wtorek, 31 marca 2015

Co z nich wyrośnie: Minnesota Timberwolves

Wiem, że to samo można było napisać (niektórzy tak zrobili) przed tym sezonem, ale naprawdę strach się bać Młodych Wilków w następnym sezonie. Jeszcze sezon regularny się nie skończył, a play-off nie zaczęły, a już dywagacje na temat przyszłości zespołu z mroźnej krainy? 

Może chce być pierwszy, który o tym napisze, może nie mam co napisać i już snuję plany na przyszłość bo resztka sezonu wieje nudą, a może już teraz trzeba się przyjrzeć co ta młoda wataha ma do zaoferowania i w jakim składzie rozpocznie przyszłe rozgrywki. 

Nowy cykl czas zacząć...




Pan ze zdjęcia powyżej to chyba największy fuks w historii wymian. Kevin Love tupał nóżką w śniegu, aż wytupał sobie wymianę. Flip Saunders pokazał, że jest przebiegłym lisem i najpierw nakłaniał Warriors by ci odstąpili mu Klaya Thompsona, a później gdy to nie wypaliło, odebrał zbawienny telefon od Davida Griffina i maszyna poszła w ruch. Griffin chciał nowych dworzan dla powracającego z krucjaty króla i oddał dwóch zawodników wybieranych z nr 1 w ciągu ostatnich 2 lat. Anthony Bennett (o którym później) oraz Andrew Wiggins to było o wiele za dużo jak za Love'a. Ale kogo to obchodzi skoro obydwie strony (nawet 3 bo jeszcze 76ers maczali w tym palce) były zadowolone? 

Namaszczony jako następny LBJ - Andrew wchodził w sezon bardzo powoli. Podobnie jak wybrany z 2 numerem Jabari Parker. Fani oraz dziennikarze domagali się cudów od pierwszego meczu, a tutaj musiał zadziałać okres adaptacyjny. Parker doznał kontuzji, a Joel Embiid skrył się pod plandeką w Sixers. Na placu boju został Wiggins i od pewnego czasu pokazuje ogromny potencjał, który mu wróżono. Przez pierwsze 26 meczy w sezonie notował średnie na poziomie 12 punktów, 4 zbiórek, 1 asysty oraz 1 przechwytu. 

Jednak od 23 grudnia coś jakby w chłopka wstąpiło. Może czynnikiem motywującym było to, że był to pierwszy mecz z Cavs, którzy oddali go bez żalu i tęsknoty? Może chciał udowodnić co stracili i kiedy to zaskoczyło tak już zostało. Od tamtego dnia tegoroczny Rookie of The Year (dostanie ten tytuł i bibelot do postawienia na półce na 100%) notuje 18.5 punktów, 4.6 zbiórki, 2.1 asysty oraz 1 przechwyt. Przez 48 meczy tego okresu, tylko 2 razy zdobył poniżej 10 punktów. Może to kontrowersyjne stwierdzenie, ale gra dla takiej tankującej Minnesoty to chyba najlepsze co mogło mu się przytrafić. Ma chłopak zapędy do bycia graczem z najwyższej półki i taka "radosna" koszykówka gdzie może sobie rzucać i nie martwić się na razie o nic dobrze mu zrobi. Jego gra w obronie również wygląda bardzo dobrze, jak na rookie.  

Minnesota za ten ruch kadrowy powinna postawić Saundersowi pomnik. 


Ricki Rubio to jeden z najlepszych rozgrywających obecnie w lidze i kropka. Wszyscy malkontenci, którzy podniecają się zdobyczami punktowymi Russella Westbrooka, zarzucają Rubio brak rzutu co czyni go "gorszym" od nowej nacji pseudo rozgrywających. Wolę by mój playmaker miał obłędny court vision oraz dobrą obronę niż 6/30 w meczu. Jego tegoroczne 35% skuteczności z gry na 10 prób rzutowych poparte 8 asystami, 5 zbiórkami oraz 1 przechwytem w pełni mnie zadowala. Co do samego rzutu pracował z jakiś ekspertem, i można powiedzieć, że jakieś efekty widać. Jednak to co może martwić to jego zdrowie. 

W tym sezonie paskudna kontuzja kostki zabrała mu większość rozgrywek. Jednak kiedy był na parkiecie jego współpraca z Wigginsem wyglądała bardzo dobrze. Rozumieli się idealnie i po raz kolejny powtarzam - taki PG to skarb. Na szczęście jest zaklepany na kilka następnych lat, które mają w końcu być tłuste dla Minnesoty. Ten duet jeszcze będzie rządził ligą. 

Wspomóc ich może Shabazz Muhammad, który w tym sezonie wyskoczył niczym diabeł z pudełka. 13.5 punktów, 4.1 zbiórki oraz 1.2 asysta to dużo jak na 14 wybór w drafcie. Chłopak w tym sezonie doznał przebudzenia po debiutanckim roku i pod nieobecność Kevina Martina pokazał, że drzemie w nim potencjał. Gra bardzo agresywnie jednak zachowawczo. Ma ciąg na kosz, ale nie pogardzi rzutem za 3 z otwartej pozycji. Jednak za jego plecami czyha w gotowości do szturmu pierwszego składu, tegoroczny Król Wsadów - Zach LaVine. 


Z Zacha próbowano zrobić rozgrywającego, gdy Ricki się połamał, jednak to nie przyniosło pożądanego rezultatu. Zamiast prowadzić grę woli odbierać piłki na wysokości 3 piętra. Media amerykańskie upatrują w nim zawodnika podobnego do Russella Westbrooka. Ja poza atletyzmem nie widzę zbytnich koneksji pomiędzy tymi zawodnikami. Zach ma bardzo przyjemny dla oka rzut i systematycznie atakuje kosz, ale nie tak bezczelnie jak Westbrook. Widać, że jest jeszcze zielony i musi jeszcze trochę pobyć w NBA, by rozwinąć swój talent.

Nieoczekiwanie pod koniec ubiegłego sezonu, na pozycji centra objawił się Gorgui Dieng. Zbierał i bronił jak szalony pod nieobecność pierwszego środkowego - Nikoli Pekovica. Dało to do myślenia włodarzom zespołu i w tym sezonie Senegalczyk dostał znacznie więcej minut gry. Było to po części spowodowane ponowną kontują Niko, jednak nie zaprzepaścił tej szansy i notuje średnio 9.7 punktów, 8.4 zbiórek, 2 asysty, 1.7 blok i 1 przechwyt. Ma 25 lat i wydaje się być lepszą opcją od Czarnogórca. 

I tu dochodzimy do sprawy następującej: jaka przyszłość czeka Kevina Martina oraz wspomnianego Pekovica? Obydwaj mają pokaźne kontrakty, które zapychają budżet zespołu. Martin to nadal pierwszy strzelec Wilków, a Niko przydatny podkoszowy. Co jednak z postawieniem na młodość i budowaniem wokół młodzieży? Sądzę, że po tym sezonie oddadzą Martina w jakiejś wymianie, a zainteresowanie środkowym będą sondować na równi z dalszym rozwojem Dienga. Niko zawsze może zagrać w filmie, jako przeciwnik Jamesa Bonda. Aparycji podobnej do Buźki/Szczęki nie można mu odmówić.


Na ławce czeka talent Anthonego Bennetta, który po zmianie otoczenia miał powrócić do formy z uczelni i udowodnić wszystkim, że jeszcze jest dla niego przyszłość w NBA. Jak na razie nie pokazuje zbyt wiele. Mam nadzieję, że obecność w drużynie przybyłego z Nets - Kevina Garnetta wpłynie na zawodnika. Garnett - legenda organizacji - został sprowadzony, by wprowadzić spokój do szatni Wilków i być autorytetem dla młodzieży. Jeżeli on w jakiś sposób nie odblokuje psychicznie Bennetta, widzę dla niego 2 rozwiązania: albo przeprowadzić się do Dallas/San Antonio by tam pod okiem 2 najlepszych trenerów w lidze odzyskać swoje "mojo" lub kupić bilet do Chin i tam przejąć po Stephonie Marburym pałeczkę "gwiazdy" i budować kolejne dynastie mistrzowskie. Smutne ale prawdziwe. 

I na koniec najlepsze: Minnesota będzie walczyć o wybór w top 3 nadchodzącego draftu. Ktoś z dwójki Okafor, Anthony-Towns by się im przydał. Załatało by to dziurę na PF/C powstałą po oddaniu Thaddeusa Younga w zamian za Garnetta. Gdyby loteria była dla nich łaskawa i wybieraliby z nr 3 to wówczas któryś z nich byłby jeszcze dostępny. O ile jako pierwsi nie wybieraliby Knicks oraz Lakers. 76ers już dawno określili na kogo polują i tylko Knicks mogą zgarnąć im sprzed nosa Emmanuela Mudiay'a, na którym oko zwiesił Phil Jackson. Lakers wezmą cokolwiek. Wolves też mogliby celować w D'Angelo Russella/Emmanuela Mudiay'a, jednak ktoś pod kosz byłby im potrzebny, zwłaszcza, że na obwodzie mają Rubio, LaVine'a oraz Wigginsa. Karl Anthony-Towns byłby nie głupim wyborem, ale sorry on idzie do Knicks.


Zatem przed Młodymi Wilkami rysuje się świetlana przeszłość. Nie tylko już teraz mają młody trzon zespołu, to jeszcze dobudują go po tym drafcie. Będę ich bacznie obserwować w nadchodzącym sezonie i mam nadzieję, że się w końcu odbiją od dna, a kontuzje będą ich omijać szerokim łukiem. Potencjał jest ogromny i to  większy niż przed startem tego sezonu, gdzie niektórzy widzieli ich na pozycji 7/8. 

Saunders mógłby zwolnić się z posady trenerskiej i zaproponować ją komuś innemu. Menadżerowanie idzie mu znacznie lepiej, a swoje w przeszłości już wygrał.  Mike Malone węszy koło stada i mógłby być dobrym kandydatem na to stanowisko. Ale o tym dowiemy się pewnie po zakończeniu sezonu. 

Był to pierwszy wpis z serii "co z nich wyrośnie". W NBA jest jeszcze kilka młodych ekip, które zasługują na uwagę już teraz, i co jakiś czas będę się im przyglądać. 

3 komentarze:

  1. ostatnio się zastanawiałem na jakiej pozycji lepiej będzie rozwijać Wigginsa na 3 czy moze na 4?
    Jak nabierze troche masy, bo atletycznie jest mega przygotowany to może być taka młoda wersja Shawna Kempa.
    Co o tym sądzisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardziej na 3. Nie gra tak dobrze w pick'n'roll i bardziej zdobywa punkty po izolacjach i wjazdach pod kosz. Dlatego powinni go zostawić na SF. Przyrost masy może go spowolnić, a to nie jest dla niego korzystne. Kemp był też wyższy i do tego niezwykle atletyczny, nawet jak przesadził z McDonaldem w czasie lockoutu.

      Jednakże nr 2 tego draftu - Jabari Parker to może być kandydat na oszukaną 4. Jest cięższy od Wigginsa, i tak go wykorzystywał Kidd w rotacji zanim doznał kontuzji. Nie mogę się doczekać aż wróci do gry. Podobnie jak nie mogę się doczekać by zobaczyć Embiida w akcji.

      Pozdrawiam i zachęcam do częstszego komentowania ;)

      Usuń
  2. Wiggins sobie najlepiej radził na sg pod nieobecność Martina, więc pf to jakaś pomyłka.

    OdpowiedzUsuń