poniedziałek, 8 grudnia 2014

Najlepsze BIG 3 w historii NBA cz.2

Powracam z drugą częścią mojego małego prywatnego leksykonu. Część pierwsza jest dostępna pod tym adresem

Ostatnio było o potężnych Lakers, dziś przeniesiemy się na wschód, by przyjrzeć trzem zawodnikom, którzy razem na parkiecie tworzyli mieszankę wybuchową. Ale nie ma co się dziwić skoro w skład wchodzili: jeden z najlepszych PG w historii, najlepszy dunker w historii oraz trochę zapomniany zawodnik, który w czasie ich wspólnej gry eksplodował talentem. 

New Jersey Nets 2004-2005

Richard Jefferson - Vince Carter - Jason Kidd



Zaczniemy od tego zapomnianego gracza. Był nim pozyskany przez Nets trzy lata wcześniej Richard Jefferson. Został wybrany z 13 numerem w drafcie przez Houston Rockets. Tego samego dnia został oddany do NJN razem z kilkoma graczami za 7 wybór w tym samym drafcie jakim był Eddie Gryffin. Jak się później okazało był całkowitym niewypałem w NBA.
Pierwszy sezon w wykonaniu Jeffersona nie zachwycił. Wchodził głównie z ławki i grał po kilka minut. W drugim stał się graczem pierwszej piątki. W trzecim podniósł znacząco swoje statystyki, a rozkwit i prime-time nadszedł właśnie w sezonie 2004-2005. 

Jednak żeby nie było tak różowo jak piszę. We wspomnianym sezonie rozegrał tylko 33 spotkania. Podczas meczu z Detroit Pistons został podcięty umyślnie przez Chauncey'a Billupsa podczas wjazdu pod kosz. W trakcie tego zdarzenia Jefferson doznał rozerwania więzadła w lewym nadgarstku i opuścił resztę sezonu regularnego. Miał to być rok wyjątkowy dla zawodnika, ponieważ przed kontuzją notował statystyki na poziomie: 22 punktów, 7 zbiórek, 4 asyst i 1 przechwytu. 
Tak naprawdę, był człowiekiem orkiestrą gdyż, grając na pozycji niskiego skrzydłowego był zawsze tam, gdzie wymagała tego sytuacja. Dobry atleta oraz obrońca z przyzwoitym rzutem z półdystansu oraz wjazdem pod kosz. Za 3 również trafiał z zadowalającą skutecznością. Ofensywny rozkwit RJ to duża zasługa innego gracza z tego tercetu, o którym później. To właśnie w tym sezonie padły najważniejsze zdobycze w karierze Jeffersona: 

  • Rzucił 44 punkty w meczu przeciwko Cleveland 22 grudnia 2004 
  • Zebrał 21 piłek z czego 18 w obronie 5 listopada przeciwko Chicago
  • Zagrał 57 minut również przeciwko Bullls  

RJ powrócił jednak do składu podczas pierwszej rundy PO, w której Nets odpadli z Miami w 4 meczach. Średnie z tych czterech spotkań to 15 punktów, 5 zbiórek i 2 asysty. 

Jefferson w swojej karierze zwiedził kilka klubów, jednak nigdzie (poza jednym sezonem w Bucks) nie wiodło mu się tak dobrze. Na chwilę obecną jest rezerwowym Mavs.


Vince Carter to postać kultowa. Jego pseudonim mówi wszystko: "Half-Man Half-Amazing". Niekwestionowany król wsadów, który w latach swojej świetności był najlepszym atletą w lidze. Potrafił złapać podanie na nieosiągalnej dla innych wysokości, po czym zrobić obrót o 360 stopni i zapakować nad spanikowanym przeciwnikiem. Wszystko z rozbrajającym uśmiechem na twarzy. Po sześciu latach i 20 meczach w Toronto postanowił zmienić otocznie i dołączyć do Kidda oraz Jeffersona w 2004 roku. Z miejsca stworzył z Kiddem widowiskowy duet, który gościł co tydzień w podsumowaniu 10 najlepszych akcji tygodnia. Niekiedy nawet po kilka razy w jednym zestawieniu. Po przejściu do Nets ustanowił rekord kariery w średniej zdobytych punktów na mecz, która wyniosła 27.5. Dołożył do tego 6 zbiórek i 5 asyst oraz 1.5 przechwytu. Trafiał wówczas też najlepiej za 3 w historii swoich rozgrywek, bo aż z 43 % skutecznością. 
Oglądanie jego akcji to był obowiązek podczas magazynu NBA.Action. Dunki ścieliły się gęsto, a oglądając jak potrafi bez słów porozumieć się z Kiddem, człowiek myślał, że jest świadkiem czegoś historycznego. Podczas rozgrywek w 2007 razem z JKiddem jako drudzy w historii zaliczyli triple-double grając w tym samym zespole. Pierwszą parą był nie kto inny jak Michael Jordan oraz Scottie Pippen, którzy dokonali tego w 1989 roku w meczu przeciwko Clippers. Jordan zakończył mecz ze zdobyczą: 41 punktów, 10 zbiórek oraz 11 asyst. Pippen wykręcił 15 punktów, 10 zbiórek oraz 12 asyst.
Vince i Jason dokonali tego przeciwko Wizards. VC zaliczył wtedy spotkanie z 46 punktami, 16 zbiórkami i 10 asystami, natomiast weteran tej kategorii - Kidd - rzucił skromne 10 punktów, zebrał 16 piłek oraz rozdał 18 asyst.
Kiedy w końcu 2K pójdzie po rozum do głowy i zamiast dawać jakieś nędzne euro-ligowe drużyny, nie wskrzesi tej wspaniałej paczki z NJ, by można było pourywać trochę obręczy?
Bo ilu zawodników w historii jest w stanie przeskoczyć centra rywali i efektownie zapakować? Ten obrazek poniżej z zapisem czego dokonał VC podczas olimpiady jest odpowiedzią na to pytanie:

HALF-MAN HALF-AMAZING!


Jason Kidd to zbawca organizacji Nest. Kiedy przyszedł do New Jersey byli po upokarzającym sezonie w którym wygrali tylko 26 spotkań. Mały Generał nie tylko podciągnął ten wynik do 52 zwycięstw, ale wprowadził Nets do finałów ligi. Nieźle jak na pierwszy sezon w organizacji, gdzie największymi gwiazdami obok Kidda i Kenyona Martina byli gracze pokroju Keitha Van Horna, Kerrego Kittlesa czy Todda McCullocha. To chyba jest wystarczający komentarz by określić, jakim był zawodnikiem. Z podrzędnych grajków robił maszyny do zdobywania punktów oraz ustawiał ich w obronie tak, aby byli w stanie zatrzymać każdy atak. Potrafił wygrywać spotkania bez uzyskania nawet 10 punktów na mecz, a jego umiejętność do czytania obrony oraz dostrzegania partnerów na wolnych pozycjach dawały mu tytuł najlepszego PG w ówczesnej w lidze. Jeżeli chodzi o obronę w jego wykonaniu to napiszę, że krył z powodzeniem graczy od PG do SF. Czy Chris Paul lub inny Westbrook potrafią dziś tak zdominować mecz i czynić innych lepszymi? Nie wydaje mnie sie...
W omawianym sezonie 2004-2005 zagrał w 66 meczach. Stracił początek rozgrywek ponieważ podał się zabiegowi, który miał na celu wyleczyć kontuzjowane kolano. Powrócił do zespołu w grudniu i po kontuzji Jeffersona razem z Carterem wlali świeże paliwo w bak Nets. Podawał jak szalony, kiedy trzeba było punktować rzucał jak nawiedzony, ale najlepsze jest to, że kiedy w składzie przez cały sezon przewinęło się 4 centrów oraz 6 silnych skrzydłowych, to kto zebrał najwięcej piłek w sezonie? Zgadza się. Jason Kidd do spółki z ukrytym jeszcze wtedy w szafie Jasonem Collinsem. Każdy z nich zebrał 488 piłek z tablicy. Co ciekawe Kidd w obronie zebrał 394 piłki, a Collins tylko 335. Średnie za sezon: 14.4 punktu, 8.3 asysty, 7.4 zbiórki oraz 1.9 przechwytu. 
Dla mnie, zaraz po Jordanie, najlepszy koszykarz wszech czasów.


Chłopaki rozegrali ze sobą jeszcze kilka sezonów, ale bez większych sukcesów. Jednak można śmiało stwierdzić, że byli jedną z najlepszych ekip jeżeli chodzi o widowiskowość w historii NBA.  

CDN...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz