niedziela, 25 stycznia 2015

Jedna Rakieta niedomaga?

Bilans 30-14 daje Houston ciepłą posadę na 4 miejscu na Zachodzie. Temat obrony Jamesa Hardena został przyćmiony przez jego postawę godną miana MVP. Daryl Morey zrezygnował z pozyskiwania supergwiazd i skupił się na  przydatnych zadaniowcach. Jak na razie taka taktyka przynosi efekty. Zarząd wierzy tak bardzo w wizję Kevina McHale'a, że dało mu kontrakt na kolejne 3 lata. Za psie pieniądze sprowadzili Josha Smitha, który dobrze poprowadzony może być przydatny. Wszytko niby gra i buczy, ale gdzieś z boku stoi i przygląda się temu Dwight Howard. Miał być do spółki z Hardenem zabójczym duetem. Jak na razie to "Broda" dzięki swojej nawiedzonej grze ciągnie wynik, a Howard leczy nowe kontuzje i ma przebłyski na boisku. Czy już teraz Houston powinno się bać o przyszłość?



Może trochę przesadzam, ale co się stanie jeżeli odpadną w pierwszej rundzie PO? Muszą mieć wsparcie od Howarda, bo bez niego daleko nie zajadą.

Howard nie ma lekkiego życia w lidze. Teoretycznie przez długi czas był jedynym prawdziwym centrem w NBA. Próbował być tak wieloma wcieleniami legend ligi, że moim zdaniem już się w tym pogubił. Rywale próbują to wykorzystać i przy każdej okazji "wchodzą" mu do głowy. Ostatnie spięcie z ligowym wyjadaczem - Kevinem Garnettem - była tylko próbką tego jak mała prowokacja może okazać się skuteczna. 

Howard to dusza człowiek. Poza parkietem jest osobą rozrywkową i lubiącą żartować. Problem polega na tym, że tą dobrą zabawę próbuje przenieść na parkiet. Rywale widząc go powinni czuć zagrożenie. Tak było w przypadku Shaqa. W szatni mógł z tobą tańczyć i sypać kawałami jak z rękawa, jednak kiedy wchodził na parkiet dominował wszystko i wszystkich. Miał instynkt zabójcy, który w obecnej NBA jest na wymarciu. Dwight jak nie trudno się domyślić nie posiada go ani grama. Czy te prowokacje odbijają się na jego grze? Czy naprawdę słowa padające z ust Kevina Duranta lub Kobasa mogą "wejść" do głowy zawodnika Rakiet?


Jeżeli nawet tak się dzieje, to Dwight nie daje po sobie tego poznać. Może i czasami zachowuje się jak 9 latek, jednak już tyle w lidze przeszedł, że może po prostu nie robi to na nim wrażenia. Moja rada jest taka: postaw się chłopie choć raz, a dadzą Ci spokój. 

W tym sezonie Howard rozegrał 32 mecze w których średnio zaliczał: 16.3 punktów, 11 zbiórek, 1.4 asysty oraz 1.4 bloku. Jest nieźle, jednak wszyscy wiemy, że stać go na więcej.

Oto jak wyglądają statystyki Howarda odnośnie gry w ataku: Na obręczy ma skuteczność 71% natomiast w odległości od 3 do 10 stóp od kosza 35%, a co za tym idzie efektywność zagrań przedstawia się następująco:
  • Wsady - 92%
  • Rzuty hakiem - 40%
  • Jump Shot - 25 %
  • Lay up - 59 %
  • Dobitki - 43 % 
Wygląda to przyzwoicie  jak wysokiego i atletycznego zawodnika. Co się dzieje, że nie potrafi tak dominować jak wielcy przed nim?

Czy jest to wina sytemu jaki McHale od kilku lat próbuje forsować w Houston? Gra opiera się na zasadzie rzutów za 3 oraz ataku obręczy. Nie ma miejsca na zbędne rzuty z półdystansu. Jeżeli rzut ma być za 2 to lepiej, niech będzie z szansą na 2+1. Zatem dla tak dominującego centra jak Dwight nie powinno być problemu. Podczas rzutów za 3 może ustawić się do zbiórki i dobić spod kosza. Może też być "dokarmiany" w pomalowanym i walczyć w post-up. Ma do dyspozycji takie nazwiska jak wspomniany trener McHale oraz związany z kubem Hakeem Olajuwon. Są to dwaj najlepsi gracze tyłem do kosza i grzech nie korzystać z ich wiedzy i przy pomocy swojego atletyzmu zdominować oponenta. Jednak mam czasami wrażenie, że za dużo jest tego przepychania się pod koszem i powinien się skupić na tym co robił najlepiej w Orlando.

Chodzi mi głównie o pakcie Pick'and'Roll. Howard jest jednym z najlepiej rolujących graczy w lidze. Potrafi postawić potężną zasłonę, następnie odkleić truchło obrońcy i odebrać proste podanie na wysokości obręczy. Podobno McHale próbuje namówić go zmniejszenia ilości gry tyłem do kosza na rzecz właśnie akcji P'n'R. Harden i Howard do takich akcji są stworzeni. 

Jednak co dalej jeżeli wejdą do PO? Akcje izolacyjne i wjazdy pod kosz dla Hardena mogą nie wystarczyć na resztę Zachodu. By Rockets stwarzali realne zagrożenie Howard musi być zdrowy po obu stronach boiska. Jak na razie podkręcona kostka oraz kolano nie dają mu w pełni rozwinąć skrzydeł i widać rdzę po opuszczonych spotkaniach.

Co z resztą drużyny?

W lato Houston zatrudniło w roli asystenta T.R Dunn'a. Dunn odpowiedzialny jest za grę po bronionej stronie parkietu i efekty jego pracy widać od razu. Na chwilę obecną zajmują 15 miejsce w lidze pod względem traconych punktów (99.3). Poprzedni sezon zakończyli na 23 miejscu i tracili średnio 103.1 punkty. Dodając do tego, że w tym sezonie często nie grają w pełnym składzie, robi to wrażenie. 

Reszta składu gra powyżej oczekiwań. Ariza jest lepszym uzupełnieniem Houston niż Parsons. Corey Brewer również daje solidne minuty. Dziadek Jason Terry również potrafi ukąsić za 3 z blisko 40% skutecznością. W tym sezonie przesunął się na 3 miejsce na liście najlepiej rzucających za 3 wyprzedając Jasona Kidda. Josh Smith na razie jest oszczędnie wykorzystywany w rotacji. Nie oddaje już takiej ilości rzutów jak w Detroit. Rockets ciągle czekają na powrót podstawowego PF Terrence'a Jonesa, który rozegrał tylko 4 spotkania w tym seoznie. Pod jego nieobecność Litwin Donatas Montiejunas gra przyzwoity sezon.

  
Harden rozgrywa sezon MVP więc nie trzeba tu zbyt dużego komentarza. Walka o ten tytuł rozegra się pomiędzy nim, a Stephenem Curry. Sprawiedliwiej by było gdyby to Broda zgarnął laur zwycięscy, bo mam wrażenie, że Curry dostaje o wiele większe wsparcie od zespołu niż James podczas meczy. 

Czy zatem jest coś co Rakiety mogą jeszcze dodać do składu przed zamknięciem okienka transferowego? Może jeszcze jednego centra, bo gdy Howard schodzi z boiska pod koszem brakuje prawdziwego obrońcy. Można też pokusić się o lepszego rozgrywającego. Patrick Beverley robi to co do niego należy po bronionej stronie parkietu, jednak mam wrażenie, że McHale wolałby kogoś bardziej rozstrzelanego w ofensywie. Ale to tylko gdybanie. 

Zatem reasumując: Houston by myśleć o najwyższych celach muszą mieć zdrowego Howarda oraz Jamesa Hardena w takiej formie jak teraz. Reszta składu idealnie ich uzupełnia i wywiązuje się ze swoich zadań, jednak dalej mam przeczucie, że 2 runda w PO to maksimum co mogą ugrać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz