Wczoraj stało się coś co było nieuniknione, a zarazem niespodziewane. Stan Van Gundy podjął męską decyzję i zwolnił Josha Smitha z Detroit Pistons!
Wesołych świąt J-Smoove!
Po fatalnym początku sezonu w wykonaniu zawodników z Pistons, SVG musiał podjąć jakieś kroki by poprawić osiągi drużyny. W tym celu postanowił zwolnić z zespołu Josha Smitha, który niczym nie przypominał atletycznego PF jakiego pamiętamy z gry w Atlancie.
Smith jako wolny agent w 2013 podpisał z Detroit umowę na 56 mln $ która miała być płatna w 4 lata. Teraz obowiązywał 2 rok trwania umowy. Co przez te 2 lata dał Smith drużynie z Mo-Town? Poza niewypałem jakim okazało się umieszczenie go na pozycji niskiego skrzydłowego i granie w tercecie z Drummondem oraz Monroe, to nie za wiele. W tym sezonie zdobywał średnio 13.1 punktu, 7.2 zbiórki, 4.7 asysty (najwięcej w karierze) 1.3 przechwytu oraz 1.7 bloku. Niby nieźle, jak na takie pieniądze. Jednak kiedy popatrzymy na jego skuteczność z gry wszystko staje się jasne: 39%! z gry, 24%!! za 3 oraz 46%!!! z rzutów wolnych. Nic dziwnego, że SVG szybko pociągnął za spust.
Może dziwić taki obrót spraw, zważywszy na to, że do zamknięcia okienka transferowego pozostało jeszcze mnóstwo czasu. Jednak z drugiej strony, brak chętnych nie dziwi. Różnica pomiędzy tym za co się płaci, a tym co się dostaje w zamian jest zatrważająca. Co prawda było kilku chętnych jeszcze w pre-season (Kings oferowali Carla Landryego oraz Jasona Thompsona) jednak Stan postanowił spróbować naprawić ten eksperyment. Dziś widzimy skutki jego starań. Bilans 5-23 mówi sam za siebie.
Jednak rozstanie obydwu stron nie przebiegło na zasadzie prawa "amnestii". Josha zwyczajnie wywalono z roboty co oznacza, że pozostałe w kontrakcie 26 mln dolarów trzeba będzie wypłacić. Pistons skorzystają z tak zwanego "Stretch provision" na mocy którego będą mogli rozłożyć "dług" na pięć lat i wypłacać go zawodnikowi w mniejszych ratach, przez dłuższy okres. Wówczas jego pensja wlicza się do salary zespołu, zatem inaczej niż w przypadku "amnestii".
Jednakże od czasu zwolnienia zawodnika, wystartował zegar który odmierza 48 godzin. W tym czasie drużyna, która jest zainteresowana J-Smoovem oraz ma miejsce w salary na jego pokaźny kontrakt, może się po niego zgłosić i wybawić Pistons z kłopotów. Jednak po upływie wyznaczonego czasu, Smith stanie się wolnym agentem i będzie mógł podpisać nowy kontrakt z kim będzie chciał i za ile będzie chciał. Wówczas nowe zarobki, będą odjęte od wypłaty Pistons.
Tak czy inaczej Josh może nawet czuć się wygranym tego zdarzenia. Nie dość że wyrwał się z kiepskiego zespołu to może jeszcze dołączyć do liczącego się walce o najwyższe cele contendera. Może nawet leżeć w domu bykiem i oglądać TV lub grać na konsoli. Za wszytko dostanie sowitą pensję.
Smith pomimo dwóch tragicznych sezonów w Detroit to nadal wartościowy gracz, który już zaczął wzbudzać zainteresowanie innych drużyn, które szukają dobrego w obronie PF. Jeżeli jeszcze znalazłby się w odpowiednim systemie, pod czujnym okiem trenera, który zabroniłby mu tyle rzucać to dalej widzę dla niego przyszłość. Jest szybki w kontrze i potrafi kończyć w pomalowany, a do tego dobrze dzieli się piłką jak na podkoszowego.
Oczywiście kluby nie chcą brać 26 mln kontraktu i brudzić sobie w księgach przez dwa lata. Poczekają do jutra i wtedy zaczną rozmowy z zawodnikiem.
Pierwszym poważnym kandydatem okazują się być Houston Rockets. Ostatnio wzmocnili ławkę w trójstronnej wymianie i chyba nie chcą na tym poprzestać. Ich podstawowy PF - Terrence Jones - jest kontuzjowany, co daje Smithowi szansę na grę u boku swojego przyjaciela Dwighta Howarda. Josh nawet mógłby wskoczyć do wyjściowego składu kosztem młodszego kolegi. Tylko czy gra jest warta świeczki? Jones z sezonu na sezon zalicza widoczny postęp i blokowanie go weteranem nie ma sensu na przyszłość. Dodatkowo do stylu gry Rockets pasowałby ktoś, kto mógłby rozciągać obronę rzutami z dystansu co pozwoliłoby Howardowi na dominację w pomalowanym. J-Smoove nie jest (co pokazał eksperyment w Detroit) i nigdy nie będzie "Stretch four". Jednak włodarze Houston są nieprzewidywalni. Mogą mu zaoferować 2 mln za sezon, a reszta tylko minimum dla weterana.
W drugiej drużynie ze stanu Texas również od niedawna gra przyjaciel Smitha - Rajon Rondo. Podczas tego transferu Dallas wzmocniło się na obwodzie, jednak osłabiło pod koszem. Nie ma zmiennika dla Tysona Chandlera i tutaj z pomocą mógłby przyjść Josh. Jednak przy natłoku talentów w Mavericks prawdopodobnie pełniłby rolę zmiennika z ławki dla Dirka, oraz w mniejszych (small-ball) ustawieniach dla Chandlera. Czy jego wybujałe ego zniosłoby rolę rezerwowego? Moim zdaniem nie. Gdyby nie duma, mógłby grać dalej w Pistons i pełnić rolę sixth-mana, wchodząc jako lider drugiego składu za Grega Monroe. Obydwaj się nie godzili na granie z ławki, dlatego SVG postawił na młodszego i na chwilę obecną bardziej zdolnego gracza. Sądzę, że w Dallas byłoby podobnie i nie ma sensu psuć chemii w zespole.
Jak wspomniałem Sacramento Kings interesowali się nim przed sezonem. Głupi i Głupszy realizują swój szczfany plan w najlepsze, i nie zdziwiłbym się gdyby teraz wyciągnęli rękę po Smitha. Co prawda ja osobiście nie wyobrażam sobie J-Smoova oraz Boogiego w jednej szatni. Nie w drużynie, która z rewelacji tych rozgrywek stała się poligonem doświadczalnym dla właściciela i jego GM. Dodatkowo Kings są w trakcie poszukiwania trenera, który sprostałby wymaganiom włodarzy. Ci chcą "Splash City 2.0" czyli rzucania 3 i szybkich kontr. Smith może zapewnić im to drugie od zaraz, jednak czy powstrzyma się od ciskania cegieł? Raczej nie. Zatem według mnie wszystko przemawia przeciw przenosinom Smitha do stolicy Kalifornii. Jednak Vivek czuwa! Niczym Ugin!
Ostatnio nawet Miami Heat są włączani do dyskusji. Kilka dni temu pisałem na temat ich problemów pod koszem. Czy Smith miałby być ich rozwiązaniem? Zawsze to jakaś obrona w pomalowanym, ale nie ma co się oszukiwać, Smith jest trochę za krótki do krycia obecnych PF w lidze. Nie ma też warunków do zatrzymania centrów, więc czy razem z Boshem na C byli by na tyle dobrzy, by Miami bez strachu patrzyło na zbliżające się PO? Nie wydaje mi się. Może przy ciągłym stosowaniu small ballu, jednak i to ma swoje wady i zalety. Ale i tak Josh w obecnej formie jest lepszy niż wszystko co mają do zaoferowania na silnym skrzydle. Zobaczymy czy Pat zaryzykuje taki ruch...
Wszystko powinno się wyjaśnić na dniach i jeszcze przed sylwestrem (a nawet i wcześniej) J-Smoove może znaleźć nowego pracodawcę.
Pamiętacie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz