czwartek, 8 stycznia 2015

Nadciąga Kawaleria

Na przestrzeni dwóch dni Cleveland Cavaliers poczynili znaczące wzmocnienia w swojej rotacji. Najpierw dodali potrzebnego obrońcę na obwód oraz zamienili niereformowalnego egoistę na samoluba z którego mogą mieć pożytek. Jednak dalej czarna dziura pod koszem ziała pustką. Dlatego też mówiono o zakontraktowaniu zwolnionego z Knicks - Samuela Dalemberta, jednak wczoraj wieczorem dotarła do mnie wiadomość, że wyrwali z Denver Nuggets rosyjskiego centra Timofey'a Mozgova o którego pytali już wcześniej. Co to zmienia w szeregach Cavs?


Napierwej konkrety towarzysze!

Cleveland Cavaliers otrzymali: Timofey'a Mozgova

Denver Nuggets otrzymali: Dwa wybory w drafcie.  Jednym jest pozyskany za Diona Waitersa pick od Thunder, a drugim jest pick należący do Memphis chroniony na miejscach: 1-5 oraz 15-30 w latach 2015-2016, 1-5 w 2017-2018 i niechroniony w 2019.

Dla Denver walka o PO na niesprawiedliwym Zachodzie już prawdopodobnie dobiegła końca. Oddając centra zaoszczędzili 4.6 mln dolarów w tym sezonie oraz zdobyli dwa picki, które mogą wykorzystać by się wzmocnić przez draft, lub oddać jeden z nich razem z jakąś niewygodną dla nich umową, by nie przekroczyć progu podatkowego. Tak czy inaczej to dobre posunięcie dla Bryłek, którzy powinni jak najwięcej teraz ogrywać pierwszoroczniaka Jusufa Nurkica. 

Cavs pozbyli się nadwyżki picków, i zatkali dziurę pod koszem. Słyszałem oddech ulgi Kevina Love'a kiedy dowiedział się o tej transakcji. Do podstawowego PF wrócę później, a teraz rozważę co może dać Mozgov drużynie z Ohio. 

Po kontuzji Andersona Vareajo pod koszem Kawalerzystów otworzyła się autostrada. Love nie jest tytanem obrony i dlatego rozpoczęli poszukiwanie defensywnego centra, który mógłby robić za celnika w pomalowanym. Czemu akurat on? Najpierw kwestie personalne: Mozgov oraz trener David Blatt już ze sobą współpracowali, kiedy szkoleniowiec prowadził reprezentację Rosji podczas igrzysk olimpijskich w Londynie. Zdobyli wówczas brązowy medal. Miło pomyśleć, że Blatt ma coś do powiedzenia w klubie i to na jego życzenie sprowadzili Rosjanina.  


Jeżeli chodzi o jego grę to w tym sezonie notuje: 8.5 punktów, 7.8 zbiórek oraz 1.2 bloku na mecz. Jest atletycznym centrem i do tego zaskakująco szybkim jak na jego warunki fizyczne - 216 cm i 116 kg. Powinien zrobić różnicę w pomalowanym zwłaszcza w obronie. Ponad 4.6 mln dolarów za ten sezon oraz 4.9 mln za następny (opcja drużyny, czyli mogą ale nie muszą go przedłużać) to nie wiele jak za jego talent.

A zatem dwoma transferami GM David Gryffin (złośliwi twierdzą, że LBJ wziął 2 tygodnie chorobowego by samemu przygotować te transfery) rozwiązał 3 palące kwestie w układance która ma aspirować do walki o tytuł. Pozyskał obrońców na obwód oraz pod kosz i dodał dodatkowe wsparcie w ataku. Strzelba J.R Smitha dziś go zawiodła. W swoim dzisiejszym debiucie w meczu przeciwko Houston nie trafił nic (0-5 z gry i 0-4 za 3), jednak zapytany przed meczem czy nie przeszkadza mu nieznajomość zagrywek Cavs w sowim stylu odpowiedział:
"My motto is: When i doubt, shoot the ball"
Złoty chłopak. Jeszcze nie raz z pewnością uraczy nas ciekawym cytatem lub pozaboiskowym wyczynem. Dobrze, że nie ma go już w Knicks.

A zatem nie ma już wymówek dla Cavaliers jeżeli chodzi o potencjał zawodników. Co jednak dzieje się z nową wielką trójką?

LeBron James popatrzył na to wszystko z boku i powiedział: trudno, idę odpocząć i naładować akumulatory przed PO. Dodatkowo usunięcie się w cień moim zdaniem miało za zadanie dać pograć ze sobą reszcie zawodników i wytworzyć jakieś wzajemnie zaufanie, bez poczucia bezpieczeństwa, że jest na parkiecie KRÓL i co by się nie działo zawsze ich uratuje. On ma już 30 lat i chyba lata ciągnięcia zespołu w pojedynkę dają o sobie znać fizycznie i psychicznie.

Po raz pierwszy od wielu lat LBJ nie jest wymieniany w pierwszej trójce faworytów do wygrania nagrody MVP. Co prawda sam nie darzę go sympatią (głównie przez słabą psychikę oraz wieczne chodzenie na łatwiznę) ale nie mogę powiedzieć, że nie jest obecnie najlepszym koszykarzem w lidze. Komentarze o tym, że się skończył oraz wypalił są tak zabawne i trafne jak dowcip opowiedziany po Śląsku. Śmiejesz się jak wszyscy, ale nie wiesz z czego bo nie rozumiesz większości słów.

25.2 punktów, 5.3 zbiórek, 7.6 asyst oraz 1.3 przechwytu w tym sezonie są naprawdę niepodważalnym dowodem, że odpuścił... 

Kontuzja lewego kolana oraz pleców to idealny moment na to by samemu odpocząć, dać chłopakom pograć swoje, dać trenerowi jakoś to poukładać, NIE WTRĄCAĆ SIĘ W JEGO PRACĘ, oraz dać się wykazać włodarzom we wzmocnieniu składu, które były niezbędne. Może i nie ma wyższego wykształcenia, ale za to wie jak manipulować wszystkimi wokół. Według mnie cała ta szopka, która miała miejsce podczas spotkania świątecznego w Miami była przemyślaną prowokacją by poruszyć zarząd do szukania wzmocnień. Trudno jest mi uwierzyć w to, że takie dwuznaczne wyznania chęci o ponownym zjednoczeniu sił z D-Wadem padły na oczach milionów widzów, a nie podczas obiadu dzień wcześniej. Dlatego też LBJ teraz odpoczywa, bo chciał pokazać jak ten zespół gra bez niego i potrzebne są jakieś inne rozwiązania kadrowe. Przebiegły jest skubaniec...

  
Pod nieobecność króla ciągnącym wynik jest Kyrie Irving. Kilka tygodni temu przeczytałem fajny artykuł, w którym jego gra została porównana do Stephona Marburego. Gdyby się nad tym głębiej zastanowić to jest w tym dużo racji. Obydwaj potrafią znakomicie grać indywidualnie i zaliczać powyżej 20 punktów i około 8-10 asyst, ale kiedy próbuje się ich włożyć do poukładanego systemu nagle zaczynają się gubić i więcej szkodzić niż pomagać. Irving na początku sezonu miał wielkie problemy z odnajdywaniem partnerów. Dużo więcej też rzucał. Co prawda spuścił odrobinę z tonu, gdyż w poprzednim sezonie oddawał średnio 17.4 rzutów na mecz. W tym na chwilę obecną jest to 16.4 prób w meczu. Głównie jest to spowodowane obecnością LBJ oraz Love'a.

Filozofia jaką chce wprowadzić Blatt jest bardzo prosta: skrajnie zespołowy system gry. Czyli idąc tym tokiem rozumowania najpierw rzuca James później Love. Dostarczać piłkę ma PG czyli Irving i dodatkowo ma być trzecią lub nawet dalszą opcją w ataku. Czy Kyrie jest na to gotowy? Lata spędzone w Cavs stały pod znakiem jego popisów strzeleckich i średniego wkładu jeżeli chodzi o kreowanie partnerów. Patrząc na to co się działo przez ostatnie 5 meczy w których brał udział jego średnie wyglądają następująco: 25.4 punktów (przy 22.4 rzutach oddawanych w meczu!) oraz 4.4 asysty. Moim zdaniem nie jest gotowy do gry w tym systemie. Jednak poczekamy i zobaczymy co wymyśli trener Blatt.

John Wall pokazuje w tym sezonie, że można "udawać" first-pass PG z dobrym skutkiem dla siebie i dla drużyny. Court vision oraz koszykarskiego IQ nie da się nauczyć, ale można zawsze próbować. Wytrwałości życzę Irvingowi w tych próbach, bo bardzo lubię.


I tak oto dochodzimy do ostatniego Kawalerzysty jakim jest Kevin "zmarzłem w Minnesocie" Love. Nie ma sensu zagłębiać się jego tegoroczne statystyki. Z pierwszej opcji stał się drugą czy nawet trzecią. Punktuje, zbiera i podaje mniej. To zrozumiałe kiedy ma wokół siebie lepszych graczy. Można żartobliwie napisać, że cierpi na "Chris Bosh Syndrome". Jednak to nie pogorszenie jego statystyk martwi mnie najbardziej. Zastanawia mnie jego postawa jaką prezentuje po przeprowadzce. Kiedy był w Minnesocie po udanych akcjach krzyczał i pokazywał jakieś emocje. Był kimś wokół którego chciało się przebywać i chłonąć jego charyzmę. W Cleveland zachowuje się jak napompowana botoksem kukła. Trafi to trafi, zbierze to zbierze, coś tam okazjonalnie krzyknie, ale bardziej sprawia wrażenie, że jest tym wszystkim przytłoczony. Może to wina przeprowadzki i nowego miejsca? Może to wina atmosfery panującej w szatni? Do tego wszystkiego zgolił brodę więc w grę może wchodzić również depresja. Co by to nie było nie jest to ten sam Kevin Love jakiego podziwiałem w Minnesocie.


Czy te wzmocnienia pomogą Cavs w walce o tytuł? Na pewno nie w tym sezonie. Finał konferencji wydaje się być ich najśmielszym marzeniem, ale ja osobiście obstawiam drugą rundę maksymalnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz