No właśnie? Czy nawet najwięksi w tej lidze muszą się obawiać ekipy z Milwaukee?
Szczypta historii:
Rok temu dokonali niebotycznego wyczynu: okazali się jeszcze gorsi niż 76ers. 15 (słownie piętnaście) wygranych w całym sezonie. I po co? A no po to:
2 miejsce w wyborze w tegorocznym drafcie. Lepsi od nich okazali się tylko Cavs, ale wszyscy wiedzą, że oni mają podpisany pakt z szatanem, czy innym tam belzebubem. No przepraszam, ale 3 razy ciągnąć nr.1 w ciągu 4 lat? I jeszcze Syn marnotrawny powrócił do łask? Ktoś tam musiał dziewicze cheerleaderki w ofierze składać.
Ale wróćmy do Bucks. Cavs jak zapowiadali przygarnęli Andrew Wigginsa z numerem pierwszy. Bucks ostrzyli sobie zęby na wychowanka uczelni Duke - Jabariego Parkera. W college'u grał tylko przez jeden rok. Dodam tylko, że pod czujnym okiem Mike'a Krzyzewskiego. Skauci oraz różnej maści eksperci byli zgodni: chłopak od teraz zaraz, jest gotowy do gry w NBA. Porównań jego stylu gry nie było końca. Carmelo Anthony wybijał się ponad wszytko. Głównie przez to, że Parker potrafi grać na niskim i silnym skrzydle. Dodatkowo tak jak "Karmelek" ma dar od boga (z którym jest BARDZO blisko) w postaci łatwości w zdobywaniu punktów. Gdzie nie stanie tam trafi, jak nie wejdzie pod kosz tam and one. Na dodatek jest skromny i dobrze wychowany. Idealny kandydat do mało medialnych Bucks.
Zazwyczaj to młodym lata koło, sami wiecie czego, gdzie trafią. Można być odrobinę niezadowolonym jak Zach "Fuck Me!" Lavine kiedy to Adam Silver uzmysłowił mu, że odmrozi sobie to i owo w Minnesocie. Ale można być zachwyconym właśnie jak Parker. Nie ukrywał, że chciałby zagrać dla Bucks, z powodu niewielkiej odległości jaka dzieli Milwaukee od Chicago - jego rodzinnego miasta.
Tak Bucks pozyskali młodego gracza, na którego plecach, będą się starać odbijać od dna.
Zmiany nastąpiły też na ławce trenerskiej. Larrego Drew zastąpił trochę nie elegancko Jason Kidd. "Mister triple-double" sezon wcześniej zakończył karierę, i z biegu wszedł na stanowisko głównego szkoleniowca cyganów z Brooklynu. Zadanie miał nie łatwe, bowiem ilość kasy jaką Michaił Prochorow wpompował w skład, a zwłaszcza pierwszą piątkę, była wprost proporcjonalna do oczekiwań. Grupa przepłaconych weteranów miała zdetronizować Miami Heat i dzięki rosyjskim dolarom sięgnąć po tytuł mistrzowski.
Kidd na początku musiał się czuć jak pracownik korporacji, który z dnia na dzień awansował na kierownicze stanowisko i teraz on musi zarządzać podległymi mu kolegami. Jako zawodnik był Bogiem na pozycji rozgrywającego, to też pojęcie jak tym kierować miał. Jednak od początku sezonu nie było tak różowo. Kontuzje pokrzyżowały ten szczfany plan. Nad uchem Kidda ciągle wisiał Lawrence Frank(który prowadził NJN kiedy Kidd był tam gwiazdą), który pełnił funkcję asystenta trenera. Złośliwi twierdzą, że przez pierwszą połowę sezonu to właśnie on prowadził Nets. Jasonowi pętla koło szyi zaczęła się zaciskać. Ogromne środki finansowe, a wyników brak, zmusiły go do oddelegowania Franka daleko od zespołu by pozbierać myśli. Drugim krokiem było pozbycie się "metaforycznej" pętli czyli krawatu, którego to zaprzestał nosić. Od czasu tych dwóch ruchów Nets zaliczyli najlepszy bilans po przerwie na All-Star Weekend.
Kidd zdobył nawet tytuł trenera miesiąca i to dwukrotnie! Dzięki znakomitemu zastosowaniu zawodników z ławki stworzył smal-ball który nie tylko dał im miejsce w PO, ale nawet umożliwił dotarcie do drugiej rundy (z mała pomocą sędziów) Tam jednak odpadli z Miami Heat i zaczęło się.
Steve Kerr oraz Derek Fisher dostali bardzo lukratywne kontrakty jako początkujący trenerzy. Kidd pozazdrościł i poprosił o większe udziały w Nets,a dokładniej mówiąc chciał prezesury. Car Michaił odmówił, co skłoniło Kidda do zwąchania się z Bucks. I tak o to, na zasadzie wymiany odjechał do Wisconsin w zamian za 2 wybory w drugiej rundzie draftu 2015 i 2019.
A co tam zastał?
Nowych właścicieli, którzy starają się zachować klub w obecnym mieście.
Oraz grupkę młodych i zdolnych zawodników z których kiedyś będzie niezły koszykarski chleb.
Objawieniem zeszłorocznych rozgrywek był Giannis Antetokounmpo, dalej zwany w tym tekście Antkiem. Otóż pochodzący z Grecji Antek, okazał się długorękim i szybkim facetem od wszystkiego. Biegał, skakał, zbierał, rzucał podwał i nawet czasami blokował. Społeczność NBA oszalała na jego punkcie. "The Greek Freak" z racji postury porównywany był do Kevina Duranta. Kidd również był pod wrażeniem umiejętności Antka. Zapowiedział, że przez wzgląd na dobre panowanie nad piłką, będzie się starł zrobić z niego PG! By poprzeć te słowa zaprosił do pracy swojego kumpla Garego Paytona, który miał być mentorem dla Antka w obronie jak i w sposobie prowadzenia gry. Sam skupił Skupił swoje zainteresowanie na 8 wyborze draftu 2011
Brandon Knight bo o nim mowa odżył pod batutą Kidda. Notuje najlepsze średnie kariery w postaci: 18 punktów, 6 asyst, 5 zbiórek oraz 1 przechwytu. Wszystko ze skutecznością 43% z pola oraz 37% za łuku. Dobrze prowadzi atak, i wymusza dzielenie się piłka. Dobrze się to ogląda.
Po niezbyt ciekawym sezonie na oraz poza parkietem do zespołu powrócił Larry Sanders. Defensywny center, któremu jeżeli się chce, potrafi szczelnie zamknąć pole 3 sekund oraz zdobywać triple-double zamieniając asysty na bloki. Zatem potencjał jest, a zostaje praca nad postawą gracza, zwłaszcza jak wspomniałem poza parkietem.
Z racji wielkiej rewolucji w klubie parę kilo postanowił zrzucić O.J Mayo. W poprzednim sezonie okrutnie się zapuścił, a co jeszcze bardziej nieprawdopodobne zrobił to będąc aktywnym graczem. Zdjęcie z lewej sezon poprzedni, z prawej obecny.
Pozostało również dwóch starych wyjadaczy: klasyczny ławkowy center Zaza Pachulia oraz rodem z Turcji Ersan Ilyasova - do biedy stretch foru.
W wymianie z Clippers został sprowadzony grzejący tam ławkę Jared Dudley. Jeszcze sezon temu, był ważną postacią w Suns,a po przejściu do zespołu z L.A zasiadł na końcu ławki. Będzie on prawdopodobnie pełnił rolę mentora dla młodego składu, a zwłaszcza Parkera.
Kolejnym nabytkiem został wolny agent Jerryd Bayles. Doświadczony combo-guard, który potrafi sam dla siebie wykreować sytuację do rzutu. Idealny do wchodzenia z ławki.
Po fenomenalnym indywidualnym sezonie w LAL Kendall Marshall, również postanowił przenieść się Bucks. First pass PG zawsze i wszędzie dobrze wygląda w składzie. Może poza 76ers i Thunder gdy Westbrook jest zdrowy.
Tak wygląda przegląd ciekawszych zawodników w rotacji. A jak to się ma w praktyce?
Kidd chyba w końcu może odetchnąć. Przestał być postrzegany jako dawny kolega a teraz trener. Dla tych młodych grajków jest legendą ligi, i nie ma problemu z wyrobieniem sobie autorytetu, co sprawia, że go słuchają i bez gadania wykonują plan gry, którym jest radosne dzielenie się piłka i szukanie dogodnych okazji do rzutu. Kidd również dba o rotację w składzie, co daje możliwość zagrania niemal każdemu z drużyny i udowodnienia swoich możliwości.
Jabari Parker oraz Antek z meczu na mecz grają coraz lepiej. Pierwszy zaskakuje coraz to nowszymi manewrami, dzięki którym coraz pewniej trafia do kosza. Na chwilę obecną jego gra przypomina bardziej Paula Piercea niż Melo, co chyba jest nawet jeszcze lepsze. Drugi robi to co dotychczas, czyli w 4 krokach przebiega boisko podczas kontry i zdobywa łatwe punkty. Eksperyment z wystawieniem go na PG chyba dobiegł końca, od kiedy Knight gra sezon życia. Sanders wolno wchodzi w sezon: 6 punktów, 7 zbiórek i 2 bloki to nie wszystko na co go stać. Mayo wraz z ze zbędnymi kilogramami, chyba pozbył się klątwy, i wreszcie jest solidnym graczem, a nie wiecznie niezadowolonym rzemieślnikiem z przerośniętym ego. Ławka spisuje się dobrze, bo dostaje odrobinę więcej minut.
Stanowią jedną z lepszych defensyw w lidze. Jednak atak jest to już jeden z najgorszych. Kuleją przede wszystkim zbiórki. Zbierają jedynie 72% wszystkich piłek w obronie, i trzeba coś z tym zrobić. Sam Sanders nie wystarczy. Ersan Ilyasova był przed sezonem łączony z kilkoma zespołami chcącymi rozciągnąć obronę. Wymiana za kogoś kto może wspomóc w walce na deskach jest bardzo wskazana.
Jednak czegoś nie jestem w stanie zrozumieć. Czemu Kidd pomija w rotacji Marshalla oraz Nate Woltersa. Pierwszy jak wspomniałem jest rozgrywającym z metką first-pass. Czyli uczeń starej szkoły: najpierw podaj, a potem podaj. Liczyłem na to że pod kimś takim jak Kidd jego talenty w odnajdowaniu kolegów na wolnych pozycjach eksplodują, i wyniosą go nawet do pierwszej piątki - zarówno w drużynie jako podstawowego PG, oraz w zestawieniu najlepiej podających w lidze. Nie potrafię tego zrozumieć.
Wolters to taki mały walczak z zacięciem w obronie. Jak trzeba to rzuci coś tam za 3 lub wjedzie pod kosz i zdobędzie łatwe punkty. Jak na razie jest kontuzjowany, ale po powrocie powinien dostać więcej minut.
Zatem czy naprawdę należy się bać Bucks? Odpowiedź brzmi: oczywiście!
Moim zdaniem są w stanie powtórzyć sukces Phoenix Suns z poprzedniego sezonu. Słońca jak wiemy po zaskakującym sezonie nie dostały się do PO, gdyż mają nieszczęście grać na lepszym zachodzie. Milwaukee są na ich szczęście na wschodzie. I to wzmocnionym wschodzie. Jednak mogą zrobić różnicę i zając miejsce premiowane awansem do PO. Tak naprawdę to nie mają nic do stracenia, bo jeżeli naprawdę awansują do PO to dobrze, ale jeżeli znowu uda się im wylosować coś dobrego w drafcie to nawet jeszcze lepiej.
Jednak w zawodnikach i co najważniejsze w zarządzie nie ma chęci do przegrywania. Legitymują się bilansem 7-7 i zajmują 6 miejsce na wschodzie. Sezon dopiero się rozpoczyna, a ten niezwykle utalentowany zespół zaczyna dopiero się rozkręcać.
FEAR THE DEER!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz