Na początku sezonu miało być tak pięknie. Latem do zespołu z Detroit dołączył cudowny Stan Van Gundy, który jednocześnie objął dwa stanowiska: głównego trenera oraz prezydenta klubu. Wszystko to zostało przyklepane na 5 lat za sumę 35 mln dolarów.
Obydwie piastowane funkcje dają mu nieograniczoną władzę nad składem drużyny. Kibice mając w pamięci jego obecność w Miami Heat (rekord 112-73) oraz stworzenie w Orlando drużyny która rokrocznie gościła w play-off. Mając do dyspozycji wyłącznie Dwighta Howarda oraz grupę dobrze dobranych zadaniowców w sezonie 2008-2009 wprowadził zespół do finału ligi w którym musieli uznać wyższość Los Angeles Lakers. W 2012 został zwolniony z posady trenera wskutek konfliktu z Howardem.
I właśnie takiego "tworu" jak w Orlando pragną kibice z Mo-Town. Mają w drużynie jednego z najlepszych centrów w lidze - Andre Drummonda i oczekują podobnych rozwiązań jakie zostały zastosowane w Magic. Więc Stanowi na pierwszy rzut oka, nie pozostało nic innego jak szukać odpowiednich pomocników.
Błąd!
W pakiecie po poprzedniku SVG poza bałaganem w organizacji, dostał dwa słono przepłacone kontrakty: niespełnionego w Bucks Brandona Jenningsa - PG który ma problem z powstrzymaniem się od rzucania, oraz Josha Smitha, niezwykle energicznego kiedyś PF który porzucił Atlantę i chciał rozpocząć wszystko od nowa.
Na domiar złego doszedł problem związany z Gregiem Monroe i jego kontraktem. Monroe jest kolejnym uzdolnionym podkoszowym w rotacji, który oczekuje poważnych pieniędzy za swoje usługi. Nominalnie występuje na pozycji PF i razem z Drummondem stanowili znakomity duet podkoszowy. Problem stanowi obecność w drużynie Smitha który najbardziej jest produktywny właśnie na pozycji silnego skrzydłowego. Zeszłoroczny eksperyment mający na celu umieszczenie ich razem na parkiecie (Smith - SF Monroe - PF Drummond - C) wypadł słabo, by nie napisać żałośnie.
Monroe podczas ostatniego off-season długo czekał na poważne propozycje od Detroit oraz innych zespołów. Zapowiedział, że wróci do Pistons tylko wtedy, kiedy w składzie nie będzie Smitha. Jednak brak chętnych na jego drogie usługi sprawił, że wrócił do Mo-Town na jeszcze jeden sezon, i w lecie 2015 będzie szukał kolejnej szansy na zarobek jako niezastrzeżony wolny agent.
To wszystko spadło na głowę biednego Stana, który, pomimo przeciwności, powoli zaczął wprowadzać swój plan w życie.
Złośliwi (w tym i ja) twierdzą, że cały plan gry SVG sprowadza się do następujących punktów:
- Mieć dobrego zbierającego na pozycji PF lub C
- Otoczyć go strzelcami za 3, którzy będą rozciągać obronę
- Dać im wolną rękę na wykonywanie rzutów
- To co wpadnie to dobrze, to co nie wpadnie zostanie zebrane przez PF/C i dobite albo oddane z powrotem na obwód w celu dalszego ciskania za linii 7 metrów i 24 centymetrów.
Wszystko zatem się zgadza. Ma już Drummonda oraz Monroe/Smitha. Więc zaczęły się poszukiwania zawodników którzy te trójki będą rzucać.
Pierwszym nowym "Tłokiem" został Jodie Meeks, który miał za sobą bardzo dobry rok gry dla Lakers gdzie za 3 trafiał ze skutecznością ponad 40%
Kolejnym zwerbowanym został D.J Augustin któremu Bulls uratowli karierę, jako zmiennik humorzastego Jenningsa, oraz weteran Caron Butler, który również ma dobrą miarę za 3.
Sezon się rozpoczął i Pistons, którzy mieli być "czarnym koniem" wschodu, legitymują się bilansem 3-10.
Meeks wypadł z rotacji jeszcze przed inauguracją nowych rozgrywek i nie zagrał jeszcze ani razu w barwach Pistons. Data jego powrotu szacowana jest na połowę grudnia.
Pomimo wiedzy z poprzedniego sezonu, SVG dalej trzyma w startowej rotacji Smitha, Monroe i Drummonda.
Dla Monroe jest to czas na pokazanie się z najlepszej strony i zasłużenie na nowy kontrakt. Jego statystyki zatem utrzymują się na poziomie z zeszłego roku: 15 punktów, 9 zbiórek i 2 asysty. Zatem nie jest tak źle.
Smith na pozycji SF to czysta farsa. Zalicza od czasu debiutu najniższą średnią punktową, która zatrzymała się na poziomie 12 punktów na mecz przy skuteczności 37%. Nie potrafi też powstrzymać się od rzutów za 3. Średnia na poziomie 19% nie wymaga chyba komentarza.
Drummond z kolei zaliczył regres w porównaniu z rokiem poprzednim. Lato spędził z kadrą USA, z którą zdobył tytuł mistrza świata. Wszyscy, którzy grali w reprezentacji, powrócili do swoich zespołów grając o wiele lepiej. Za przykłady niech posłużą takie nazwiska jak: Anthony Davis, DeMarcus Cousins czy Rudy Gay, którzy wynieśli swój basket na wyższe poziomy. Drummond natomiast w tym sezonie zdobywa średnio 5 punktów mniej niż w poprzednim sezonie i zbiera gorzej, aż o 2 zbiórki.
Jeden z dwójki Smith-Monroe powinien wchodzić z ławki, lub zostać wytransferowany. Żadnemu z nich gra z ławki się nie uśmiecha, i SVG nie chce prawdopodobnie dodatkowych konfliktów w zespole, dlatego trwa w tym toksycznym ustawieniu.
Pozostaje zatem transfer. Monroe spisuje się, jak wspominałem znakomicie. Po tym sezonie będzie niezastrzeżonym wolnym agentem i będzie mógł podpisać kontrakt z kim będzie tylko chciał. Chętnych na jego talent, może okazać się więcej niż w przeszłym off-season, a pozwolenie mu odejść za darmo, raczej nie wchodzi w grę.
Smith natomiast nie przypomina w zupełności gracza który odchodził z Atlanty. Jego wysoki kontrakt i obecna forma nie stanowią łakomego kąska w trakcie rozmów transferowych.
SVG ma nie lada problem. Czy próbować pozbyć się Smitha za wszelką cenę, i zachować Monroe? Czy przenieść Grega na ławkę i przywrócić J-Smoova na jego nominalną pozycję i liczyć na odrodzenie formy? Jednak to odrodzenie będzie przebiegać kosztem Monroe i jego wartości przy ewentualnym transferze. Może również Smitha przenieść na ławkę i uczynić z niego sixth-mana i modlić się by ten przełknął własne ego, i jako pierwszy zmiennik odzyskał formę i wrócił do obiegu w sferze transferowej.
Moim zdaniem Smith powinien opuścić zespół jak najszybciej. Mając do wyboru jego albo Monroe, bez wahania wybrałbym Grega. Kiedyś Sacramento byli zainteresowani usługami J-Smoova, jednak patrząc na ich dobrą passę, wątpię by odebrali telefon z Detroit.
Ostatnio również do pieca dołożył Brandon Jennings, który stwierdził w wywiadzie dla prasy, że nie jest zadowolony z tego jak Van Gundy przygotowuje drużynę do meczów. Zarzuca mu przeprowadzanie zbyt małej ilości treningów rzutowych. Pistons w tym sezonie trafiają tylko 41% swoich rzutów. Jest to drugi najgorszy wynik w lidze. Czy zatem pretensje są słuszne?
Jedynym jasnym punktem w tej drużynie wydaje się forma zeszłorocznego debiutanta Kentaviousa Caldwella-Pope. Drugoroczniak przebił się do pierwszego składu, co zaowocowało poprawą średnich zdobyczy. Jednak tak jak cały zespół cierpi na niską skuteczność rzutów z gry. 35% za 2 oraz 33% za 3.
Stan ma naprawdę trudną przeprawę w Mo-Town. Pyskaty i krnąbrny PG. Konflikt przy obsadzeniu pozycji na silnym skrzydle. J-Smoove ciskający cegłę za cegłą. Kontuzja najlepszego snajpera za 3. Gorsze występy Drummonda oraz teoretyczny brak solidnej ławki, oddalają wizję zespołowej koszykówki oraz awansu do PO w najbliższym czasie.
Jednak sezon dopiero się zaczyna, a jak wspomniałem sobowtór Rona Jeremiego ma władzę nad składem zespołu. Przewiduję, że do zamknięcia okienka transferowego wiele się zmieni w Mo-Town, gdyż cierpliwość Pana w golfie i marynarce już teraz wydaj się na wyczerpaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz