wtorek, 24 lutego 2015

Minnesota Timberwolves: Sentymentalny powrót

Też Was irytuje kiedy słyszycie jeden utwór non stop? Nie chodzi mi o reklamę Media Expertu, ale konkretny utwór muzyczny. Pojawia się zawsze kiedy chcecie coś obejrzeć, czy też przez przypadek usłyszycie go w radiu podczas przejazdu komunikacją miejską. Boicie się otworzyć lodówkę, bo ta melodia napiera na wasze uszy niczym wojownicy Sparty? 

Kiedyś może nawet i lubiliście ten utwór, ale był już tyle razy maglowany, że odruch wymiotny po kilku sekundach jest na porządku dziennym i w pełni akceptowany. To tak jak w "Jaka to Melodia" wybralibyście kategorię "Sławni koszykarze wracający do swojej pierwszej drużyny". Byłaby tylko ta jedna i jedyna piosenka za 1000 zł. Dam sobie brodę ogolić, że po 1 nutce bylibyście bogatsi o ten tysiąc, a Janowski ściskałby waszą prawicę i wręczał koszyk z wędlinami i śliwkami w czekoladzie. 

Dalej nie? Ktoś ma trudności i nie wie co to za utwór? Proszę bardzo, ułatwimy zasady teleturnieju i polecimy jak Rudi Szubert w "Śpiewających Fortepianach"

"I'm ........ home. Tell the ........ I'm ........ home"

No i jak? Już wszystko jasne? Oczywiście, że chodzi to TEN specyficzny utwór. Kiedy teraz spróbujecie wpisać frazę "Kevin Garenett Minnesota Timberwolves" sądzę, że w co drugim filmiku owa ograna nuta będzie Wam towarzyszyć. Bo gdybyście jakimś cudem przespali tą wiadomość, albo wyszli z ciągu alkoholowego, to oficjalnie ogłaszam: Kevin Garnett wraca do Minnesoty!

    

Nie mylą Was oczy. "The BIG Ticket" na kres koszykarskiej podróży powraca do klubu, który wybrał go z 5 numerem draftu w 1995 roku. Nie trzeba orła matematycznego, by wyliczyć, że to już 20 sezon KG na parkietach najlepszej ligi świata. Spędził w Minnesocie aż 12 sezonów, gdzie już od 2 był niekwestionowaną gwiazdą. Następnie na zasadzie wymiany trafił na 6 lat do Bostonu, gdzie zdobył swój jedyny mistrzowski pierścień u boku Paul'a Pierce'a oraz Ray'a Allena. Ostatnie dwa lata spędził na Brooklynie, gdzie solidarnie podążył za Pierce'm. Teraz historia zatacza koło i po 8 latach wraca do Wolves. 

Minnesota poświęciła za niego 26 latka - Thaddeusa Younga, którego Nets chętnie przyjęli w zamian za weterana. Zatem Garnett powraca jako mentor oraz niekwestionowana legenda klubowa. 

Wolves i tak już niczego by w tym sezonie nie ugrali. Mają młodą i znakomicie rokującą młodzież. Jak bardzo ważny jest weteran w składzie wie chyba każdy. Jednak przypinając łatkę weterana do wątłej piersi Garnetta należy pamiętać, że nie będzie on tylko zasuszonym dziadkiem z końca ławki. Przez całą swoją dotychczasową karierę był mocno bijącym sercem każdego zespołu w jakim grał i teraz ma być tak samo. 

Nawet w tym sezonie pomimo 38 lat na karku potrafił dyrygować młodszymi kolegami w akcjach obronnych na parkiecie w Barclay Center i krzyczeć na nich jakby miał z 10 lat mniej. Zatem jego wieloletni szkoleniowiec Flip Saunders, który również pełni funkcję GM w Minnesocie wiedział co robi. W te młode serca przyda się tchnąć odrobinę nadziej. A kto dokona tego lepiej niż człowiek z obrazka poniżej? WSZYSTKO JEST MOŻLIWE!!!


Po rozczarowującym początku sezonu spowodowanym kontuzjami, skład wrócił w większej mierze do zdrowia i zaczyna się na nowo ogrywać. Przybyły w wymianie za Kevina Love'a Andrew Wiggins zaczyna udowadniać, że Cavs popełnili błąd oddając go. Chłopak od początku sezonu poczynił ogromne postępy i z każdym meczem gra coraz lepiej, a to wylewa miód na serce stęsknionych za zwycięstwem kibiców. Ostatnio drugą porcję słodkości zaoferował Zach LaVine, który okazał się bezkonkurencyjny w ostatnim konkursie wsadów. 

Skoro mowa Zachu, udzielił on ostatnio interesującego wywiadu, w którym stwierdził, że jest przerażony powrotem KG do Minnesoty. Rozeszło się o szafkę, którą teraz użytkuje rookie:
"To jest jego szafka, wiecie? I jestem teraz przerażony, że kiedy wróci to powie mi coś na ten temat (...) Zaoferowałem jako pierwszy, że oddam mu jego szafkę. Powiem więcej! Chciałem by wziął tą szafkę! Ja chce by jej używał a ja się przeniosę na siedzenie obok (...) To będzie dla mnie wspaniałe, wiem o tym. Przyszły członek Galerii Sław! Człowieku każdy chce wejść na jego poziom! On grał w tej lidze kiedy mnie jeszcze nie było na świecie!" 
Trochę to zabawne, ale widać jaką "renomę" ma wyrobioną Garnett wśród młodych. Dla nich to legenda, która (według doniesień Jalen'a Rose'a) po sezonie ma zostać współwłaścicielem drużyny z Minnesoty. A te kilka meczy jakie dane mu będzie spędzić z nimi na parkiecie może być dla młodych świetną lekcją życia oraz boiskowego savoir vivre. Bo kto potrafi tak skutecznie wyprowadzić przeciwnika z równowagi oraz zagadać i przegadać sędziego? 

Co do tego pierwszego, to wiele osób zarzuca mu, że na stare lata po prostu mu odbiło. Dmuchanie w ucho Dawida Westa, próba "zjedzenia" Joakima Noah czy też przepychanka z Dwightem Howardem mogą to potwierdzać. Jednak czy on nie robił tego przez całą karierę? Nie szydził z przeciwników i nie krzyczał na sędziów? Nie mamrotał do siebie by bardziej się nakręcić oraz nie wrzeszczał na kolegów by dodać im otuchy? Może i jego niektóre zachowania i wypowiedzi były poniżej pewnego poziomu, ale czy właśnie nie to w nim kochaliśmy? 

Podczas jego pobytu w Minnesocie chcę zobaczyć jak uczy Wigginsa bycia prawdziwym liderem, chce by nauczył Rubio jak warczeć na sędziów, chce by pokazał Pekovicowi jak walić pięścią w klatę by zagrzać resztę drużyny, oraz chce by porozmawiał z Bennettem i odblokował go psychicznie. Chce by wytworzył w młodych zawodnikach znakomitą chemię i głód wygrywania. 


Nie mogę sobie teraz wyobrazić lepszego mentora dla tych chłopaków. Można przytoczyć tu słowa Masona Plumlee, który podczas wspólnego grania z KG na Brooklynie nie szczędził mu pochwał:
"Widzisz jak zawodnicy się śmieją i nie jest to wymuszone. KG upewnia się, że ludzie dobrze się tu bawią. Bo jeżeli nie możesz czerpać przyjemności z gry, twój wkład będzie znikomy. Kevin kontroluje nastrój w szatni (...) Nigdy nie musisz się martwić o jego obecność w obronie. Jest bardzo głośny na parkiecie w czasie akcji obronnej. Jeżeli masz jakieś wątpliwości, on już za tobą stoi i wszystko tłumaczy. Więc nie musisz się o niego martwić, co daje tobie więcej pewności jako schodzącemu do pomocy (...) On uwielbia się dzielić wiedzą, czasem i majątkiem. Kiedyś byliśmy w L.A powiedział mi, że jeżeli będę potrzebował kiedyś jego domu, samochodu lub czegokolwiek to nie ma sprawy. Zawsze wychodzę właśnie z nim na obiad lub po prostu połazić" 
Mason zaliczył znaczny postęp w Nets i jest to zasługa Garnetta, więc "Młodzi Wilcy" powinni się go słuchać i robić skrupulatne notatki.

Jego powrót do Minnesoty, będzie również wielkim wydarzeniem, które napędzi sprzedaż biletów. Może to tylko przez sentyment, ale Target Center będzie wypełnione po brzegi w środową noc, kiedy Leśne Wilki podejmą Czarodziei z Waszyngtonu. Wtedy po raz pierwszy od 8 lat Garnett wybiegnie z numerem 21 na plecach. Nie zdziwiłbym się, gdyby wyszedł nawet w pierwszym składzie. Stylem gry pasuje do Pekovica lepiej niż Young. Statystycznie jak na 20 lat w lidze nie jest źle: 6.8 punktów, 6.8 zbiórek, 1.6 asyst oraz 1 przechwyt, ale wkładu werbalnego na drużynę nie da się ogarnąć żadną statystyką.

Ja z przyjemnością zarwę nockę by zobaczyć jakie to powitanie zgotowali mu kibice. A Wy?

Ale to dopiero początek odnowionej przygody Kevina z Minnesotą. Jak wspomniałem KG ma zamiar zostać współudziałowcem klubu. Właściciel drużyny - Glen Taylor - który od ponad 2 lat szuka chętnego na kupno Wilków, chce by był to ktoś zaufany i ktoś kto zagwarantuje mu, że zespół pozostanie gdzie jest i nie zmieni nazwy.

Dlatego też pojawił się pomysł by Garnett podpisał z klubem przedłużenie na następne 2 lata i dopiero w 2017 odwiesił buty na kołku. Później wspólnie z Saundersem miałby poprowadzić klub, który kupi ktoś bardziej majętny.

Jednym słowem: potrzebny jest ktoś kto wyłoży lwią część kasy na kupno zespołu, a jego prowadzenie zostawi w rękach Garnetta oraz Saundersa, jako mniejszych udziałowców.

Sprawa jest rozwojowa i może trochę potrwać, jednak będę o każdej zmianie informował na bieżąco, a na razie wypada wypocząć przed jutrzejszą nocą by na żywo obejrzeć powrót Garnetta do Target Center.

Na koniec mix z kariery KG w akompaniamencie wspomnianej we wstępie piosenki. Jeżeli Was irytuje tak samo jak mnie, bez skrupułów wyłączcie dźwięk...


1 komentarz: