Wczoraj pisałem o tym, że Car Michaił rozważa wystawienie swojej przepłaconej trójki All-Starów na rynek, aby Brooklyn rósł w siłę, a ludziom żyło się dostatniej.
Dziś stanął przed halą Barclays Center na skrzynce po polskich jabłkach i jarmarcznym, donośnym głosem oznajmiał: Kałasznikowy! Sprzedaję Kałasznikowy! Obok przechodził Sam Hinkie i z miejsca ubili interes.
Tak oto poturlał się pierwszy kamyczek mogący wywołać wspomnianą lawinę transferową. Andrei "AK47" Kirilenko, zgodnie z przypuszczeniami, został oddany w opiekuńcze ręce organizacji 76ers, którzy raczej nie zamkną go na długo w swoim czołgu.
Oto warunki transakcji pomiędzy Nets a 76ers:
Do miasta braterskiej miłości pojedzie: Kirilenko + pick 2 rundy w 2020 + prawo do zamiany go na pick 2 rundy w 2018 + trochę gotówki oraz prawdopodobnie Jorge Gutierrez.
Do cygańskiej części Nowego Jorku wybiorą się: Brandon Davies ze swoim niegwarantowanym kontraktem + 3.3 mln dolarów tak zwanego trade exception.
Nets prawdopodobnie zwolnią młodego PF i zaoszczędzą kasę. Taki sam los w Filadelfii prawdopodobnie spotka młodszego brata Ivana Drago.
Jednak nie zrobią tego z pobudek finansowych. Filadelfia kasy ma jak LeBron sterydów, wiec o co chodzi? Chodzi o to, że Andrzej jest zbyt wszechstronnym graczem by trzymać go w składzie. Nie daj Bóg, zacząłby wpajać młodym towarzyszom, że muszą trzymać się razem i przeciwstawić się kapitalistycznej żądzy przebudowy zespołu przez draft, oraz przez jego talent wygraliby jakiś ponadprogramowy mecz.
A tak na poważnie, to Sixers już teraz powinni zacząć inwestować w jakiś weteranów by ukierunkować już teraz zdolną młodzierz. Na chwilę obecną mają fajny skład na papierze (biorąc pod uwagę graczy: aktywnych, kontuzjowanych oraz przebywających poza granicami USA) i potrzeba im jakiegoś mentora, który wskazałby drogę. Mają co prawda Jasona Richardsona, który mógłby podszepnąć to i owo, jednak mam takie przeczucie, że nawet on ma zakaz zbliżania się do drużyny.
Zatem "AK47" czeka kolejna tułaczka po ligowych parkietach. Kiedy pomyśli się, że dobrowolnie zrezygnował z 10 mln dolarów jakie gwarantował mu kontrakt w Minnesocie, tylko po to by podpisać dwuletni kontrakt z Nets za 3.2 mln dolarów, to żyłka na czole zaczyna intensywnie pulsować. Złośliwi twierdzili, że niczym za czasów zimnej wojny Kirilenko oraz Prokchorow po cichu dogadali się na temat wyższych zarobków i podali sobie ręce pod stołem, na którym królowała wóda i kawior.
Tymczasem, borykający się z problemami zdrowotnymi AK, nie zaskarbił sobie zaufania nowego trenera Nets - Lionela Hollinsa, u którego zagrał łącznie 36 minut w trakcie trwającego sezonu.
Kirilenko, jeżeli nie imają się go kontuzje, to znakomity atleta posiadający zdumiewający zasięg ramion oraz nieskończone pokłady energii. Potrafi rzucić za 3, zejść do post-up oraz wjechać pod kosz. Do tego wszystkiego jest znakomitym obrońcą i przede wszystkim poświęca się dla dobra zespołu. W sezonie 2005-2006 skończył jako pierwszy w kategorii najlepiej blokujących na parkietach NBA.
Jednak zdrowie jest jego przekleństwem i może nie być mu łatwo znaleźć nowego pracodawcę. Ale może jest kilka drużyn, które podejmą się tego ryzyka?
Moim zdaniem, pierwszy telefon powinien odebrać od Clippers, którym bardzo by się przydał na skrzydle, lub jako zmiennik dla Matt Barnesa. Nie spowalniałby ich akcji, gdyż piłka elegancko przechodzi przez jego ręce, a do tego obroni i rzuci kiedy trzeba.
Kolejnym miejscem mogła by być bezpieczna przystań w San Antonio. Spurs chcieli go pozyskać już wcześniej, jednak wybrał ofertę Nets. Ze swoją wszechstronnością idealnie by pasował do systemu Popa.
Gdybym miał pewność,że będzie zdrowy to chciałbym go widzieć w Knicks, ale na chwilę obecną to tam każdy jest mile widziany...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz