Sezon 2012-2013 był dla "Bryłek" bardzo udany, a patrząc na aspekt historyczny nawet fenomenalny. Bilans 57-25 to pierwsze tak wysokie osiągnięcie w historii organizacji. Dało im to 3 miejsce na wschodzie i wieściło wizję świetlanej przyszłości. George Karl ułożył miły dla oka system napędzany szybkością Ty Lawsona, wszechstronnością Andre Iguadali, atlantyzmem Kennetha Farieda, celnością Danilo Gallinariego, doświadczeniem Andre Millera oraz wsparciem ławki rezerwowych. Dało mu to tytuł trenera roku. Nie pozostało nic innego jak rozpocząć walkę w rozgrywkach posezonowych.
W PO spotkali się z Golden State Wariors, którzy odprawili ich w serii 4-2. Zarząd postanowił zwolnić Karla, co wywołało szok w środowisku koszykarskim. Drugim ciosem było odejście Andre Iguodali do GSW na zasadzie "nie możesz ich poknać - przyłącz się do nich"
Rozpoczęto poszukiwania nowego head coacha. Wybór padł na protegowanego Phila Jacksona - Briana Shaw byłego zawodnika min. Miami Heat, Orlando Magic oraz Los Angeles Lakers. Z tymi ostatnimi zdobył 3 mistrzostwa ligi. Po zakończeniu kariery dołączył do sztabu szkoleniowego Lakers gdzie jako asystent Phila Jacksona zgłębiał tajniki "Triangle Offense" co dało mu kolejne 2 mistrzowskie pierścienie. Po zakończeniu kariery trenerskiej przez Jacksona, Shaw przeniósł się do Indiany, gdzie swoją wiedzą wspomagał Franka Vogela. W poprzednim sezonie Denver zaproponowali mu stanowisko głównego trenera, na co ten przystał bardzo chętnie.
Sezon 2013-2014 stał pod znakiem kontuzji kluczowych graczy. Danilo Galinari wypadł na cały sezon. JaVale McGee zagrał tylko 5 meczy, Nate Robinson 44. Dodatkowo tak jak wspomniałem Iguodala odszedł, co pozbawiło ich "zawodnika od wszystkiego". Dodając do tego twarde postanowienia nowego trenera, że nie będzie grał "trójkątów", tylko będzie wdrażał nowe pomysły, fani byli zawiedzeni postawą drużyny. Po historycznym sezonie zespół osiągnął bilans 35-47 i nie załapał się do play-off.
Dodatkowym smaczkiem, który powinien dać sygnał ostrzegawczy dla włodarzy klubu było spięcie na linii Brian Shaw-Andre Miller. "Profesor" Miller popadł w konflikt z trenerem, który zaczął ograniczać mu minuty gry. Nuggets odnieśli kilak porażek z rzędu, co zmusiło trenera do szukania innych rozwiązań, które mocno ograniczyły czas gry dla weterana. Dumny PG rozpoczął prywatną wojnę z trenerem, która zakończyła się "wykrzyczeniem" pretensji prosto w twarz trenera podczas jednego z meczów. Zarząd postanowił zawiesić Millera na 2 spotkania, za to zachowanie, natomiast w lutym 2014 na mocy wymiany w której wzięły udział 3 drużyny, Miller powędrował do Waszyngtonu. Shaw pozbył się niewygodnego weterana, jednak to nie pomogło Denver w walce o awans do PO.
Obecny sezon przyniósł powroty po kontuzji taki zawodników jak: Danilo Gallinari, Nate Robinson, JaVale McGee. Powrócił również Arron Afflalo, który był częścią wymiany pomiędzy zespołami na mocy której 2 sezony wcześniej barwy klubowe zmienili Andre Iguodala, Dwight Howard oraz Andre Bynum. Afflalo spędził 2 dobre sezony w Orlando, gdzie był wybijająca się postacią i śrubował rekordy kariery. Miał zostać czynnikiem X nowych Nuggets. Bryłki były typowane jako czarny koń zachodu. Niestety start sezonu przyniósł tylko jedno zwycięstwo i aż 6 porażek pod rząd. Drużyna nie może odnaleźć właściwego rytmu.
Mecz z Portland 12 listopada przepełnił czarę goryczy. Denver w pierwszej kwarcie dali sobie rzucić aż 39 punktów natomiast w 2 kwarcie pozwolili sobie zaaplikować aż 45 oczek. Fani wygwizdali swoich graczy. Wspomniany Afflalo spędził na parkiecie tylko 10 min i zdobył tylko 4 punkty. Co ciekawe po przerwie wrócił z szatni dopiero w połowie trzeciej kwarty, jednak nie wszedł wcale na boisko. Brian Shaw nie wspomniał o graczu ani słowem podczas pomeczowej konferencji. Sam zawodnik odmówił rozmowy z mediami po tym meczu.
Mając w pamięci konflikt z Millerem, możemy oczekiwać powtórki z rozrywki?
Na razie jest to zwykła tabloidiwa sensacja. Arron do tej pory dał się poznać jako gracz, który potrafi poskromić własną ambicję dla dobra zespołu. Dodatkowo w zachodniej prasie pojawiły się doniesienia, jakoby Afflalo i Shaw mieli spotkać się w weekend i znaleźć rozwiązanie na problemy, które mają od startu rozgrywek.
Wiec dlaczego pomimo bardzo utalentowanego zespołu, Denver pozostają w dole tabeli? Moim zdaniem jest to wina trenera który nie potrafi wykorzystać potencjału wielu zawodników. Ty Lawson notuje średnie zdobycze niższe niż sezon temu. Afflalo to kompletnie inny zawodnik niż w Orlando. Nawet Kenneth Faried który po fenomenalnych mistrzostwach świata, powinien dalej eksplodować talentem, a gra gorzej niż w latach ubiegłych. Kilku zawodników jak wspomniałem powróciło po kontuzjach, lecz nie można tłumaczyć złych wyników drużyny, ponowną adaptacją do gry wspomnianych graczy.
Wielu ekspertów nie miało zastrzeżeń, że Shaw poradzi sobie w roli głównego trenera. Dostał zespół który był gotowy do wali o najwyższe cele, jednak nie potrafił tego wykorzystać. Miał o wiele prostsze zadanie niż inni debiutanci jak np: Jason Kidd w Nets lub Jeff Hornacek w Suns. Mógł zrobić to, co teraz Steve Kerr w Golden State. Do znakomitego zespołu zaadaptował kilka pomysłów które zniwelowały ich słabości i podciągnęły jeszcze bardziej zalety. Zamiast tego Shaw zmienił kompletnie jakoś gry w Denver, na zdecydowaną niekorzyść zespołu ze stanu Kolorado.
Jest to dopiero początek sezonu i nie można przekreślić szans Nuggets na walkę. Odrodzenie może nastąpić bardzo szybko i każdy zapomni o tym fatalnym początku. Niepokojem może napawać ta niejasna sytuacja z Afflalo z meczu z Portland. Jednak jeżeli nic się nie zmieni to Brian Shaw jest pierwszym trenerem w obecnym sezonie, który może stracić pracę, jeszcze przed przerwą na All-Starr Weekend.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz