zdaniem wartościowsza niż te wszystkie poniżej opisane. A jeżeli zdobyłeś już to wyróżnienie, to znaczy, że i twój zespół został mistrzem. Jerry West by się tu nie zgodził, ale od każdej reguły musi być wyjątek.

Reszta teoretycznie nie ma większego znaczenia poza oczywiście statuetką do postawienia sobie na półce.

Na danych kandydatów głosują dziennikarze oraz analitycy, co wydaje się odrobinę bardziej sprawiedliwe, niż głosowanie przez kibiców. Wówczas dopiero byłby to chaos...

Ale o co tak naprawdę chodzi:

All-Star Game MVP

Nie no żartuję...

Rookie of the Year

Wśród młodego narybku, który zasila szeregi drużyn wybiera się tego jedynego, który najbardziej zaadaptował się do realiów panujących w NBA. Prostym językiem mówiąc ten który w linijce statystycznej wygląda najlepiej wygrywa. Nie ma w tym żadnych ukrytych treści czy niedopowiedzeń. Jego drużyna nie musi być najlepsza. Trudne to nie jest, gdyż ci najbardziej wartościowi trafiają do najgorszych drużyn, by w założeniu podnieść ich jakość.

Dla młodego zawodnika ta nagroda ma z pewnością jakąś wartość, jednak już w następnym sezonie, jest porównywany do nowego młodego i zdolnego, a już w 3 jego sezonie nikt o nagrodzie nie mówi i nikt o niej nie pamięta. Ostatnie 2 nagrody zgarnęli zawodnicy, którzy nie byli wybierani z pierwszym numerem, co daje nadzieję na to, że to nie jest ustawione. Nagroda średnio mnie obchodzi, bo takiego wpływ takiego gracza na zespół można ocenić po 3 - 4 latach od wybrania w drafcie.


Coach of the Year

Tak jak tytuł MVP jest podzielone jakby na 2 części tak i to wyróżnienie powinno być przyznawane za sezon regularny, oraz występy w PO. Z reguły wygrywają ją trenerzy, którzy ukręcili najlepszy bilans w sezonie regularnym i na tym koniec, a przecież powinno być to kontynuowane jeszcze w play-off's. Według mnie nagrodę dla najlepszego szkoleniowca powinien dostać trener, który poczynił najlepsze postępy w trakcie sezonu czyli tak jak jest w założeniu.

Ale.

Jako przykłada mogę podać tegoroczne zmagania: o tytuł walczą Steve Kerr oraz Mike Budenholzer. Pierwszy dostał drużynę gotową do walki o najwyższe cele, i dokonał drobnych zmian, które dały zespołowi z Oakland najlepszy jak dotąd bilans w lidze. Drugi uczynił z 8 w zeszłym sezonie na Wschodzie Hawks drużynę, która teraz jest na miejscu 1 i zostanie tam do końca. Oczywiście nagroda powinna powędrować do Mike'a, za większą metamorfozę zespołu, jednak ja mam jeszcze jednego kandydata: Jasona Kidda. To że jest to mój idol, nie znaczy, że nie powinien zasiąść na "pudle"  z chociaż brązowym medalem, za to co zrobił w Bucks. Pozostali panowie jako wychodzący z 1 miejsc do rozgrywek posezonowych mogli by tam udowodnić swoją wartość.

W sezonie 2008-2009 dostał ją Mike Brown, czyli ktoś, kto dał piłkę LeBronowi i powiedział rób co chcesz. Potęga umysłu i strategii...


Sixth Man of the Year

Podobnie jak w przypadku debiutantów przeważa linijka statystyczna. Gracz wchodzi z ławki i robi różnicę. Warunkiem jest tylko rozegranie większości meczy w drugim składzie, niż w rozpoczynającym spotkanie. Głównie liczą się punkty które przekładają się na utrzymanie/odrobienie wyniku pozostawionego przez pierwszy garnitur. Tutaj zazwyczaj nagrody są przyznawane bez większych spięć, jednak jak wspomniałem statystyki indywidualne są zazwyczaj wyznacznikiem. Jeżeli jakiś rezerwowy dajmy na to, nie zdobywa masy punktów, zbiórek oraz asyst, lecz jego obecność na parkiecie np: jako obrońcy poprawia grę zespołu to ma marne szanse na wygranie tej statuetki. A szkoda, bo właśnie takie szare eminencje powinny być nagradzane.


Most Improved Player

Jeżeli zagrałeś taki sobie poprzedni sezon, a w tym rozbłysłeś nagle większym talentem, masz szansę na wygranie tej statuetki. Tu po raz kolejny patrzy się na statystyki i ich wywindowanie, które może się wiązać ze zmianą otoczenia lub szkoleniowca. Główne pytanie które pojawia się przy tym zawodniku to: gdzie on był sezon temu i dlaczego go nie pamiętam?

Takie nagrody powinny być przyznawane co 3 lata, gdzie pod uwagę brałoby się większą liczbę sezonów gdzie ten zawodnik po wskoczeniu na pewien poziom, osiągnąłby jeszcze więcej, lub utrzymał formę dzięki której został zauważony. Wyeliminowałoby to jedno sezonowe wybryki i dawały szerszy pogląd na rozwój zawodnika. Jako ciekawostkę mogę podać, że na Wikipedii jest już wpisany zawodnik z tego sezonu, który ją otrzyma...


Defensive Player of the Year

Jak nie trudno się domyślić, nagroda dla najlepszego obrońcy przyznawana jest głównie dla panów patrolujących strefę podkoszową. Ostatnim zawodnikiem który dostał ją za bieganie po obwodzie był Ron Artest w sezonie 2003-2004. Nagroda jest przyznawana od sezonu 1982-1983 i dostał ją obrońca Sydney Moncrief, który zgarnął ją również rok później. Następnie był to center Mark Eaton i znowu 3 obrońców Alvin Robertson, Michael Cooper oraz Michael Jordan. Później przyszła era podkoszowych, którą dopiero w sezonie 1995-1996 przełamał Gary Payton. Ciekawostka: Gary jako jedyny w historii rozgrywający przytulił tą statuetkę. Centrzy i silni skrzydłowi powrócili na szczyt, aż do wspomnianego Artesta. Teraz może ta nagroda po raz kolejny trafi do kogoś niższego. W sumie to w tym sezonie jestem ciekaw jak to będzie, bo kandydatów jest kilku i to niekoniecznie podkoszowych.


Most Valuable Player

I na sam koniec tej wyliczanki nagroda dla najlepszego zawodnika w sezonie regularnym, czyli wielka batalia na samym szczycie tabeli.  Brani są pod uwagę zawodnicy, którzy w prowadzą swoje zespoły do najlepszego bilansu. Oczywiście wymogiem jest awans do play-off oraz bilans powyżej 50%. Oczywiście są wyjątki od tej reguły, ale w dzisiejszej NBA nie mają racji bytu. Przykładowo Anthony Davis w tym sezonie kręci bardzo dobre statystyki, jednak jego zespół może nie dostać się do PO. To samo Russell Westbrook uprawiający swoje hero ball - masa triple-double jednak awans nie jest pewny.

W walce liczą się Stephen Curry oraz James Harden. Pierwszy prowadzi najlepszą drużynę w lidze. Drugi nie ma takiego wsparcia, jednak nie przeszkadza to Houston być nr 3 w NBA. Jak niepotrzebna jest to nagroda niech zaświadczy fakt, że ostatnim MVP, który zdobył tytuł w tym samym roku co to wyróżnienie od czasu LBJ w sezonach 2011-2012 oraz 2012-2013 był Tim Duncan w sezonie 2002-2003. Zatem sprawdza się powiedzenie: liczy się to jak grasz w PO, a nie w RS. Niech panowie - tak samo jak wspomniani trenerzy - udowodnią swoją wartość w play-off i idąc przykładem Kawhi Leonarda, zrobią coś co pozwoli wygrać im mistrzostwo.

Dlatego czekam już teraz na fazę pucharową, bo tam zacznie się zupełnie inna gra, pozbawiona tankowania, kalkulowania na kogo by tu nie trafić, odpoczynku kluczowych zawodników, wymówek i szczęścia. Mecze w krótkich odstępach czasu z tym samym przeciwnikiem, który rozkłada taktykę rywala na czynniki pierwsze, analizuje i wykorzystuje niedoskonałości.

Tam się oddziela chłopców od mężczyzn...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz