Zdrowie Derricka Rosea jest idealnie uwiecznione w jednej z piosenek Lombardu, gdzie Małgorzata Ostrowska śpiewa frazę "Zjawia się i znika Śliczny taki - Mister of America"
Nie można się z tym nie zgodzić, że więcej go nie ma jak jest. Wtedy zarząd Bulls próbuje łatać skład jak może. I w tych dziwnych okolicznościach przyrody, rozgrywający zatrudnieni na doczepkę, pod okiem Toma Thibideau kręcą statystyki życia lub stają się bohaterami publiczności. Po czym Derrick ogłasza, że wraca, zastępcy są kuszeni przez inne kluby przyzwoitymi ofertami (na które się zgadzają), Derrick jednak robi psikusa i nie wraca, lub wraca i szybko doznaje kontuzji, a zarząd musi ponownie szukać zastępstw.
Takich zastępców było kilku.
W sezonie 2011-2012 zmiennikiem był C.J Watson
C.J przybył do wietrznego miasta sezon wcześniej na zasadzie wymiany z GSW. We wspomnianym sezonie stanowił wsparcie z ławki dla DR1 i grał średnio po 13 minut na mecz. Sezon 11-12 przyniósł występ w 49 meczach z czego 25 jako starter. W 24 minuty rzucał średnio 10 punktów i rozdawał 4 asysty. Jak do tej pory są to jego najlepsze statystyki w karierze. Po sezonie postanowił jako wolny agent podpisać kontrakt z zespołem z Brooklynu, gdzie jego statystyki znacząco spadły. Następnie związał się z Indianą Pacers, której graczem jest po dziś dzień.
W sezonie 2012-2013 Derrick nie zagrał ani jednego meczu. Z pomocą powrócił Kirk Hinrich, a Nate Robinson zaliczył kolejny przystanek w tułaczce po klubach NBA. O ile Kapitan Kirk został na dłużej i dalej wspomaga Byki, tak Nate przybył jak wspomniałem na jeden sezon, dał popis w PO i odjechał do malowniczego Kolorado by wesprzeć Nuggets.
Nate rozegrał w barwach Chicago wszystkie 82 mecze sezonu regularnego, z czego 23 w pierwszej piątce. Pod względem statystyk był to dla niego drugi najlepszy sezon (najlepszy zanotował w Kincks podczas sezonu 2008-2009) w karierze.Średnia linijka zdobyczy ułożyła się następująco: 13 punktów, 4 asyst oraz 2 zbiórki. Dodając do tego 40% za 3, można stwierdzić, że podołał próbie załatania dziury. Jego talent eksplodował w czasie rozgrywek posezonowych. 16 punktów oraz 4 asysty zaskarbiły mu życzliwość kibiców w United Center. Wisienką na torcie był morderczy pojedynek z Brooklyn Nets w pierwszej rundzie. W meczu nr.4 do którego rozstrzygnięcia potrzebne były aż 3 dogrywki Nate rzucił przeciwnikom aż 34 punkty. Byki wygrały serię 4-3 i w półfinale konferencji ulegli Miami Heat 4-1. Po sezonie podpisał dwuletni kontrakt z Denver gdzie w lutym doznał zerwania wiązadeł w kolanie co przełożyło się na zakończenie sezonu. Na szczęście od początku tych rozgrywek 175 centymetrowy obrońca ponownie fruwa nad obręczami.
Poniżej wspomniany popis Robinsona w meczu PO przeciwko Nets
Sezon 2013-2014 przyniósł długo oczekiwany powrót Derricka Rosea. Niestety już po 10 meczach ten doznał kontuzji i po raz kolejny opuścił resztę sezonu. Bulls w grudniu zakontraktowali (zwolnionego z Raptors) D.J Augustina. 9 wybór draftu 2008 z miejsca wkroczył na ścieżkę wyznaczoną przez poprzedników. Wchodząc jako zmiennik dla Kapitana Kirka rzucał przeciwnikom średnio 15 punktów na mecz (najwięcej w karierze) oraz rozdawał 5 asyst. Kąsał floaterami oraz miał pewną rękę przy rzutach za 3. Swoją grą zwrócił uwagę świeżo upieczonego prezydenta do spraw transferów /łamane na/ głównego trenera Detroit Pistons - Stana "Rona Jeremyego" Van Gundyego, który po zakończeniu sezonu zaproponował mu dwuletni kontrakt. D.J zgodził się na nowe warunki i od tego sezonu jest zmiennikiem Brandona Jenningsa w Detroit.
Obecny sezon to powrót Derrica w pełnej krasie. Pozbył się "rdzy" podczas mistrzostw świata w Hiszpanii, skąd powrócił jako złoty medalista. Doszlifował formę w meczach przedsezonowych i swoim zwyczajem doznał lekkiej kontuzji z której na szczęście powrócił ubiegłej nocy. Na posterunku oczywiście czuwa nie kto inny jak Kapitan Kirk oraz jego nowy pomocnik - Aaron Brooks. Obieżyświat klubowy (Bulls są jego 5 zespołem) oraz międzynarodowy (ma za sobą przygodę w lidze Chińskiej) notuje przyzwoite średnie: 13 punktów, 4 asysty oraz 1 zbiórkę. Czy będzie on następnym PG któremu Chicago Bulls wywinduje karierę i zapewni przyzwoity kontrakt po tym sezonie?
Na honorową wzmiankę zasługuje wspominany często-gęsto w tym tekście Kirk Hinrich, dla którego jest to już 10 sezon w barwach Bulls, którzy wybrali go z 7 numerem w 2003. Po małych epizodach w Waszyngtonie oraz Atlancie, powrócił jednak do wietrznego miasta i jest głównym zmiennikiem Derricka Rosea. W barwach Byków jego statystyki to 13 punktów, 5 asyst, 3 zbiórki i 1 przechwyt. Jest to niezwykle inteligentny gracz, który pozostawiony bez opieki za linią rzutów za 3, może wyrządzić wiele szkody.
Co tak odmienia zapomnianych i niechcianych rozgrywających? Czy to magia United Center, czy też geniusz koszykarski trenera Toma Thibodeau, który jest bardzo wymagający jeżeli chodzi o swoich podopiecznych? Ja obstawiam jedno i drugie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz