czwartek, 22 stycznia 2015

All-Star Weekend - czy warto zarywać nocki?

Tak na szybko i chaotycznie:

Zbliża się All-Star Weekend, a co za tym idzie rośnie wielka ekscytacja całym tym cyrkiem ze strony kibiców. Od wielu lat trzydniowe święto podupada na jakości oraz nie przypomina tego, czym było przed laty. Z poprzedniego ASW najlepiej pamiętam mecz pierwszoroczniaków z drugoroczniakami. Składy wybierali Chris Webber oraz Grant Hill. Pojedynek strzelecki Tima Hardawaya Jr. z Dionem Waitersem był wisienką na torcie tego widowiska. Młodzi rzucali trójkę za trójką, a podniecony Tim Hardaway Senior z dumą oklaskiwał swojego plemnika w akcji. Teraz Adam Sliver postanowił odmienić nieco formułę konkursu i w Nowym Jorku zobaczymy dwie drużyny 10 osobowe z tym, że w jednej zagrają Amerykanie w drugiej reprezentacja reszty świata. Asystenci trenerów wybiorą czterech graczy obwodowych, czterech podkoszowych oraz dwóch niezależnie od pozycji. Praktycznie nic się nie zmienia, jednak Silver puszcza oczko w kierunku innych narodowości dając do zrozumienia - myślę o was.



NBA już dawno temu przekonała się, że poza Ameryką pieniądze leżą na ulicy. Cała ta ekspansja NBA na rynki europejskie poprzez rozgrywanie meczy przedsezonowych w Europie oraz niedawny meczy w Londynie to wszystko ma na celu nie tyle spopularyzowanie koszykówki, co pozyskanie kolejnego źródła zysku. Bilety na mecz Knicks vs Bucks rozeszły się w kilka minut, a O2 Arena była wypełniona po brzegi. Teraz zmiana konwencji "Rising Star Challenge" pozwala bardziej przychylić się po wspomniane pieniądze i podnieść je z ziemi. Marcin Gortat niestety jest za "stary" stażem by wystąpić.

Ja jednak obejrzę ten mecz, głównie przez Giannisa Antetokounmpo, Andrew Wigginsa oraz Nikole Mirotica. Mam nadzieję, że wygrają z reprezentacją USA.


Sobota stoi pod znakiem konkursów. Drużynowe zmagania oraz indywidualne rywalizacje od lat stanowią dobrą okazję do otworzenia piwa i cieszenia się widowiskiem. Nie będę ukrywać, że jest to mój ulubiony dzień w całym grafiku ASW.

"Degree Shooting Stars" oglądam głównie po to by zobaczyć jak trzymają się starzy ligowi wyjadacze. Czasami trudno rozpoznać idola z dzieciństwa. Legendom partnerują: obecny gracz ligi oraz zawodniczka WNBA. Proste rzuty z kilku wyznaczonych miejsc na boisku nie wzbudzają wiele emocji. Kiedy przychodzi do rzutów z połowy, łapię się na tym, że samoczynnie odchylam głowę kiedy piłka zbacza z kursu. Przez lata odbywania się tego konkursu nauczyłem się również jednego: nie zostawiać bez obrony Chrisa Bosha na środku boiska! Bestia i automat w jednym.

"Taco Bell Skills Chalenge" to popis młodych rozgrywających na torze przeszkód. Zwycięzcą pierwszej edycji tego konkursu był Jason Kidd. Tyle wypada wiedzieć o tych zawodach  i ich historii. Bardziej przypomina mi to zwykły trening dla rozgrywającego, z tą różnicą, że ogląda go kilkanaście milionów widzów. 


"Foot Locker Three-Point Contest" jak sama nazwa wskazuje, ma za zadanie wyłonić najlepszego snajpera zza łuku w NBA. Stają, rzucają, krok w bok, stają, rzucają i tak w kółko. Kto trafi najwięcej wygrywa. Proste i mało skomplikowane. Ligowi rekordziści z sezonu regularnego zazwyczaj nie stają w szranki. Bo i po co? Swoją wartość udowadniają podczas meczu. Najmniej interesujący mnie element wieczoru.

I na sam koniec "crem de la crem" sobotnich zmagań czyli "Sprite Slam Dunk Contest". Pokaz najbardziej widowiskowych wsadów jakich nie uświadczymy w normalnym meczu. 

Tutaj mała ciekawostka: od lat kibice pragną by udział wziął jego królewska mość LeBron James. Ten jednak się opiera wystąpieniu w konkursie i pomimo wcześniejszych deklaracji zawsze się wycofuje (do czego  już nas zdążył przyzwyczaić). Nie przekonał go nawet jeden z fanów, który oficjalnie ogłosił, że jeżeli LBJ wystąpi w tym konkursie to zbierze 1 mln dolarów i przekaże go na cele charytatywne. Wówczas do gry włączył się również Magic Johnson, który zadeklarował dodatkowy milion z własnej kieszeni byle tylko James się zgodził i poszedł w ślady Jordana czy Dr.J. Sam zainteresowany pozostał niewzruszony i zmagania ogląda z linii bocznej roztaczając SWAG.

W tym roku nie jest inaczej i fani dalej walczą o jego udział. Poniższy film jest znakomity i prześmiewczy, ale nie sądzę, że przekona "króla" do występu:


  
Zatem niech szlachta siedzi z boku i podziwia występy przyszłości tej ligi. A w tym roku będziemy prawdopodobnie oklaskiwać:
Skład mnie w zupełności zadowala. O ile Mason to taka ciekawostka, tak pozostała trójka może poważnie naderwać obręcze. Piwo już się chłodzi...

I tu dochodzili do niedzilei czyli All-Star Game. Pierwsze piątki obydwu zespołów poznamy dziś wieczorem. Kibice przemówili i po raz kolejny (opierając się na ostatnich podanych wynikach) górę wzięła sympatia, a nie dokonania na boisku w tym sezonie. Jednak jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Resztę zawodników wybiorą trenerzy. Czy Marcin się załapie? Trudno powiedzieć. Gdyby głosowanie odbyło się w klasyczny sposób z podziałem na obrońców, skrzydłowych oraz centrów, możliwe, że wyszedłby w S5. Teraz pozostaje mu czekać i być zdanym na łaskę innych. 

Sam mecz przez 3 kwarty wygląda jak spotkanie dobrych kumpli, którzy w niedzielę wyrwali się na boisko porzucać i pogadać. Brak jakiejkolwiek obrony, widowiskowe wsady i podania, okazjonalna gra 1 na 1, centrzy rzucają za 3 oraz biegają w akcjach "coast to coast". Ostatnia kwarta to już ostrzejsza gra w obronie, bo niby święto i luz blues, ale wygrana to wygrana. 

Sam rzadko oglądam to spotkanie w całości. Wszystkie najlepsze akcje są potem sklejane i wrzucane do sieci jako kilkominutowy skrót. 

Zatem nocki w piątek i sobotę można zarwać i wziąć udział w koszykarskim święcie. Niedziela to sprawa indywidualna każdego z Was. Obejrzeć i nie wyspać się do pracy/szkoły? Czy też unikać wyniku i obejrzeć powtórkę lub skróty?

Zatem celebracja w tym roku odbędzie się w dniach 13-15 lutego w Nowym Jorku.
Konkurs wsadów w Walentynki. Just saying...

I na koniec małe pozdrowienia od naszego ulubionego narkomana w lidze Chińskiej. Zawsze wiedziałem, że z niego będą ludzie: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz