czwartek, 4 grudnia 2014

It's always sunny in Philadelphia

Nareszcie zła passa została przerwana. Tankowanie tankowaniem, ale wygrać coś też trzeba. Dlatego dziś w nocy, w trwającym 69 sezonie NBA nie ma już drużyny bez wygranej. Ofiarą 76ers padli "Młodzi Wilcy" z Minnesoty. Na ich usprawiedliwienie można napisać, że grali bez głównego playmakera Ricky'ego Rubio, pierwszej opcji w ataku Kevina Martina oraz pierwszego centra Nikoli Pekovica.
Mecz był tragiczny. Zaczęło się od pomyłki z wyborem stron. 76ers wybrali grę na lewy kosz, po czym ustawili się odwrotnie, zaczęli mecz i nawet udało się im wymusić faul! Po 14 sekundach tej farsy sędziowie postanowili rozpocząć wszystko od nowa.

Szkoda Minnesoty, że w takich okolicznościach dała sobie odebrać zwycięstwo. Szkoda to może za łagodne słowo. Jest to godne pożałowania. Brak trzech z pięciu podstawowych graczy to jedno, ale kiedy przeciwnik wygrywa i rzuca tylko 39% z gry to przytaczając złotą myśl ks. Natanka "wiedz, że coś się dzieje"


Ale to nie koniec wstydu jaki spadł na Wolves. 76ers w drugiej kwarcie rzucili tylko 9 punktów, a w całym meczu popełnili aż 18 strat, i nawet pomimo takiego stanu rzeczy wygrali i dumnie legitymują się bilansem 1-17.

"Młodzi Wilcy" to obszerny materiał na inny wpis, a skoro na tapecie mamy 76ers czemu by się nie przyjrzeć kilku zawodnikom, którzy mają stanowić siłę tej organizacji w przyszłości?

Na pierwszy ogień pójdzie zeszłoroczny zdobywca nagrody dla najlepszego debiutanta Michael Carter-Williams.

Rozgrywający stracił kilka meczy na starcie sezonu z powodu kontuzji. Wszedł łagodnie w sezon, ale już od czterech ostatnich meczy notuje średnio 16 punktów, 10 asyst i 9 zbiórek w 34 min spędzone na parkiecie. Chłopak ma 198 cm wzrostu, dzięki temu ma lepszy przegląd tego co się dzieje przed nim na parkiecie. Jednak przez to jego kozioł jest wyższy, co może przyczyniać się do częstych prób kradzieży przez przeciwników. Jest dobrym kreatorem gry, oraz dobrze biega do kontry. Jest atletyczny, co przekłada się na ciąg na kosz. Nie jest typowym "slasherem" jednak urwać obręcz potrafi. Jak na rozgrywającego jest również znakomitym zbierającym. I co najważniejsze moim zdaniem: jak na swój wiek jest bardzo dojrzałym graczem. Martwić może jedynie w tym sezonie 36% skuteczności rzutów za 3. No i oczywiście potrafi bronić.

Zatem MCW jest idealnym rozgrywającym dla młodego zespołu.


Pod koszem nareszcie debiutuje Nerlens Noel. Wybrany w tym samym drafcie co MCW przez Pelicans, a oddany do 76ers w zamian za Jrue Holiday'a. Filadelfia z powodu jego kontuzji przykryła go płachtą na cały sezon. PF mogący grać również na centrze nie zagrał zatem ani jednej minuty w poprzednim sezonie.

A zatem jaki jest oszukany rookie? Już w lidze letniej dał się poznać jako elitarny obrońca, jednak po starcie sezonu wyszły na jaw jego słabości.

Po pierwsze, żeby stać się obrońcą z prawdziwego zdarzenia musi nabrać masy. Jednak istnieje wtedy obawa, że utraci on swoją szybkość, która teraz w porównaniu z innymi podkoszowymi jest zdumiewająca. W kontrze jest zawsze drugi za MCW. Dodatkowo ma szybkie ręce co daje mu możliwość dokonywania przechwytów i wyjmowania piłki z rąk wolniejszym przeciwnikom. Jedyną i zarazem główną bolączką tego gracza jest brak jakiegokolwiek rzutu. Jeżeli nie ma otwartego pasa do wjazdu na łatwy dunk, wtedy zaczynają się schody. Brak jakiegokolwiek repertuaru do gry post-up oraz zero jakiegokolwiek rzutu z półdystansu. Pokazuje to wykres jego rzutów w tym sezonie:


Cieszy oko, brak ciągot do rzucania za 3, jednak jak widać najbardziej jest produktywny kiedy dostaje piłkę pod samym koszem. Średnie jego osiągnięcia we wskaźniku per 36 min to 9 punktów, 7 zbiórek, 2 przechwyty, 2 asysty oraz 1 blok. Zatem można śmiało stwierdzić, że 76ers otrzymali surowy, nieociosany kloc z nastawieniem na obronę. To dopiero jego debiut w NBA i gdyby dodał rzut z półdystansu, byłby naprawdę groźny.



Jednak gra w NBA to również sztuka maskowania błędów jednych graczy za pomocą zalet innych. O ile Noel nie stanowi zagrożenia w ataku, tak wybrany w tym drafcie Joel Embiid ma być podobno następnym Olajuwonem. Jego wartość sprawdzimy prawdopodobnie dopiero w przyszłym roku, gdyż do draftu przystąpił z kontują prawej stopy. Mając w pamięci przypadek Noela, Joel również zostanie przykryty płachtą przez działaczy 76ers.

Co ten chłopak robił na uczelni Kansas? Linijka zdobyczy układa się następująco: 11 punktów. 8 zbiórek, 2 bloki i 1 asysta.

213 cm wzrostu oraz 113 kg wagi + rozpiętość ramion 230 cm. Więc prawie jak pterodaktyl, który rusza się niczym zawodowy tancerz. Potrafi znakomicie grać tyłem do kosza i kiedy trzeba postraszyć rzutem z półdystansu. Dzięki temu, że kiedyś trenował siatkówkę, ma dobry wyskok oraz b.dobrze porusza się po parkiecie. Dobrze gra w obronie oraz ma nosa do zbiórek. Potrafi też podać. Zatem jako partner Noela w pomalowanym jest wręcz idealny. Jednak już teraz pojawiły się głosy, jakoby miła się okazać drugim Gregiem Odenem. Najpierw poważna kontuzja pleców, teraz stopa, która wyeliminowała go na cały sezon, nie skusiły ani Cavs, ani Bucks do podjęcia ryzyka. Czekam z niecierpliwością na jego debiut, bo prawdziwi centrzy tak jak prawdziwi rozgrywający to wymierający gatunek w obecnej NBA.

  
Na dodatek w europie dojrzewa Dario Saric. Bardzo inteligentny gracz z przeglądem pola, który dobrze podaje, oraz "jest we właściwym miejscu we właściwym czasie". Potrafi grać na obydwu skrzydłach i dobrze zbiera. Jednak pomimo dobrej średniej punktów na starym kontynencie (średnio 12 na mecz) jego rzut z dystansu jak i półdystansu jest do dopracowania. Jednak jako SF u boku ww. graczy powinien być jeszcze lepszy.


Zatem do obsadzenia w wyjściowym składzie została tylko pozycja rzucającego obrońcy. Ten już teraz prawdopodobnie biega po parkiecie, a imię jego to Tony Wroten. Nie wiadomo czy to z braku lepszych graczy w rotacji Sixers, czy po prostu uśpionego talentu, ale ten sezon dla Wrotena jest przełomowy. Jest pierwszym strzelcem zespołu ze średnią 18 punktów na mecz. Do tego zbiera średnio 3 piłki rozdaje 6 asyst oraz kradnie 2 piłki. Teraz rodzi się pytanie: czy to tylko jednorazowy wyskok gracza, czy jest to poprzeczka, którą będzie podnosił. Jeżeli 76ers zatrzymają go w składzie, a on będzie dostarczał chociaż 70% tego co teraz, wtedy nadejdą lepsze dni dla fanów Filadelfii.


Poznać ich potęgę będzie nam dane za 2 lata kiedy to Saric wróci z europy a Noel oraz Embiid ograją się w NBA. A najśmieszniejsze jest to, że ten sezon również zapewni im wysoki wybór w nadchodzącym drafcie, a co za tym idzie kolejnego wartościowego gracza...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz